×

„Bił mnie i zdarł ze mnie ubranie. Chwyciłam za siekierę…”. Gosia przeszła przez piekło

Chociaż są skazane za morderstwo, to nie są bezdusznymi zabójczyniami. To kobiety, które po latach cierpień zabiły swoich oprawców. Przemoc domowa to problem, z którym Polska nadal sobie nie radzi. Ofiary, zwykle kobiety, cierpią przez lata i ukrywają problem przed całym światem. Jedak czasem to ofiara staje się katem. Co doprowadziło je do ostatecznego rozwiązania?

Co czuły kobiety, które zabiły swoich oprawców?

Na takie pytanie postanowiła odpowiedzieć Daria Górka. Tworząc swoją najnowszą książkę „Aż do śmierci” udało się jej dotrzeć do kilku kobiet skazanych za zabójstwo swoich partnerów. Posunęły się do tak drastycznego korku, ponieważ wcześniej mężczyźni znęcali się nad nimi przez lata. Jednak to nie były morderstwa planowane z zimną krwią. W większości przypadków zadziałały emocje, które na zawsze zmieniły ich życie. Ich historie pokazują, że człowiek doprowadzony na skraj rozpaczy jest zdolny do wszystkiego.

Ola

Ola to jedna z bohaterek reportażu „Aż do śmierci”. To nie była jej pierwsza awantura z partnerem. Ba, to nawet nie była pierwsza awantura tego dnia. Po południu partner znów zaczął się wykłócać, po czym przeszedł do rękoczynów. Ola nie wytrzymała, kiedy zaczął ją dusić. To wtedy chwyciła nóż:

Być może jeszcze wtedy bym tego nie zrobiła, ale spojrzał na mnie szyderczym uśmiechem i opluł. Zadałam mu trzy ciosy – ostrze trafiło w okolice serca, żebra i narządy wewnętrzne

Mąż nie zginął od razu. Zaraz po zajściu wybiegł z domu:

Jeszcze żył. Chyba zdjął koszulkę, bo w ogóle nie było krwi. Zaczął rozmawiać z sąsiadem, dopiero potem wszedł do pokoju syna i padł jak długi, twarzą do ziemi

Monika

Do tragedii doszło, kiedy razem z mężem wróciła do domu po imprezie. Mężczyzna obiecywał, że się zachowa, ale było inaczej. Wszystko rozegrało się do 4 w nocy:

Pamiętam tylko jakieś urywki. Pamiętam, jak mnie złapał za gardło i przyparł do ściany, miałam na szyi siniaki, pobite ręce. Oczywiście jakiś alkohol wypiłam, miałam pół promila w wydychanym powietrzu, ale do tego wszystkiego doszły nerwy. To był jakiś amok

Sąsiad Moniki widział, jak mąż pchnął ją na chodnik, a świadkowie słyszeli wyzwiska. Wracając z imprezy małżeństwo, minęło patrol policji, a kobieta poprosiła funkcjonariuszy, żeby zabrali męża, bo może dojść do czegoś strasznego. Zignorowali ją. Kobieta do tej pory nie pamięta dokładnie dramatu, który rozegrał się w domu. Wie, że miarka przebrała się, gdy mąż uderzył córkę:

Przed oczami mam, jak córka przelatuje przed moją twarzą, tak mocno ją popchnął. Były krzyki, piski, wyzwiska. W pewnym momencie tak wynika z akt, bo ja tego nie pamiętam, odwróciłam się z nożem, którym otwierałam mleko… i go trafiłam. Nóż zatrzymał się na żebrach, przebił serce i wnętrzności. Za jednym podejściem poszło wszystko

Monika jest w więzieniu, bo prokuratura uznała, że przekroczyła granice obrony koniecznej. Niestety takie oskarżenie często spotyka kobiety, które zabiły swoich oprawców. Postawa pani prokurator w sprawie Moniki jest dla niej kompletnie niezrozumiała:

Zapytała, czy nie mogłam go tym nożem uderzyć w rękę. Jak spojrzałam się na tę babę, to prawie szału dostałam. To jest nieprawdopodobne, jak dorosły człowiek może takie coś powiedzieć. Jeżeli się w takiej sytuacji nie jest, nie jest się postawionym pod ścianą, jak do rozstrzelania, to nikt dokładnie nie może powiedzieć, co tak naprawdę by zrobił

Małgorzata

Frustracja zachowaniem partnera narastała w Małgorzacie przez lata. Mężczyzna znęcał się nad nią latami i kompletnie zrujnował jej psychikę. Wreszcie nie wytrzymała przy kolejnej awanturze. Partner zaczął ją bić i zdzierać z niej ciuchy:

Zaraz przy łazience był piecyk na drewno, a obok leżała siekiera. Wzięłam tę siekierę i uderzyłam go. Dostał w głowę, pękła mu czaszka. Zmarł, jak przyjechała karetka. Pamiętam to wszystko jak przez mgłę. Pamięć odzyskałam na komisariacie

Imgur

Imgur

Poprzedni partner też znęcał się nad Małgorzatą. Teraz przyznaje, że wtedy też w jej głowie czasem pojawiała się myśl o skończeniu cierpień, ale powstrzymywała ją myślą o dzieciach i pracy. Z drugim partnerem nie miała dzieci, więc nic jej nie blokowało, ale nie potrafi wyjaśnić, czemu nie wytrzymała akurat w tamtym momencie:

(…) Dlaczego akurat w tym momencie coś we mnie pękło, tego nie wiem do dziś. Widocznie ten moment musiał nadejść. Wcześniej tego samego dnia też była kłótnia – kazał mi chodzić pół dnia po mieście w miniówkach ledwo zakrywających tyłek i się pokazywać

Potraficie zrozumieć kobiety, które zabiły swoich oprawców?

_________________________________
*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować