×

Komenda zawdzięcza swoją wolność 3 osobom. Jedna z nich ryzykowała naprawdę wiele, aby mu pomóc

Tomasz Komenda opuścił więzienie ponad 2 tygodnie temu. Jak wszyscy doskonale wiemy, przebywał tam aż 18 lat, mimo tego, że był niewinny. 41-letni dziś mężczyzna wyznał w Superwizjerze, że wciąż jednak nie czuje się wolny. Będzie tak dopiero, gdy Sąd Najwyższy oficjalnie oczyści go z zarzutów.

Smak wolności

Tomasz był tak oszołomiony chwilami, w których wychodził na wolność, że ich nie pamięta. Wyznał, że kiedy wrócił do swojej celi, aby spakować rzeczy, oddziałowy nie odezwał się ani słowa, a za bramy więzienia odprowadziła go sama pani naczelnik. Z kolei w domu oprócz maminych gołąbków czekała na niego… choinka bożonarodzeniowa. Dlaczego?

Powiedziałem rodzinie, że jak wyjdę, to ja ją rozbiorę. Nie ubierałem jej, ale mogłem ją rozebrać. To było dla mnie ważne, bo 36 świąt nie spędziłem w domu wśród rodziny. Miałem taką potrzebę

„Sen, z którego się obudzę”

Tomek Komenda wyznał, że czasami budzi się w nocy zlany potem i boi się, że jego wolność to tylko sen. Zdarza się, że wciąż ma wrażenie, że znajduje się w więzieniu.

Szansa na wolność

41-latek opowiedział również o tym, że dowiedział się już pół roku wcześniej, że być może wyjdzie na wolność, kiedy jego sprawą zajął się pan Remigiusz, jeden z policjantów Centralnego Biura Śledczego Policji. Na takiego funkcjonariusza, który uwierzy w jego niewinność, czekał bardzo długo…

Powiedział mi, że przypuszczają, że jestem osobą niewinną i zrobią wszystko, żeby sprawiedliwości stało się zadość

Sprawa, która nie dawała spokoju

Pan Remigiusz na co dzień pracuje w Centralnym Biurze Śledczym w Wydziale do spraw Narkotyków. Jednak sprawa Tomasza Komendy nie dawała mu spokoju. Więcej na ten temat miał do powiedzenia Grzegorz Głuszak, autor reportażu o Tomku.

Pan Remigiusz na co dzień pracuje w Centralnym Biurze Śledczym w Wydziale do spraw Narkotyków. Ta sprawa nie dawała mu spokoju. Rozmawiał z ludźmi z Miłoszyc, którzy w końcu dowiedzieli się, że jest policjantem i zaczęli opowiadać mu o tej sprawie. Nie chcieli wcześniej rozmawiać, ale zaczęli mu opowiadać i wskazywać kolejne tropy. On dopytywał. W końcu doszła do niego informacja, że jest człowiek, który może być faktycznym sprawcą. Wtedy pan Remigiusz poszedł z tym do Prokuratury Krajowej, do pana prokuratora Sobieskiego i pana prokuratora Tomankiewicza. Powiedział o swoich wątpliwościach. Tutaj nie było w ogóle mowy, żeby tej sprawy nie ruszać. Nabrała tempa. To już nie były rozmowy przy sklepie z mieszkańcami. Były to godziny, setki, tysiące, przesłuchań różnych ludzi. Efektem tego jest to, że Tomek jest na wolności

Dni w więzieniu

Tomek nie chce już wracać myślami do czasu spędzonego w więzieniu. Podkreśla, że każdy dzień tam jest smutny, szary i przygnębiający. Dodał też, że nie da się tam liczyć dni – dzień po dniu – bo można by zwariować. Wyznał, że nie mógł chodzić na spacerniak, ponieważ współwięźniowie znęcali się nad nim, a w takich chwilach na pomoc strażników nie miał co liczyć… Uważa, że to, iż przeżył zawdzięcza jedynie obawom współwięźniów przed kolejnym paragrafem za pobicie lub zabójstwo. Żaden z tych, którym opowiadał swoją historię, nie wierzył w jego niewinność.

Zrzut z ekranu za: tvn24.pl

Zrzut z ekranu za: tvn24.pl

„Nie przyznam się do czegoś, czego nie zrobiłem”

Tomasz Komenda w czasie programu przyznał też, że już nawet po uprawomocnieniu się wyroku namawiano go do przyznania się do winy. Obiecywano mu za to większą szansę wyjścia na wolność.

Mógłbym otrzymać warunkowe przedterminowe zwolnienie. Powiedziałem, że się nigdy nie przyznam do czegoś, czego nie zrobiłem

Grzegorz Głuszak dodał:

Tomek mógł po 15 latach wyjść z więzienia, gdyby tylko przed sądem penitencjarnym powiedział: „Tak, przyznaję się, wyrażam skruchę i obiecuję, że będę grzecznym człowiekiem”. Może nie od razu, ale po 16, 17 latach Tomek byłby już na wolności. Przy czym dzisiaj też jest na warunkowym przedterminowym zwolnieniu. Cztery razy nie dawali mu możliwości, żeby wyszedł, ale w związku z tym, co się stało, sędzia udzielił mu warunkowo przedterminowego zwolnienia

Prawdziwy bohater

Reporter Superwizjera podkreślił także, że Pan Remigiusz miał wiele odwagi, że zajął się sprawą Tomka i że w ich mniemaniu jest prawdziwym bohaterem.

Pamiętajmy, że to jest człowiek, który znalazł się w niewygodnej sytuacji. Wiedział, że jeśli Tomek siedzi niewinnie, to ktoś powinien za to odpowiedzieć. A kto był na pierwszej linii? Na pierwszej linii byli policjanci, którzy zabezpieczali dowody, to oni zatrzymali Tomasza Komendę. On stawił temu czoła. Zderzył się z systemem, choć wiedział, jakie konsekwencje mogą go spotkać. Gdyby nie miał wsparcia prokuratury, to myślę, że to on byłby osobą pokrzywdzoną. Wylądowałby na jakimś komisariacie

7 lat wcześniej…

Co więcej, okazuje się, że pierwsze podejrzenia ze strony prokuratora oskarżającego Tomasza o jego niewinności miały pojawić się już siedem lat wcześniej. Tomek wyznaje, że dowiedział się o tym dopiero z mediów:

Dowiedziałem się z mediów, że taka sytuacja miała miejsce. Nie rozumiem, jak osoby, które nie zrobiły nic w tej sprawie, przyczepiają sobie medale. Po prostu medal powinien dostać Remigiusz, pan prokurator Tomankiewicz, pan prokurator Sobieski. Tym osobom zawdzięczam wolność

41-latek podkreślił, że skoro prokuratorzy już w 2009 i w 2010 roku zastanawiali się, czy jest niewinny, to on nie rozumie, dlaczego wyszedł z więzienia dopiero teraz. Dodaje też, że tamci prokuratorzy nie zrobili tak naprawdę nic, aby mu pomóc i nie życzy sobie, aby takie osoby „wcierały sobie twarz” jego nazwiskiem.

Tomasz wyznał reporterom także, iż bardzo chciałby zobaczyć na ławie oskarżonych wszystkie osoby, które przyczyniły się do jego niesprawiedliwego zatrzymania, a co za tym idzie do skazania go na długoletnie piekło.

Miejmy nadzieję, że tak się stanie i Tomasz doświadczy w końcu, co to znaczy sprawiedliwość

Może Cię zainteresować