×

Ksiądz postawił sobie willę za prawie 4 miliony złotych. W suficie ukrył niezłą sumę

Wiele się słyszy w ostatnim czasie o skandalach z udziałem księży w roli głównej. Jakiś czas temu pisaliśmy o duchownym, który współżył z innym mężczyzną na ołtarzu. Był również ksiądz, który spoliczkował dziecko podczas chrztu za to, że głośno płakało. Więcej na ten temat przeczytasz tutaj. Teraz nadszedł czas na 67-letniego duszpasterza z Michigan, księdza Jonathana Wehrle. Ostatecznie kapłan został oskarżony o defraudację parafialnych pieniędzy. Jak podają źródła, miał okraść parafian na ponad 5 milionów dolarów.

Życie w luksusie

Takiej willi nie powstydziłby się chyba nikt – 6 sypialni, basen, ogromny ogród, a na podwórku dwie stodoły. Czego chcieć więcej? Sęk w tym, że inwestycja nie została sfinansowała z kieszeni kapłana, lecz ze środków finansowych parafian, a to już wzbudza spore kontrowersje. Szacuje się, że na zbudowanie sobie takiego, a nie innego domu, duszpasterz przeznaczył około miliona dolarów. Nie ma się więc co dziwić, że piękna posiadłość zwróciła uwagę śledczych, którzy doskonale zdawali sobie sprawę skąd mogą pochodzić przeznaczone na budowę willi pieniądze. Kapłan był jednak innego zdania.

Skąd na to wszystko pieniądze?

Kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, adwokat duchownego podkreślał, że dom został wybudowany za pieniądze pochodzące od jego rodziny. Kiedy nikt nie był w stanie w to uwierzyć, ksiądz zaczął zapewniać, na wykorzystanie pieniędzy parafian pozwolił mu były biskup diecezji. Ile jest w tym prawdy? Tego już się nie dowiemy, ponieważ zwierzchnik księdza nie żyje. Potwierdzenie słów duszpasterza będzie więc niemożliwe.

Ksiądz został odcięty od majątku. Z pomocą przyszła organizacja

Póki co wciąż nie wiadomo, jakie konsekwencje czekają duchownego. Rozprawa, na której ma zapaść decyzja w sprawie księdza, zaplanowana jest na 13 sierpnia. Warto dodatkowo zaznaczyć, że na chwilę obecną Jonathan Wehrle został odcięty od „zebranego majątku”. Taka kolej rzeczy uniemożliwiła mu opłacenie obrońców, którzy stanęliby po jego stronie podczas rozprawy. Ksiądz nie został jednak w tej trudnej sytuacji sam. Z pomocą przyszła mu organizacja charytatywna Opus Bono, która na co dzień wspiera potrzebujących księży. W tym celu uruchomiła również zbiórkę dla 67-letniego duszpasterza, dla którego chce zebrać… 300 tysięcy dolarów.

Dla księdza Wehrle jest to dosłownie apokaliptyczny moment: prokurator zamroził wszystkie jego aktywa… Nie jest w stanie zapłacić swojemu zespołowi prawnemu za właściwą obronę – pisze Opus Bono

Wszystko zmieniło się, kiedy prawda ujrzała światło dzienne

Kiedy rezydencja duszpasterza została przeszukana w dniu 17 lipca, okazało się, że ma w niej ukryte 63 tysiące dolarów, a więc ponad 230 tysięcy złotych w gotówce. Taka kolej rzeczy sprawiła, że prawnik, który do tej pory wierzył w uczciwość księdza, podjął decyzję o porzuceniu sprawy.

Może Cię zainteresować