×

Wśród gruzu szukał 3-letniej córeczki. Gdy odkopał Zuzię, wciąż liczył, że ją uratuje

Wydawać by się mogło, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Niestety, mieszkańcy jednej z poznańskich kamienic mieli okazję przekonać się na własnej skórze, że życie pisze czasem bolesne scenariusze. W miniony weekend ich życie wywróciło się do góry nogami, a wszystko za sprawą rodzinnej tragedii, która rozegrała się w jednym z mieszkań.

Wielki wybuch

Przypomnijmy, że w niedzielę rano doszło do wybuchu kamienicy. Był on spowodowany umyślnym rozszczelnieniem instalacji gazowej przez jednego z mieszkańców. Jak się później okazało, mężczyzna przed wysadzeniem, znęcał się nad swoją żoną, po czym pozbawił ją życia. W wyniku jego działań śmierć poniosło 5 osób, a 30 zostało poszkodowanych.

Szukał rodziny pod gruzami

W tej grupie znalazł się także Marek Stanisławski z rodziną. Mężczyzna opowiedział swoją historię. Opisał, jak feralnego ranka ratował z gruzów swoją rodzinę. Dodajmy, że ich mieszkanie znajdowało się tuż pod pomieszczeniami, w których doszło do eksplozji…

Nagle usłyszałem wielki huk, coś dużego, ciężkiego mnie przygniotło. Zacząłem krzyczeć. Nawet nie pamiętam co. Chciałem się ruszyć, ale nie mogłem. Usłyszałem krzyk żony i córeczki z sypialni – wspomina.

Gdy tylko udało mu się wydostać spod gruzów, ruszył na pomoc rodzinie. Pomógł mu sąsiad. Najpierw dotarli do żony Sanisławskiego.

Wydawało się, że to jest wieczność. Biegałem po gruzie i szukałem syna. Wtedy pojawił się sąsiad. Do końca życia będę mu wdzięczny za to, że nam wtedy pomógł. Wspólnie odkopaliśmy moją żonę

Nigdzie nie było Zuzi

Następnie zaczął szukać swoje 3-letniej córeczki. Niestety, nie mógł znaleźć jej w gruzach leżących na miejscu łóżeczka. Dopiero po chwili zorientował się, że mała mogła być w łóżku razem z mamą.

Znaleźliśmy ją na tym łóżku. Już nie oddychała. Położyliśmy ją na parapecie i zaczęliśmy reanimację. Udało się. Wtedy zacząłem krzyczeć o pomoc – wspomina chwile ratowania Zuzi.

Pomoc nadeszła w ostatniej chwili

Jak się okazało, mała topiła się w wodzie spływającej ze zniszczonych rur. Reanimacja dziecka na szczęście przyniosła oczekiwany efekt. Dziewczynka odzyskała oddech. Chwilę później zaopiekowali się nią strażacy, po czym trafiła do szpitala.

Kolejne chwile przyniosły niepokój…

Wybiegliśmy na zewnątrz. Na dole czekał już na nas Michał (11-letni syn małżeństwa). Był roztrzęsiony. Ciągle pytał, gdzie jest Zuzia. Pogotowie zabrało naszą córeczkę, a my pojechaliśmy do mojej siostry. Potem straż miejska zabrała nas do szpitala na Krysiewicza

Znowu razem

Na szczęście cała sytuacja zakończyła się szczęśliwie. Rodzina jest już w komplecie. Zuzia wraca do zdrowia. Teraz przed rodzeństwem i rodzicami wyzwanie, jakim jest powrót do normalnego funkcjonowania. Jeśli chcielibyście pomóc, możecie dołączyć do zbiórki pieniędzy na rzecz rodziny na pomagam.pl. Liczyć się będzie każda wpłata.

Może Cię zainteresować