×

Zaczęła rodzić na ulicy, ponieważ personel szpitala tego samego dnia nie przyjął jej na oddział

Każda kobieta w dniu narodzin swojego dziecka powinna znajdować się pod opieką wykwalifikowanego personelu, który pomaga jej w trudnym zadaniu i pilnuje, aby wszystko przebiegało bezpiecznie zarówno dla mamy, jak i dla dzidziusia. A co jeśli nikt ze służby medycznej nie chce pomóc?

„Za wcześnie…”

22 grudnia 2016 roku ciężarna Lizzie Hines poczuła, że nadszedł czas rozwiązania. Razem z mężem wzięli niezbędne rzeczy i udali się do University College London Hospital. Kiedy przybyła na miejsce, okazało się, że personel szpitala przyjął ją w zupełnie inny sposób, niż tego oczekiwała… Stwierdzono, że jej skurcze nie są jeszcze na tyle zaawansowane i powinna wrócić po upływie 6 godzin.

Nie chcieli wracać do domu

Lizzie nie czuła się jednak na siłach, aby wracać kilka kilometrów do domu i po tak naprawdę chwili, znów przebywać tę samą trasę. Razem z mężem udało jej się znaleźć pokój w pobliskim hotelu. Nie spędzili tam jednak dłużej niż 20 minut. Po tym czasie od ich przybycia rozpoczął się poród. Para zdążyła wyjść tylko na ulicę…

Poród

Ciężarna kobieta wiedziała, że do szpitala na pewno nie dotrze. Położyła się na chodniku, a wokół niej zebrał się już tłum ludzi. Na całe szczęście obok nich przechodził lekarz, który zauważył, co się dzieje. Zaczął ją uspokajać i instruować. Wszyscy mieli nadzieję, że karetka zdąży przyjechać, tak się jednak nie stało. Minęła dosłownie chwilka, a mały Louis był już na świecie…

Na chodniku przy ruchliwej ulicy

Chłopiec urodził się na chodniku tuż przed stacją metra Tottenham Court Road. Lekarz, który był świadkiem przyjścia na świat chłopca, stwierdził, że maluch jest zdrowy. Wtedy pewna kobieta z tłumu krzyknęła: „To prawdziwy świąteczny cud!”. Zdjęła swój duży szal i podała, aby owinięto nim Louis’a.

Pracownicy szpitala, którzy odesłali kobietę, kilka dni później wydali oświadczenie, w którym przeprosili świeżo upieczoną mamę.

Jeszcze chwilę i mały, „świąteczny” cud skończy roczek!

Lizzie z biegiem czasu wspaniale wspomina ten dzień i chwile, w których zobaczyła swojego synka po raz pierwszy. My, czytając tę historię, możemy się naprawdę wzruszyć, ale i jednocześnie zaniepokoić… Jak w ogóle mogło dojść do takiej sytuacji? Mamy XXI wiek, a kobieta rodzi na chodniku, bo personel szpitala stwierdził, że to na pewno jeszcze nie czas?

Może Cię zainteresować