×

Lekarka z warszawskiego szpitala zataiła fakt, że miała kontakt z osobą zakażoną

Lekarka zataiła fakt, że miała kontakt z osobą zakażoną? Takie informacje docierają ze Szpitala Praskiego w Warszawie. W placówce operowany był mężczyzna, u którego kilka dni po operacji potwierdzono zakażenie koronawirusem. Jak się okazało, w szpitalu lekarzem jest córka zakażonego pacjenta.

Koronawirus w Szpitalu Praskim

W ubiegłym tygodniu na stół operacyjny w Szpitalu Praskim trafił pacjent, który wrócił z Austrii. Mężczyzna przebywał na oddziale ortopedycznym, jednak po dwóch dniach okazało się, że jest zakażony koronawirusem.

Pacjenta przewieziono do innego szpitala, ale nie zamknięto oddziału, na którym był operowany.

Jak informuje TVN24, sanepid uznał, że brakuje przesłanek do zamknięcia oddziału, a pomieszczenia oddano dekontaminacji (usunięciu i unieszkodliwieniu substancji potencjalnie toksycznych i niebezpiecznych dla zdrowia).

Tę wersję potwierdzał również stołeczny ratusz, któremu podlega szpital. Ale innego zdania byli niektórzy pracownicy placówki…

Jedna z pielęgniarek Szpitala Praskiego twierdzi, że osoby, które sprzątały po operacji, nie miały pojęcia, że sprzątają miejsce, w którym przebywał pacjent podwyższonego ryzyka. A – jak się wkrótce okazało – zakażony. Nieświadome pielęgniarki przez cały czas miały też kontakt z personelem i innymi pacjentami.

Lekarka zataiła fakt, że miała kontakt z osobą zakażoną?

Wkrótce na jaw zaczęły wychodzić kolejne niepokojące informacje. Pacjent zakażony koronawirusem, który przebywał na ortopedii, to ojciec jednej z lekarek, pracujących w Szpitalu Praskim.

Kobieta nie pracuje na ortopedii, ale przynajmniej raz odwiedziła ojca bez odpowiednich zabezpieczeń, po czym wróciła na inny oddział i… wykonywała zabiegi wśród swoich pacjentów.

Gdy u jej ojca potwierdzono COVID-19, lekarka również poddała się testowi. Wynik był pozytywny. Kobieta tak jak jej ojciec, niedawno wróciła zza granicy.

W opinii pracujących na oddziale pielęgniarek, pacjent w ogóle nie powinien do nich trafić tuż po tym, jak wrócił z Austrii. Mimo że 16 marca wykonano test, który dał wynik negatywny, badanie powtórzone kilka dni później dało już pozytywny wynik na obecność koronawirusa.

Pomiędzy wykonaniem kolejnych testów, pacjenta przyjęto na blok operacyjny. Jak powiedziała jedna z pielęgniarek w rozmowie z TVN24, nie bez znaczenia był fakt, że mężczyzna był ojcem pracującej w placówce lekarki.

Karolina Gałecka z urzędu miasta przyznaje, że lekarka zataiła informację o kontakcie z zakażoną osobą. Nie powiedziała również, że przebywała za granicą.

Porodówka w szpitalu Praskim zamknięta

Zakażony pacjent, po tym, jak wrócił z Austrii, teoretycznie powinien trafić do szpitala zakaźnego na Wołoskiej. Tam również funkcjonuje oddział ortopedyczny. Ale z kolei ta placówka nie przyjmuje osób z ujemnym wynikiem na koronawirusa…

W poniedziałek w mediach pojawiła się informacja o zamknięciu porodówki w Szpitalu Praskim. Wszystkie kobiety planujące poród kieruje się na Inflancką.

Decyzję podjęto po konsultacji z inspekcją sanitarną, która badała, w jakim stopniu osoba zarażona mogła mieć kontakt z personelem i pacjentami.

W komunikacie Szpitala Praskiego, czytamy:

Dzięki współpracy i deklaracji Dyrekcji Szpitala Inflancka czeka on na pacjentki, które planowały poród w Praskim. O wznowieniu normalnej pracy – mamy nadzieje szybko – poinformujemy.

Oficjalna wersja mówi o zamknięciu oddziału z powodów prewencyjnych. Jak informuje TVN24, z nieoficjalnych informacji wynika natomiast, że lekarka zakażona koronawirusem, pracowała właśnie na oddziale ginekologicznym.

Źródła: tvn24.pl, zdrowie.wprost.pl, wiadomosci.radiozet.pl, wiadomosci.radiozet.pl
Fotografie: Facebook (miniatura wpisu), Twitter, Facebook

Może Cię zainteresować