×

PKP podstawiło pociąg tylko z jednym wagonem. Pasażerowie wskakiwali do niego oknami

To, że podróżowanie PKP czasem wygląda jak cofnięcie się w czasie i transport środkami, które już dawno nie powinny być w ruchu, wie chyba każdy, kto choć raz czekał na peronie w nadziei, że uda mu się dotrzeć do punktu B z punktu A. Problematyczne zawsze są dni tuż przed świętami, w trakcie i po nich. To właśnie wtedy z dalekich stron np. do Warszawy wracają studenci i ludzie, którzy wybrali życie w stolicy.

To, jak wyglądała podróż z Chełma do Warszawy, przeszło jakiekolwiek najczarniejsze scenariusze, a szerzej napisał o tym redaktor naczelny serwisu wirtualnychelm.pl

Odprowadzał syna na pociąg do Warszawy, gdy zorientował się, że na peronie – zamiast tak jak zawsze dwóch wagonów, stoi JEDEN. Poruszeni byli wszyscy, którzy czekali. Niektórzy jechali dalej i po Dniu Niepodległości chcieli wrócić do swoich obowiązków z rodzinnych stron. Nie wszystkim jednak to było dane.

Nie było mowy, aby stać w korytarzu, a co dopiero wygodnie usiąść przez kolejne kilka godzin

Od dłuższego czasu połączenie bezpośrednie z Chełma do Warszawy to są realnie 2 wagony, które jadą do Lublina, a tam są doczepiane do pociągu, który jedzie już do stolicy. Wiem, bo mój syn jeździ tymi pociągami i akurat dzisiaj odprowadzałem go na dworzec Chełm Miasto. Farsę widziałem na własne oczy i muszę się podzielić przemyśleniami.

12 listopada, godz. 11.00, Chełm Miasto, podjeżdża wagon do Warszawy. Dosłownie 1 wagon, wypełniony po brzegi pasażerami. Konduktor ma trudności z wydostaniem się z pociągu, bo zajęte są wszystkie miejsca siedzące, przepełnione są korytarze.

Jeden wagon był zepsuty, wyjechał więc… jeden. Na pierwszej stacji wsiedli pasażerowie z wykupionymi miejscówkami, jak również ci, którzy miejscówek nie mieli i chcieli spędzić podróż na stojąco w korytarzu.

Na Chełm Miasto czekał już spory tłum, młodzież obok rozmawiała, że czeka ich długa droga, bo jadą aż do Wrocławia – po prostu wczoraj musieli być w rodzinnym Chełmie w czasie Święta Niepodległości. To budujące, że przyjechali i smutne, że w swoim rodzinnym mieście utknęli

Konduktor po kilku rozmowach telefonicznych z centralą stwierdził: „Muszą wysiąść pasażerowie bez miejscówek w tym wagonie, żeby mogli wejść pasażerowie z miejscówkami”. Nie było za wielu skorych do wyjścia. Poza tym nie bardzo wyjść się dało. Ci najbardziej wysportowani i zdeterminowani (być może to ci do Wrocławia) wskoczyli do wagonu, dosłownie.

Wczoraj 100 lat niepodległości, dzisiaj 1 symboliczny wagon z byłego miasta wojewódzkiego do stolicy. Wściekli pasażerowie, bezradny konduktor, logistyczne wyzwanie: jak wydostać się z naszego miasta, gdy nie dysponuje się własnym autem.

Redaktor serwisu zauważył także, że to połączenie jest jedynym takim, które nie ma przesiadek i można nim na wieczór dojechać do domu, biorąc pod uwagę, że w Warszawie się jeszcze dana osoba będzie przesiadać

Czy doświadczyliście niedawno czegoś podobnego?

Może Cię zainteresować