×

Matka zamordowanego Filipka wyznaje: „Mój syn przynajmniej nie cierpiał…”

Matka zamordowanego Filipka wyznaje, że nie ma żalu do partnerki mordercy. Jej syn też padł ofiarą chorego psychicznie 42-latka. Walczy o życie w szpitalu.

Tragedia w Kozłowie

Do tragedii doszło w miejscowości Kozłów pod Miechowem w województwie małopolskim. W sobotę 27 marca 10-letni Filip O. poszedł odwiedzić kolegę, 13-letniego Wiktora. Mama Filipa nie miała żadnych złych przeczuć. Jak tłumaczy w rozmowie z Faktem:

Filip i Wiktor długo się razem kolegowali. Nawzajem się odwiedzali. Raz mój Filip szedł do Wiktora, a innym razem Wiktor przychodził do nas. Nie bałam się posyłać syna do tego domu, bo nigdy wcześniej nie było u nich żadnych problemów.

Nikt nie przypuszczał, że były partner mamy Wiktora właśnie ten czas wybierze sobie na niezapowiedzianą wizytę. Tamtego tragicznego dnia, po godzinie 21.40 wpadł nieoczekiwanie do mieszkania byłej konkubiny pod pretekstem odebrania swoich rzeczy.  Chłopcy akurat oglądali telewizję. 35-letniej mamy Wiktora nie było w domu. Wyskoczyła na chwilę do sklepu.

42-letni Grzegorz P., rosły, silny mężczyzna pokryty tatuażami, zaatakował dzieci metalową pałką. Sąsiedzi wszczęli alarm, przybiegła mama Wiktora i próbowała ratować chłopców, więc Grzegorz P. pobił również ją. 10-letni Filip skatowany przez mężczyznę, zmarł na miejscu. 13-letni Wiktor walczy o życie w krakowskim szpitalu, dokąd został przewieziony helikopterem. Jego pobita matka trafiła do szpitala w Miechowie.

Grzegorz P. po ataku uciekł z budynku, ale szybko dogonili go policjanci. Na ich widok próbował popełnić samobójstwo. Trafił do aresztu, na razie na trzy miesiące. Przebywa w jednoosobowej sali na oddziale psychiatrycznym aresztu śledczego w Krakowie. Jak wynika z jego dokumentacji medycznej, cierpiał na syndrom Otella, nazywany również obłędem zazdrości. Odmawiał jednak leczenia psychiatrycznego. Przyznał się do swojego czynu. Prokuratura postawiła mu cztery zarzuty.

 

Matka zamordowanego Filipka wyznaje

Matka zamordowanego Filipka w rozmowie z Faktem zapewnia, że za to co się stało nie obwinia partnerki Grzegorza P. Jak wyznaje:

Filipek przynajmniej nie cierpiał, bo zmarł na miejscu. Wiktor bardzo cierpi, jest w ciężkim stanie, nie wiadomo, co z nim będzie i czy z tego wyjdzie. Nie rozmawiałam jeszcze z mamą Wiktora o tym, co się wydarzyło tego dnia. Chcę tylko powiedzieć, że nie mam do niej żalu, bo to nie jest wina tej kobiety… Odpowiedzialny za to jest ten mężczyzna…

Zrozpaczona kobieta prosi o uszanowanie jej prywatności:

Póki co nie mam głowy do spotkań i rozmów. Bardzo proszę wszystkich o uszanowanie tego. Jest za wcześnie…. Nie potrzebujemy obecnie od nikogo żadnej pomocy. Nie mamy jeszcze wydanego ciała Filipka. Prokuratura będzie nas telefonicznie informować. Jak tylko to się stanie, zajmiemy się pochówkiem.

 

Źródła: www.fakt.pl, www.fakt.pl

Może Cię zainteresować