×

Zapadła decyzja Tomasza Komendy w sprawie odszkodowania. Zawalczy o więcej?

Komenda nie wniesie apelacji w sprawie odszkodowania i zadośćuczynienia za zmarnowane 18 lat życia. Jak ujawnia jego pełnomocnik, chce zamknąć ten smutny rozdział.

Zbrodnia miłoszycka

16 maja 2018 roku Sąd Najwyższy uwolnił Tomasza Komendę od zarzutu zabójstwa 15-letniej Małgosi Kwiatkowskiej w 1999 roku, przyznając tym samym, że mężczyzna został niesłusznie skazany i przez błędy popełnione w trakcie śledztwa, zmarnował 18 lat lat życia w więzieniu.

Kiedy do niego trafił, miał zaledwie 23 lata. Zaszczuty przez śledczych mężczyzna, który w momencie aresztowania miał zaledwie podstawowe wykształcenie i zarabiał na życie myciem samochodów, został zmuszony do podpisania obciążających go zeznań. W trakcie postępowania apelacyjnego okazało się, że nie miał świadomości, co podpisuje, zwłaszcza że policjanci zapewnili go, że po złożeniu podpisu wyjdzie na wolność i już nikt nie będzie go nękał.

Jak wyznał kluczowy świadek, Dorota P. w latach 90. pracująca jako prostytutka na terenie Wrocławia, śledczy po prostu musieli kogoś zamknąć, a Komenda wydawał się idealnym kozłem ofiarnym. Krótko po ujawnieniu tej informacji Dorota P. trafiła do szpitala z nagłymi dusznościami i dwie doby później zmarła.

Komenda podczas pobytu w więzieniu trzy razy próbował popełnić samobójstwo przez powieszenie. Po 18 latach wyszedł na wolność jako 41-letni wrak człowieka.

Komenda nie wniesie apelacji

Po początkowej euforii wywołanej pomyślnym wyrokiem Sądu Najwyższego popadł w depresję. Profesor Ćwiąkalski zapowiedział, że w imieniu swojego klienta będzie się ubiegał o 19-milionowe odszkodowanie, ale proces nie  mógł odbyć się bez zeznań Komendy. Zaszczuty, skatowany i pogrążony w depresji mężczyzna z trudem zmierzył się wiezienną traumą. Podczas procesu o odszkodowanie musiał wracać pamięcią do tamtego tragicznego okresu swojego życia. Z powodu drastycznych szczegółów, proces odbywał się z wyłączniem jawności.

8 lutego opolski sąd zdecydował, że Tomasz Komenda ma otrzymać 12 milionów zadośćuczynienia i 811 533 zł odszkodowania. To absolutnie rekordowa kwota w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości, ale niższa niż wnioskował pełnomocnik niesłusznie skazanego człowieka.

Wszyscy zadawali sobie pytanie, czy Komenda zdecyduje się wnieść apelację? Wątpliwości rozwiewa reprezentujący Komendę mec. Zbigniew Ćwiąkalski. Jak tłumaczy, apelacja wiązałaby się z dalszym rozdrapywaniem ran, a na to jego klient nie jest gotów psychicznie:

Tomasz Komenda osobiście zapoznał się z wyrokiem i uzasadnieniem i podjął decyzję o niewnoszeniu apelacji. Chce zakończyć ten tragiczny okres swojego życia i zająć się rodziną. Poza tym sprawa w apelacji trafiłaby do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który go skazał na 25 lat pozbawienia wolności. Wydłużyłoby to okres uzyskania odszkodowania i zadośćuczynienia. Jak wiadomo też znosi on bardzo źle wszystkie kontakty w prokuraturami, policją, czy sądami. Oprócz tego żadne pieniądze nie wynagrodzą tych 18 lat w więzieniu. Wysokość zadośćuczynienia w tej sytuacji to rzecz względna.

Prokuratura tuż po wydaniu wyroku przez opolski sąd zapowiedziała, że nie planuje apelacji. To oznacza, że 12 milionów zadośćuczynienia i 811 533 zł odszkodowania to ostateczne kwoty, które otrzyma Komenda za zmarnowane życie.

Źródła: www.fakt.pl, wroclaw.wyborcza.pl

Może Cię zainteresować