×

Matka leczyła syna lewatywą z wybielaczem. Poradziła jej to inna kobieta z grupy na Facebooku

Kiedy nie pracują ani nie opiekują się swoimi autystycznymi dziećmi, Melissa Eaton i Amanda Seigler są „internetowymi kretami”. Przeszukują setki grup w których znajdują kontrowersyjne metody leczenia dzieci.

Matka leczyła dziecko wybielaczem

39-letnia Eaton jest samotną matką z Salisbury w Karolinie Północnej. 38-letnia Seigler to mama szóstki dzieci z Lake Worth na Florydzie. Spędzają one większość swojego wolnego czasu infiltrując kilkanaście prywatnych grup na Facebooku dla rodziców dzieci autystycznych. Robią to od trzech lat. W niektórych z tych grup członkowie opisują stosowanie podejrzanych, niebezpiecznych metod, aby spróbować „wyleczyć” autyzm. Jest to choroba, której nie jest w stanie wytłumaczyć medycyna. Nie ma na nią lekarstwa.

Facebook ma odpowiedź na wszytko

Rodzice w wielu z grup na Facebooku, od dziesiątek do dziesiątek tysięcy członków, zastanawiają się co jest przyczyną choroby ich dzieci. Uważają, że autyzm jest spowodowany mnóstwem zjawisk, w tym wirusów, bakterii, infekcji grzybiczych, pasożytów, zatrucia metalami ciężkimi ze szczepionek, ogólnym stanem zapalnym, alergią, glutenem, a nawet fazami księżyca.

Głupie pomysły ludzi na grupach Facebookowych

Niektórzy rodzice uznają terpentynę lub mocz swoich dzieci za cudowny lek cofający autyzmu. Jednym z najbardziej poszukiwanych chemikaliów jest dwutlenek chloru. Związek znany powszechnie jako wybielacz przemysłowy. Jak mówią lekarze jego wypicie może wyrządzić trwałe szkody.

Rodzice nadal podają go dzieciom doustnie, przez lewatywę i w kąpieli. Zwolennicy dwutlenku chloru czerpią zyski z głupoty tych rodziców. Sprzedają nawet książki o rzekomym „lekarstwie”. Wciskają rodzicom chemikalia i zamieszczają filmy instruktażowe. To zelektryzowało Melissę Eaton i Amandę Seigler.

Trzeba coś z tym zrobić!

Mellisa wspomina, że nie mogła stać obok tego co się działo:

Widzisz to. Masz wybór, aby coś z tym zrobić lub pozwolić temu odejść. Nie jestem typem osoby, która widzi coś takiego i po prostu o tym zapomina.

Eaton i Seigler podają się za zdesperowanych rodziców szukających odpowiedzi na powód autyzmu dziecka. Po wejściu robią zrzuty ekranu postów od rodziców, którzy opisują podawanie substancji chemicznych swoim dzieciom, często z katastrofalnymi skutkami.

Coś się zmieni?

Obie kobiety wysyłają zrzuty ekranu z postów na Facebooku do lokalnego oddziału ds. Ochrony dzieci. Niestety, dość rzadko słyszą, że podjęto jakiekolwiek działania. Wspólnie zgłosiły ponad 100 rodziców od 2016 r. Zgłaszają również posty na Facebooku i przekazują swoje ustalenia do amerykańskiego departamentu Sprawiedliwości i organizacji zajmujących się niegodziwym traktowaniem dzieci.

Co myślicie o takich praktykach?

Źródła: parenting.pl, www.nbcnews.com
Fotografie: Pixabay (miniatura wpisu), Pixabay

Może Cię zainteresować