Martyna Gliwińska o porodzie: „Myślałam, że będę z tym wszystkim sama”
Martyna Gliwińska o porodzie w czasie pandemii koronawirusa. Była partnerka Jarosława Bieniuka wyznała, że było jej ciężko rodzić samotnie w szpitalu, bez obecności rodziców i bliskich.
Była partnerka Jarosława Bieniuka
Martyna Gliwińska jest absolwentką szkoły baletowej. Studiowała na wydziale Wzornictwa Przemysłowego Warszawskiej ASP oraz design na jednej z uczelni we Florencji. Na co dzień razem z Ewą Pacułą prowadzi bloga. Interesuje się projektowaniem wnętrz.
O Gliwińskiej świat usłyszał, kiedy zaczęła spotykać się z Jarosławem Bieniukiem. Ich związek przechodził jednak wzloty i upadki. Ostatecznie projektantka i piłkarz postanowili się rozstać. Tej decyzji nie zmieniła nawet nieoczekiwana ciąża Martyny.
Martyna Gliwińska o porodzie
Dziecko Gliwińskiej i Bieniuka przyszło na świat pod koniec marca. Szczęśliwa mama chętnie dzieli się ze światem zdjęciami swojego małego Kazimierza. Ostatnio w rozmowie z Dzień Dobry TVN opowiedziała o porodzie w dobie pandemii koronawirusa.
Jak powiedziała, przed porodem czuła spory niepokój:
Trafiłam do szpitala w przeddzień ogłoszenia kwarantanny. Wszystkie plany, jakie miałam z porodem, choćby, żeby przyjaciele mogli nas odwiedzić, legły w gruzach, o czym dowiedziałam się, jadąc w windzie na porodówkę. Pierwsza noc przed porodem była ciężka. Nie spałam, myślałam o tym, że będę sama, nikt mi nie pomoże. Nawet złapała mnie taka trema przed tym, że się w końcu z nim poznam
Gliwińska wspomina, że sam poród przebiegał spokojnie. Jak mówi, było to dla niej „fantastyczne przeżycie”. Przy okazji Martyna zapewnia przyszłe mamy, że narodziny maluszka w szpitalnej izolacji wcale nie są takie straszne.
Sam poród okazał się dla mnie fantastycznym przeżyciem. To są takie niezapomniane chwile… Kiedy poznałam Kazika i mogliśmy być razem, byliśmy blisko, tylko we dwoje. Dlatego też chciałabym przestrzec wszystkie mamy, żeby się nie bały, że będą rodzić w tym czasie. Z tego też można wynieść takie pozytywne chwile, z racji, że jesteście sami – można lepiej się poznać z dzieckiem i się do siebie zbliżyć.
Mama i dziecko są szczęśliwi
Celebrytka zdradziła, że poród Kazimierza odbył się przez cesarskie cięcie. Gliwińską dwa razy po porodzie odwiedziła położna. Dziś, w czasie izolacji, nie wchodzi to już w grę.
Martyna jako świeżo upieczona mama nie odczuwa negatywnych emocji, nie dotknął jej baby blues. Jak powiedziała:
Nastawiłam się na najgorsze i dzięki temu czuję się teraz bardzo dobrze, a Kazik jest cudownym dzieckiem, jest spokojny, nie płacze i daje mi bardzo dużo radości i mocy.