×

Milioner Janusz Filipiak: „Ludzie nie powinni żreć tyle mięsa”

Milioner Janusz Filipiak utyskuje na ludzi, którzy „mniej zarabiają” i „żrą kolosalne ilości mięsa”. Brzmi jak żart? Po odsłuchaniu tego wywiadu z prof. Filipiakiem nie będzie wam do śmiechu. Ech, ci biedacy…

Milioner Janusz Filipia: kto to taki?

Janusz Filipiak jest profesorem na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, właścicielem firmy Comarch, prezesem klubu piłkarskiego Cracovia i jednym z najbogatszych Polaków. Jego majątek wyceniany jest na ponad 600 mln zł. Milioner ma piękną posiadłość pod Krakowem, dzięki czemu czasem udaje się do osiedlowego sklepu na zakupy. Jest to dla niego okazja do obserwacji i przemyśleń. Np. takich, że biedacy żrą zdecydowanie za dużo mięsa.

Milioner Janusz Filipiak chętnie udziela wywiadów, a po ostatnim wywiadzie jego rozpoznawalność z pewnością wzrośnie. Biznesmen odkrył bowiem sposób na walkę ze zmianą klimatu: „Uświadomienie ludziom, że nie mają tyle, za przeproszeniem, żreć”.

„Bogaci ludzie nie jedzą mięsa”

Temat jest poważny, także teoretycznie nie ma z czego się śmiać. A z drugiej strony, ciężko bez ironizowania „przełknąć” tezy, wygłaszane przez prof. Filipiaka. 27 czerwca milioner rozmawiał z Agatą Kołodziej w podcaście firmy IBRiS. Wypowiadał się m.in. na temat zmian klimatu i emisji dwutlenku węgla.

Teraz byłem na południu Francji u klienta, jechałem samochodem w upale 40 st. C. Mój pogląd na tę sprawę jest taki, że jest coraz gorzej. Widzimy to, a niewiele się robi. Ile musi być? 47 stopni, żebyśmy problem zaczęli traktować poważnie?

– mówił Filipiak. Potem padło wiele kontrowersyjnych zdań.

Milioner stwierdził, że jednym z największych źródeł emisji CO2 jest hodowla mięsa. Dodał, że to osoby mniej zarabiające „konsumują kolosalne ilości mięsa i wędlin”.

Jednym z największych źródeł emisji CO2 jest hodowla zwierząt na mięso. A to osoby, które mniej zarabiają, konsumują kolosalne ilości mięsa. I to generuje bardzo dużo CO2. To jest też olbrzymia praca – uświadomienie ludziom, żeby tyle nie żarli. Tymczasem jak idę do swojego okolicznego sklepu pod Krakowem, to widzę, jak ludzie wynoszą takie siaty pełne mięsa. Ja nie wiem, co oni z tym zrobią. A to kreuje masę CO2

– zaznaczył prezes Filipiak.

Zdaniem milionera, opodatkowanie mięsa mogłoby poprawić sytuację. Oczywiście nie sposób nie zgodzić się z tym, że produkcja mięsa jest źródłem emisji gazów cieplarnianych. Zastanawia jednak krótkowzroczność prezesa. Bo czy ci, którzy zarabiają mniej, nie chcieliby, by przepaść między „niższą warstwą społeczną” a milionerami, nie była tak ogromna? To temat rzeka, przy którym trzeba by poruszyć mnóstwo innych wątków.

Filipiak uważa, że on sam, jako milioner, nie konsumuje energii. Stwierdził też, że nie bardzo rozumie, jak wysokie zarobki prezesów przyczyniają się do emisji CO2 (prowadząca zapytała go o koncepcję dewzrostu, której elementem są limity wynagrodzeń, które mają niwelować różnice między zarobkami szefów a podwładnych).

Przypomnijmy: w przeszłości założyciel Comarchu utyskiwał, że w Polsce, tak jak i w Niemczech, pracowników wyzyskiwać już się nie da. Narzekał też na zachodnie koncerny, które „za dużo płacą, a za mało wymagają”.

Milioner Janusz Filipiak. Biedacy kontra prywatny samolot

Być może bogaci jedzą mniej mięsa, bo w prywatnym samolocie nie smakuje ono za dobrze. Filipiak w każdym razie winny się nie czuje. Wybudował dużą farmę fotowoltaiczną i dużą farmę pomp ciepła. Samolot? Owszem ma, ale mały.

Gdyby inni milionerzy mieli takie samoloty, to byłby ułamek tego, co emituje lotnictwo pasażerskie. Trzeba się zastanowić, jak kolosalna ilość emisji pochodzi z tych boeingów, a ile z tego mojego samolociku. Niech pani to wytłumaczy niższej warstwie społecznej

– zwrócił się milioner do prowadzącej (potem przeprosił za zwrot „niższa warstwa społeczna”).

Poza tym „niższa warstwa społeczna” powinna też zrozumieć, że żywot milionera do łatwych nie należy i wymaga sprawnego przemieszczania się. Za to biedni mogliby zrezygnować z wakacji w Grecji czy Turcji.

Ja latam do pracy, jak jadę autem do Francji to generuję pewnie więcej emisji niż samolotem. Latam, jak muszę. To jest poczucie odpowiedzialności, zresztą moje dwie córki wywierają na mnie presję ekologiczną. Niech pani wyjaśni ludziom, żeby nie latali na wakacje do Turcji i Grecji

– przekonywał.

Z czego ja mam rezygnować? No może z tego prywatnego samolotu, ale wtedy będę leciał tym wielkim starym Boeingiem, który ma dużo większa emisję CO2 na pasażera. A ja muszę latać, bo robię biznes w 90 krajach. Milionerzy nie mają z czego rezygnować

– ciągnął.

Nie pozostaje nam nic innego, jak zaapelować: ludzie, przestańmy być tacy biedni!

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować