Kobieta nosiła 33 mln euro w portfelu. Nawet nie miała o tym pojęcia
To się nazywa pech… Kobieta wygrała 33 mln w Lotto, ale nie sprawdziła kuponu. Po sześciu tygodniach zgłosiła się do organizatora.
Kobieta wygrała 33 mln w Lotto
Podobno w loteriach istnieje większa szansa, że znajdziemy pieniądze z wygranej na ulicy, niż wypadną wskazane liczby. Jednakże co jakiś czas ktoś ma na tyle szczęścia, że wygrywa olbrzymie pieniądze. Jednakże nie każdy sprawdza kupon… ogromne szczęście spotkało 45-letnią kobietę z Dolnej Frankonii w Niemczech. Udało jej się trafić sześć prawidłowych liczb z Lotto Bayern (1, 7, 17, 22, 41, 49), a to do tego trafiła z super liczbą (3) podczas losowania, które miało miejsce 9 czerwca.
To zagwarantowało jej prawie 33 mln euro wygranej! Jednakże kobieta nie miała świadomości, że nosi w portfelu zwycięski kupon. Zorientowała się dopiero wówczas, gdy… postanowiła zagrać ponownie. Wtedy zerkając na wyniki poprzedniego losowania oniemiała z zaskoczenia. Po przyjęciu nagrody obiecała, że nie będzie już grała na loterii.
Pieniądze prawie przeszły jej koło nosa
45-latka wygrała dokładnie 32 842 219,80 euro. To najwyższa wygrana w historii gry „6z49” w Bawarii. Biorąc pod uwagę, że talon kosztował zaledwie 2,40 euro, kobieta wyszła zdecydowanie na plus. Niewiele brakowało, a pieniądze przeszły jej koło nosa. To nie pierwszy przypadek, gdy ktoś zapomniał sprawdzić swoje typowania.
Niedawno w Niemczech była podobna sytuacja, gdzie firma organizująca loterie długo szukała zwycięscy. Zwycięska suma wynosiła ponad 48 195 035,90 euro i była to jedna z najwyższych wygranych w Eurojackpot. Osoba, która wygrała taką sumę, zainwestowała w to całe 25 euro. W końcu po wielu dniach poszukiwań odnaleziono posiadaczkę zwycięskiego kuponu.
Okazała się nią matka dwojga dzieci z Brandenburgii i swoją nagrodę odebrała 16 czerwca tego roku.
Kradzione kupony szczęścia nie dają
Nie każdy może wygrać, zwłaszcza gdy ktoś próbuje oszukiwać. Przekonał się o tym pewien 22-latek, który ukradł 591 zdrapek, ale ostatecznie nic nie wygrał. Wartość skradzionych kuponów wyceniono na ponad 2,5 tys. złotych. Sama kradzież nie była zbyt przemyślana:
Mężczyzna przyszedł do sklepu i poprosił alkohol. Kiedy sprzedawczyni poszła po towar, mężczyzna zabrał plastikowy stojak, na którym znajdowały się tzw. zdrapki, a było ich aż 591 sztuk, po czym wyszedł ze sklepu.
Złodziej loteryjny szybko wpadł w ręce policji. Później tłumaczył się, że nie zrobił nic złego, bo „zdrapki okazały się bezwartościowe i niczego nie wygrał”.