×

Krzysztof Krawczyk przyjął ostatnie namaszczenie. Przestraszył się choroby

Legenda polskiej muzyki rozrywkowej w tym roku skończy 75 lat. Wokalista ma za sobą burzliwą przeszłość. Okazuje się, że Krzysztof Krawczyk przyjął ostatnie namaszczenie… kilka razy.

„Największym zagrożeniem była lekomania”

Przeszłość Krzysztofa Krawczyka to nie tylko muzyczna kariera i zawirowania w życiu prywatnym, ale i problemy z używkami.

Piosenkarz, który dziś jest spokojnym, statecznym mężczyzną, w przeszłości miał duszę rockendrolowca. Pił, zażywał narkotyki, a potem się objadał. Był też uzależniony od leków.

Jak wyznał w wywiadzie dla CKM z rozbrajającą szczerością:

Po trawie nawet ja zachowuję się jak aniołek, choć potrafię wpier***ić pół krowy.

Największym zagrożeniem była dla mnie lekomania, która zostawia w organizmie nieodwracalne ślady. Miałem w Stanach świetnego lekarza, który sam lubił łykać pigułki i przepisywał mi recepty na wszystko. Tabletki na dobre spanie, na dobre sranie, na dobry koncert, na dobry seks – byłem uzależniony

– przyznał artysta.

Taki tryb życia, a do tego liczne koncerty i „życie na walizkach”, po prostu musiały odbić się na zdrowiu piosenkarza.

Krawczyk przyjął ostatnie namaszczenie

Krzysztof Krawczyk dziś ma wiele problemów zdrowotnych, o czym mówi otwarcie. Dziś piosenkarz nie przypomina już siebie sprzed lat. W trudnych chwilach szuka oparcia w Bogu. Nawrócił się po 20 latach.

Zbuntował się, gdy w wieku 16 lat stracił ojca. Po latach wrócił do Kościoła dzięki żonie.

Krawczyk przyznaje, że wielokrotnie przyjął „ostatnie namaszczenie”. Brzmi to dość kuriozalnie, a to z powodu błędnego nazewnictwa sakramentu, znanego katolikom. Większość uważa, że to sakrament dla umierających, co nie jest prawdą, a przynajmniej nie całą.

Cierpię na różne choroby, w tym dość uciążliwą arytmię serca i już kilka razy prosiłem księży o sakrament namaszczenia chorych. Ludzie często kojarzą ten sakrament z ostatnią drogą, z łożem śmierci. Nie wiedzą, że można o niego poprosić w strapieniu, w sytuacji, gdy jest się chorym, aby Pan nas umocnił, podźwignął z naszej słabości

– tłumaczył Krzysztof Krawczyk w rozmowie z katolickim portalem Aleteia.org.

Warto pokreślić, że „ostatnie namaszczenie” to potoczna nazwa, która nie jest jednak uznawana za poprawną teologicznie. Krzysztof Krawczyk najwyraźniej należy do grona osób, które nie boją się tego sakramentu, ale korzystają z niego, żeby nabrać siły.

Fotografie: Twitter

Może Cię zainteresować