×

Sara pracuje w tej samej firmie, co jej mąż. Dzień w dzień jest przez niego poniżana

Małżeństwo powinno być relacją opartą na zaufaniu, miłości, szacunku i oddaniu. Nie powinno być w niej miejsca na kłótnie, spory, egoistyczne postępowanie, ubliżanie i poniżanie drugiej osoby, ale jednak, jak dobrze wiemy, życie bywa czasami okrutne i spotykają nas sytuacje, które nigdy nie powinny mieć miejsca.

Sara myślała, że właśnie taką drużynę stworzy ze swoim mężem. O tym, jak bardzo się myliła, napisała do naszej redakcji:

Nie chcę w żaden sposób się wybielać i pokazywać, że jestem biedna, bo mój mąż jest dla mnie chamski, ale chciałabym ostrzec inne kobiety, aby zanim wyjdą za mąż, przemyślały to kilka razy, żeby nie skończyły tak jak ja – z dwójką dzieci, dużym kredytem, związana z człowiekiem, który okazuje się, że nie potrafi mnie kochać…

„Nie wiem, jak mam to ująć, ale wydaje mi się, że mój mąż cierpi na jakąś chorobę psychiczną, ponieważ nie wiem, jak racjonalnie mogłabym wytłumaczyć jego zachowanie wobec mnie w pracy przy innych”

Poznaliśmy się w firmie, w której oboje pracujemy do dzisiaj. Ja jestem sekretarką, mój małżonek jest wysoko postawionym dyrektorem. Nie ma co ukrywać, że najpierw nasz romans zaczął się w pracy, a potem zamienił się w coś trwalszego. Przez pierwsze 2 lata mój małżonek nie chciał mówić, że spotyka się ze mną, co było dla mnie trochę dziwne, ale tłumaczył to tym, żeby nikt nie był wobec mnie złośliwy w pracy. Dałam sobie jakoś to wmówić, a dzisiaj wiem, że nie chciał o tym wspominać, ponieważ wstydzi się żony, która nie skończyła studiów i jest zwykłą sekretarką, a uściślając recepcjonistką.

Wszystko zaczęło się tak naprawdę po drugim dziecku, gdy wróciłam do pracy. Gdy w czasie przerwy obiadowej poszłam na stołówkę coś zjeść, spotkałam mojego męża. Podeszłam do niego, aby się przywitać, na co on odepchnął mnie i powiedział, żebym tutaj się z nim nie witała. Uznałam, że to trochę dziwne, ale okej… nie będę przecież się z nim kłóciła

„Jednak później było tylko gorzej. Adam szedł z jakimś klientem obok mojego stanowiska. Ten mężczyzna uśmiechnął się do mnie i i życzył mi miłego dnia”

Na co mój mąż na głos powiedział: „Ale to tylko zwykła recepcjonistka, nie ma komu życzyć miłego dnia”. Mnie zamurowało i naprawdę chciało mi się płakać. Nigdy przez tyle lat nie powiedział mi czegoś tak przykrego, a teraz wróciłam po urlopie macierzyńskim do pracy i zaczął zachowywać się jak zwykły cham.

Powiedziałam mu to w domu, to zaczął mnie przepraszać całować i nawet widziałam w jego oczach łzy. Ale co z tego, jak następnego dnia i i przez kolejne tygodnie sytuacja się powtarzała… W pracy traktował mnie jak powietrze i ubliżał mi przy kolegach i znajomych, a w domu nosił mnie na rękach i przepraszał mówiąc, że to się nigdy nie powtórzy.

Najbardziej mi jednak było przykro, gdy w czasie kolejnej przerwy obiadowej jadłam przy jego stole obiad i podeszła nowa dyrektorka finansów. Przysiadła się do nas, zaczęła rozmawiać na tematy służbowe. Mój mąż spojrzał na mnie i powiedział: „Lepiej przesiądź się stąd, bo i tak nic nie rozumiesz, a przecież tylko będziesz się nudziła, a my chcemy sobie pogadać”.

Ja już nie wiem, co mam o tym myśleć… Bardzo mnie boli serce, gdy on tak się zachowuje wobec mnie w pracy, a w domu jest zupełnie inny. Czy ja coś zrobiłam źle? A może to z nim jest coś nie tak?

*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować