×

Tuż przed cesarką dostała znieczulenie. Jednak nie zadziałało od razu

Ostatnio przedstawialiśmy historie kilku kobiet, które miały duże problemy z porodem. Zgłaszały się na oddział z zaleceniami o cesarskim cięciu, niestety lekarze dyżurni mieli na ten temat swoje zdanie. Cesarkę często wykonywali w ostatniej chwili, stwarzając zagrożenie dla mamy i dla dziecka.

O konieczności wykonania cesarki wiedziała od początku ciąży

Swoją historią z cesarskiego cięcia (cc) podzieliła się z nami kolejna czytelniczka. Magda (imię zmienione). Od początku wiedziała, że będzie rodzić przez cc. Ciąża co prawda przebiegała prawidłowo, ale kobieta ma poważne problemy ze wzrokiem. Cierpi na krótkowzroczność, jaskrę i odwarstwienie siatkówki, a jedno oko jest niewidome.

Problemy zaczęły się już na izbie przyjęć

Jej poród zaczął się w dniu, kiedy planowo miała zostać przyjęta do szpitala. Skurcze zaczęły się o 16, ale zanim ktokolwiek zainteresował się Magdą minęło kilka godzin. Lekarz pojawił się dopiero o 20 i poinformował kobietę, że musi poczekać do rana, bo w szpitalu nie ma anestezjologa. Po jej protestach, na salę operacyjną trafiła o 22. W trakcie porodu bardzo cierpiała:

O 22.30 urodził się mój syn. Dodam też, że samo cięcie wspominam koszmarnie. Byłam przytomna oczywiście, ale ból był tak ogromny, że zaczęło mi się kręcić w głowie. Zero reakcji. Tak ma być. Po wyjęciu syna okazało się za był okręcony pępowina kilka razy (oczywiście brak tego w dokumentacji i książeczce dziecka). O 1 w nocy przeniesiono mi do podpisu wszystkie papiery, które powinny być podpisane przed porodem

Pielęgniarki i położne w niczym nie pomagały

Jednak najgorsze były chwile po porodzie. Na oddziale kompletna znieczulica – pielęgniarki nie pomagały jej w niczym. Magda podkreśla, że nie jest osobą, która oczekuje, że wszystko jej się należy, ale liczyła na minimalną pomoc. Niestety, nawet nie mogła nakarmić piersią swojego synka:

Zwykle cesarski wykonuje się rano i kobieta jest pionizowana następnego dnia rano. Mnie postawili do pionu po 9 h i się darły na mnie, co ja wyprawiam że nie mogę ustać na nogach. Wiele razy słyszałam że nikt mi nie pomoże bo jestem „chodząca”. Karmienie piersią skończyło się fiaskiem zanim się jeszcze zaczęło. Syna przynoszono mi już nakarmionego. Brano go na jakieś badania, szczepienia i tam go karmili mieszanką

Personel szpitala nie wierzył w diagnozę okulistów

Niestety, jej doświadczenia z drugiego porodu są podobne. Ciąża także przebiegała prawidłowo, ale jak w poprzednim przypadku, ze względu na problemy ze wzrokiem konieczne było cc. Magda miała ze sobą całą dokumentacje od najlepszych okulistów w kraju, ale to nie wystarczyło dyżurnemu lekarzowi:

Pół dnia spędziłam na szpitalnej okulistyce, ponieważ nie chciano dać wiary moim wynikom badań i musieli skonsultować u swojego zwykłego okulisty. Dał łaskawie zgodę na cc

Magda pojawiła się na oddziale w poniedziałek, ale syna urodziła we wtorek rano. Koszmar zaczął się jeszcze przy znieczuleniu:

Po ukłuciu w kręgosłup znieczulenie nie zadziałało nawet po kilku minutach, ale poczułam skalpel na skórze. Wydarłam się, że to boli! To nie czekali aż zacznie działać tylko od razu dali mi znieczulenie ogólne. To był jedyny plus, bo obawiałam się takiego samego bólu jak przy pierwszym cieciu

Lekarze i położne zignorowali cierpienie Magdy

Tym razem personel medyczny szybciej wykonał pionizację i kobieta była bardziej samodzielna. Jednak niedługo zaczęły się kolejne problemy, ponieważ wystąpił u niej zespół popunkcyjny:

Tak mnie bolała głowa, że nie mogłam usiąść, a nie mówię już o chodzeniu czy zajmowaniu się dzieckiem. Nie pomogły moje interwencje u położnych. Ciągle słyszałam „to od zmęczenia i zajmowania się dzieckiem”. Niestety, już w domu straciłam przytomność z powodu potwornego bólu głowy, a ratownicy z karetki myśleli że zatrułam się czadem

W przypadku drugiego dziecka, Magda także nie mogła karmić piersią. Na początku miała problem, ponieważ nie wiedziała jak przystawić dziecko. Kobieta myślała, że dostanie odpowiednią pomoc od pielęgniarki laktacyjnej, jednak znów odbiła się od ściany:

Przyszła położna laktacyjna. Ścisnęła mi pierś i powiedziała, że mam przyjść z dzieckiem do niej do przychodni w poniedziałek (była środa). Na moje pytanie dlaczego mi teraz nie pomoże i co dziecko ma jeść odpowiedziała że nie ma czasu… Powiem szczerze, że rozpłakałam się już od tego wszystkiego

Musiała kłócić się z personelem, by nakarmić dziecko

Inne położne również nie wykazały się troską o pacjenta. Magda musiała wręcz walczyć o każdą butelkę mleka dla synka. Nie chciały dawać jej mieszanki mówiąc, że powinna karmić małego piersią, a nie wymyślać. Ostatecznie okazało się, że chłopiec nie chce ssać piersi, ponieważ ma rozszczepienie podniebienia, którego nie zauważył lekarz.

Magda nadal wzdryga się na myśl o koszmarnym szpitalu. Pierwsze chwile z nowo narodzonym dzieckiem powinny być dla kobiety pięknym wspomnieniem, ale w przypadku naszej czytelniczki są wypełnione bólem. Na dodatek nie jest jedyną pacjentką tego szpitala, która miała takie przeżycia:

Swoje cesarskie ciecia wspominam koszmarnie. Dodam tylko, że to wszystko w nowo wybudowanym i nowoczesnym szpitalu. Niestety oddział ten cieszy się zła opinia. Kobiety wola jeździć rodzic do miast ościennych lecz niektóre niestety nie mają wyjścia…

________________________________
*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować