×

Mąż zmusza Ulę do urodzenia dziecka. 26-latka boi się, że w końcu przedziurawi prezerwatywę

Zwykle jest tak, że to kobiety naciskają na mężczyzn w sprawie posiadania dziecka. Niekiedy bywa jednak zupełnie odwrotnie i to panowie robią wszystko, aby na świat przyszedł ich potomek. Niektórzy z nich chcąc osiągnąć swój cel, są w stanie posunąć się do drastycznych rozwiązań, a w tym obietnic czy nawet szantażu. O ile czasami bywa to uzasadnione (kobieta jest po 30-tce), zdarza się, że powodem jest tylko i wyłącznie egoistyczne żądanie.

Jak było w tym przypadku?

Ula jest wciąż młoda. Ma dopiero 26 lat, co oznacza, że jej kariera zawodowa dopiero zaczyna nabierać rozmachu. Nie zmienia to jednak faktu, że chciałaby się dalej kształcić, rozwijać, a w konsekwencji stać się typem kobiety niezależnej. Wymaga to jednak od niej sporo pracy, czasu i poświęcenia. Urodzenie dziecka w najbliższej przyszłości mogłoby więc bardzo pokrzyżować jej plany i przekreślić szansę na niezależność, na której tak jej zależy.

Dzieci zawsze były w planach moich i Piotra. Nie rozmawialiśmy jednak, kiedy przyjdzie na nie czas. „Po ślubie” było w naszym przypadku określeniem najlepiej precyzującym moment zajścia w ciążę

Pierwsze dziecko

To temat, który w ostatnim czasie zaczął budzić w tym związku spore kontrowersje. Niedawno okazało się, że Ula woli urodzić pierwsze dziecko dopiero po 30-tce. Piotr ma na ten temat zupełnie inne zdanie i chciałby zostać ojcem już w najbliższym czasie. Temat stał się na tyle poważny, że między parą coraz częściej zaczyna dochodzić do kłótni i różnego rodzaju nieporozumień.

Piotr ma żal, że nie powiedziałam mu wcześniej, że jestem nastawiona na robienie kariery. Według mnie nigdy tego nie ukrywałam. Nie jestem typem osoby rozczulającej się nad dziećmi. Mówiłam też, że najpierw chcę trochę popracować, a dopiero potem zagrzebać się w pieluchach. Dla Piotra moje „trochę” oznacza dwa lata. Dla mnie po 30…

Wina leży po obu stronach

Ula doskonale zdaje sobie sprawę, że wina leży zarówno po jej stronie, jak i po stronie Piotra. Spór, który między nimi wybuchł, jest skutkiem wcześniejszych niedomówień.

Nie ma co doszukiwać się teraz, kto bardziej zawinił. Trzeba jakoś rozwiązać problem. Niestety, rozwiązanie będzie polegało na tym, że któraś ze stron ustąpi. Ja nie mam takiego zamiaru i Piotr też nie. Czuję, że czekają nas trudne miesiące

Jakby tego było mało, zdanie Piotra w tej sprawie podzielają jego najbliżsi, co jeszcze bardziej potęguje powagę całej sytuacji. Krewni niejednokrotnie bowiem spoglądają na brzuch Uli i pytają, kiedy spodziewają się dziecka.

Zawsze odpowiadałam wymijająco. To wyłącznie sprawa moja i Piotra. Niestety, doszło do tego, że oni wspólnie nakręcają się przeciwko mnie

Rozmowa, która doprowadziła do kłótni

Około dwa tygodnie temu Piotr zaprosił wszystkich do nas na obiad, który sam ugotował. Mi powiedział o wszystkim w ostatniej chwili. Domyśliłam się, o co mu chodzi i nie zawiodłam się. Przy drugim daniu rozpoczęła się pogadanka na temat zalet posiadania dzieci. Potem krewni przeszli do bardziej bezpośrednich ataków. Powiedzieli, że Piotr skarżył im się, że chcę poczekać z zajściem w ciążę. Przytaknęłam tylko i ucięłam dyskusję. Dałam do zrozumienia, że to wyłącznie nasza sprawa. Atmosfera do końca wizyty była niezbyt przyjemna

Kiedy obiad i wspólne posiedzenie dobiegło końca, Ula i Piotr pokłócili się. Mężczyzna stwierdził bowiem, że jego ukochanej bardziej zależy na karierze i niezależności niż na rodzinie i dzieciach, podczas gdy ona sama zarzuciła mu egoizm oraz chęć bycia głową rodziny.

Piotr zarabia ponad 10 tys. zł i ma swoje mieszkanie, a ja zarabiam tylko 3 tys. zł i nie mam własnego lokum. To ja wprowadziłam się do niego. Gdybym powiedzmy za rok urodziła dziecko, byłabym na jego łasce. Moja kariera stanęłaby w martwym punkcie. Według mnie teraz jest dla mnie najlepszy czas na rozwój. Dziecko może poczekać. Jak zacznę zarabiać 5-6 tys. zł, poczuję się pewniej. Wtedy nie mam nic przeciwko dziecku. Moja pozycja będzie ustabilizowana. Będę miała z czego oszczędzać. Teraz co prawda też sporo odkładam, ale w razie rozwodu zostanę z niczym. Zostanie mi kilkuletnia luka w CV, małe dziecko i więcej obowiązków. W takiej sytuacji trudno mówić o kursach doszkalających i zapale do rozwoju

Próba przekonania do ciąży

Piotr mimo wszystko nie daje za wygraną. Łapie swoją ukochaną za słówka i coraz częściej się denerwuje. Wszystko po to, aby nakłonić Ulę do ciąży. Jednym z głównych argumentów, który ma za tym przemówić, ma być fakt, że „dobrze jest urodzić pierwsze dziecko przed 30”.

Ja mam pełną świadomość tego, że jego argumenty są bardzo sensowne, ale nadal mnie nie przekonują.

Drastyczne posunięcie

Ula boi się, że Piotr posunie się do jej zapłodnienia bez wiedzy ukochanej. Jak sama przyznaje, zna historię, w której to mężczyzna przedziurawił prezerwatywę, po czym jego żona zaszła w ciążę. Niestety, kilka lat później oboje się rozwiedli, bo nie mogła mu tego zapomnieć. W końcu miała zupełnie inne plany. Plany, które on w mgnieniu oka zrujnował.

Nigdy nie podejrzewałam Piotra, że mógłby coś takiego zrobić, ale teraz sama już nie wiem. Ciągle mówi tylko o dziecku. Zachowuje się, jakby miał na tym punkcie obsesję. Albo się na mnie obraża, albo po raz kolejny zaczyna swoje dygresje na ten temat…  Kocham męża, ale ostatnio zupełnie go nie poznaję. Nie mam pojęcia, jak rozwiązać nasz problem…

No właśnie… Jak rozwiązać ten problem? Macie jakąś propozycję dla naszej bohaterki? Co powinna według Was zrobić? Czekamy na Wasze komentarze.

Może Cię zainteresować