×

Przedszkolanka oblała wrzątkiem 3,5-letnie dziecko. Dziewczynka krzyczała z bólu

Czasami wystarczy chwila nieuwagi, aby doszło do tragedii. Wtedy na pomoc jest już często za późno. 3,5-letnia Magda dosłownie wyła z bólu, gdy została poparzona wrzątkiem w przedszkolu. I choć dziewczynka ma dziś 5 lat, wciąż czeka na nią wiele lat leczenia. Wszystko przez nieuwagę jednej z opiekunek.

Opiekunka ze sporym doświadczeniem

Małgorzata jest nauczycielką wychowania przedszkolnego. Mimo ogromnego doświadczenia – 20 lat pracy w zawodzie – to właśnie podczas jej godzin pracy w lutym 2017 roku doszło do bardzo przykrego incydentu. Opiekunka miała wtedy 46 lat.

To był dzień jak każdy inny

Tego dnia do przedszkola przy ulicy Gołężyckiej we Wrocławiu 3,5-letnią Magdę odprowadził tata, Bartosz Lipski. Dziewczynka bardzo lubiła inne dzieci, organizowane zajęcia, a także opiekunki, które zawsze spisywały się na medal. Nic nie wskazywało więc na to, że tego dnia życie maleństwa zmieni się raz na zawsze. Wszystko zmieniło się dosłownie w mgnieniu oka.

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Czas leżakowania

Kiedy dzieci były już zmęczone, przyszedł czas, aby zrobić miejsce na leżaki. W tym celu trzeba było zsunąć stoły i krzesła, które zajmowały większą część sali. Na czas odpoczynku przebierano maleństwa w piżamki i zaciągano rolety w oknach, aby w pomieszczeniu panował sprzyjający leżakowaniu półmrok. Magda, tak jak inne dzieci, była przykryta kocem. Dziewczynka grzecznie spała.

Spała do momentu, aż doszło do tragedii

Podczas gdy dzieci odpoczywały, opiekunka wyszła z sali, aby zagotować wodę. Następnie wzięła kubek z gorącą wodą i wróciła do pomieszczenia, gdzie spały dzieciaki. Wtedy rozegrał się dramat. W momencie, kiedy opiekunka przechodziła pomiędzy przedszkolakami, aby postawić kubek na parapecie, potknęła się o stolik w wyniku czego straciła równowagę i wylała wrzątek na twarz, głowę, szyję, prawe ramię i plecy leżakującej w pobliżu Magdy. 

Chwilę później informacja dotarła do mamy dziewczynki

Informacja o ciężkim stanie dziecka bardzo szybko obiegła placówkę, po czym dotarła również do matki 3,5-letniej Magdy.

Dyrektorka zadzwoniła informując mnie, że zdarzył się wypadek. Że dobrze by było, gdybym przyszła do przedszkola. Na moje pytanie o to, co się stało powiedziała, że Magda się poparzyła i zastanawia się, czy nie wezwać pogotowia. Powiedziałam, że ma natychmiast to zrobić – wspomina zdruzgotana mama

TVN24

TVN24

Pierwsza pomoc, która dała odwrotny od zamierzonego efekt

W tym czasie została udzielona również pierwsza pomoc 3,5-letniemu dziecku. Oskarżona oraz dyrektorka szkoły chłodziły miejsca oparzeń przez 10 minut zimną wodą. Niestety, zapomniały o najważniejszym. Ani oskarżona, ani dyrektorka przedszkola nie zdjęły z dziewczynki odzieży, a to miało tragiczne skutki – jeszcze bardziej pogorszyło stan maleństwa.

Trzeba było to dziecko moczyć pod bieżącą wodą co najmniej 20 minut. Ubranko nadal parzy, więc jak nikt go nie zdjął od razu, należało nasączyć go wodą – precyzuje profesor Juliusz Jakubaszko, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej

Przerażający widok

Mama dziewczynki przeczuwała, że stało się coś bardzo złego, dlatego chwilę później była już w przedszkolu. Dziś już wie, że tego widoku nie zapomni do końca życia.

Moja córka  strasznie, miała założoną piżamkę, mokrą twarz, rozczochrane włosy, z twarzy, z prawego policzka, z brody spływało jej coś co wyglądało jak resztki skóry. Podbiegłam do niej, bałam się jej dotknąć – przyznaje mama dziewczynki

Kobieta nie miała jednak wyjścia i ściągnęła morką, przylegającą do ciała dziewczynki odzież – takie było polecenie ratowników medycznych, którzy przybyli na miejsce dopiero później. W sumie czekano na nich około 55 minut.

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

W końcu dziewczynka trafiła do szpitala, gdzie w ciągu zaledwie jednego miesiąca przeszła dwa przeszczepy skóry

Po pierwszym z nich poszłyśmy do łazienki. Madzia popatrzyła w lustro, rozpłakała się i powiedziała „mamusiu, no popatrz, co oni mi zrobili”. Nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć

Na efekty poparzenia składała się bardzo długa lista

Przede wszystkim poparzone na różnej głębokości zostało 12% powierzchni skóry dziewczynki, a w tym okolice skroniowo-ciemieniowe, szyja, ucho, kark, okolice żuchwy, barku, ramienia i obojczyka. Takie obrażenia i zeszpecenia będą o sobie przypominały przez wiele kolejnych lat. Na tym jednak nie koniec.

Oprócz blizn Magda ma również problemy natury psychicznej, ponieważ dziewczynka cofnęła się w rozwoju – tak przynajmniej uważają lekarze. Do tego dochodzi strach przed ludźmi, długotrwała rehabilitacja, a nawet obowiązujący przez kilka lat zakaz przebywania na słońcu.

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Koszt leczenia dziewczynki

Na chwilę obecną rodzinę utrzymuje ojciec 3,5-letniej Magdy, co wcale nie ułatwia w tym momencie sprawy. Wyliczono bowiem, że koszt leczenia dziewczynki to 4,5 tysiąca złotych miesięcznie. Jakby tego było mało, większość z tych kosztów rodzice pokrywają póki co z własnej kieszeni.

Pieniądze od miasta

Przedszkole, do którego chodziła Magda, jest przedszkolem publicznym. Odpowiedzialnym za nie jest więc gmina. Niestety, rodzicom dziewczynki wciąż nie udało dogadać się z miastem, choć gmina Wrocław prowadzi rozmowy z pełnomocnikami rodziny dziewczynki już od czerwca 2017 roku. Jak się okazuje, miasto było już gotowe na pokrycie wszystkich poniesionych kosztów w kwocie około 30 tys. złotych i wyłożyć 100 tys. złotych na dalsze leczenie.

Takie rozwiązanie rodzicom jednak nie odpowiadało, a w związku z tym pozew cywilny w tej sprawie ma wkrótce trafić do sądu.

Żal rodziców

Rodzice małej Magdy wciąż nie mogą pogodzić się z tym, jak opiekunka i dyrektorka zareagowały po poparzeniu maleństwa i o to, że oficjalne zeznania są inne od tych, które usłyszała mama poparzonej dziewczynki.

Archiwum prywatne

Archiwum prywatne

Konsekwencje dla opiekunki

Wiadomo już, że opiekunka, która dopuściła do tragedii, została upomniana i zawieszona za nieprzestrzeganie przepisów BHP. Co będzie dalej zadecyduje już sąd.

Proces właśnie ruszył

Choć od feralnego dnia minęło już ponad 1,5 roku, to właśnie dzisiaj rozpoczyna się proces w sprawie opiekunki. Za nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziewczynki sąd może ją skazać na karę do 3 lat pozbawienia wolności. Co na to rodzice? Otóż ukaranie kobiety nie jest dla nich w tym momencie najważniejsze. Łudzą się natomiast, że w końcu ktoś powie im prawdę odnośnie tego, co tak naprawdę wydarzyło się dnia, który raz na zawsze zmienił życie ich córki.

Szukamy pojednania, a nie sposób do niego doprowadzić, kiedy słyszy się różne wersje. Nie sposób się pojednać, kiedy wiemy jak źle była przeprowadzona pierwsza pomoc – mówi ojciec Magdy

Może Cię zainteresować