×

Na pogrzebie 15-latka doszło do kłótni. Słowa księdza sprawiły, że ludzie wyszli z kościoła

Śmierć dziecka to zawsze wielka tragedia dla rodzica. Po utracie ukochanej pociechy, rany długo nie mogą się zagoić, lecz najgorsze jest to uczucie, gdy inni zamiast udzielić wsparcia i okazać zrozumienie, wbijają nóż w serce.

Obraźliwe słowa księdza i kłótnia na pogrzebie

pixabay.com

pixabay.com

21 stycznia pod Radzyminem nietrzeźwy kierowca potrącił 15-latka, który na skutek odniesionych obrażeń zmarł. Za kierownicą pojazdu siedział mężczyzna, który we krwi miał aż 1,76 promila alkoholu. Po tym wydarzeniu nikt z rodziny i znajomych chłopca nie spodziewał się, że może dojść do awantury w trakcie pochówku. Jak donoszą „Wieści Podwarszawskie” miejscowy proboszcz nie krył swojej postawy i jawnie powiedział, jak powinno wyglądać pożegnanie nastolatka:

To nie jest msza żałobna. Jak wiecie, stała się wielka tragedia. On nie chodził na religię, czym doprowadził do publicznego zgorszenia. Co gorsza, namawiał innych by tak postępowali. Skoro wypisał się z wiary, to nie jest naszym parafianinem.

Duchowny próbował wyrazić swoje „dobre intencje”, mówiąc że tylko ze względu na rodzinę zdecydował się na katolicki pochówek chłopca:

Powinienem zacząć dzisiejszy obrządek nie w kościele, a na cmentarzu, ale na prośbę rodzica zmieniłem postanowienie. To nie będzie jednak msza żałobna.

Te słowa sprawiły, że niemal wszyscy zgromadzeni natychmiast zareagowali. W kościele było blisko 800 osób, część z nich wyszła ze świątyni, rodzina zmarłego nastolatka oraz zgromadzeni rozpoczęli z księdzem dyskusję. Ludzie krzyczeli, że to skandal, nikt nie krył zakłopotania i oburzenia. Niektórzy zaczęli krzyczeń na temat licznych skandali związanych z pijaństwem i pedofilią.

Nikt nie chciał doprowadzić do takiej sytuacji

pixabay.com

pixabay.com

Dyskusje przerodziły się w kłótnie. W końcu ktoś zaproponował, aby dalszą część pochówku poprowadził wikary, który był obecny w kościele. Jak piszą „Wieści” ten:

Wywiązał się z zadania doskonale. Błyskawicznie zakończył mszę, dokonał godnego pochówku na miejscowym cmentarzu, słowem sprawdził się jako duchowny w zaistniałej sytuacji.

Dziennikarze „Wieści” skontaktowali się z proboszczem, który o zachowaniu nastolatka dowiedział się ze szkoły

pixabay.com

pixabay.com

Podobno chłopiec wypisał się z lekcji religii za zgodą mamy.

Dla kapłana taka informacja jest trudna do przyjęcia, nie mówiąc o zrozumieniu jej sensu. Co więcej, docierająca do mnie wiedza o tym, iż chłopak namawia innych do pójścia w jego ślady dodatkowo martwiła, nie rozumiałem tych działań. Zastanawiałem się, dlaczego zamiast dawać świadectwo wiary, po przyjęciu dopiero co aktu bierzmowania, chce od wiary odstąpić? Nijak nie mogłem pojąć, jaki ma sens odciąganie kolegów od katechezy, to przecież nic innego jak sianie zgorszenia.

Duchowny w rozmowie z redakcją podkreślił, że nie spodziewał się, że dojdzie do tragedii, a na temat przebiegu mszy pożegnalnej ma jasno określone zdanie. Uważa, że ze względu na to, iż nie pozwolono mu dokończyć swojej wypowiedzi, został po prostu źle odebrany.

Uważasz, że postawa księdza była słuszna?

Może Cię zainteresować