×

Jakub Rzeźniczak przerwał milczenie po stracie syna. „Bardzo trudna rozmowa”

Jakub Rzeźniczak przerwał milczenie i udzielił pierwszego wywiadu po stracie syna. Padły poruszające słowa. Do końca wierzysz. Do ostatnich chwil nie dopuszczasz, że to się może skończyć tragicznie. Czułem się jak w filmie – wyznał piłkarz w rozmowie z portalem Sport.pl.

Jakub Rzeźniczak przerwał milczenie po stracie syna

Choroba małego Oliwierka sprawiła, że rodzice chłopca jeszcze bardziej się od siebie oddalili. Piłkarz chciał, żeby chłopca leczono w Polsce. Jego była partnerka mimo to zdecydowała się wyjechać z synkiem na terapię w Izraelu. Zwaśnioną parę na nowo zbliżyły jednak traumatyczne wydarzenia, z którymi Magdalena Stępień i Jakub Rzeźniczak musieli się zmierzyć.

Śmierć zawsze przychodzi w najmniej odpowiednim momencie. Ale trudno wyobrazić sobie bardziej traumatyczne doświadczenie, niż śmierć dziecka. Oliwierek Rzeźniczak zmarł w nocy z 26 na 27 lipca w Izraelu, po wyczerpującej walce z chorobą nowotworową. Ostatnie pożegnanie chłopca odbyło się 1 sierpnia o godzinie 14:00. Chłopiec spoczął na cmentarzu przy ul. Wojska Polskiego 59A w Oleśnicy.

Choroba Oliwierka niestety szybko rozprzestrzeniła się i zabrała naszego Aniołka tutaj na Ziemi Świętej, w Izraelu. Czujemy niewyobrażalny ból, ale i ogromną wdzięczność za każdy dzień jego życia. Było tych dni dokładnie 376

– napisali rodzice chłopca w mediach społecznościowych.

Minęło kilka tygodni i Jakub Rzeźniczak zdecydował się opowiedzieć o tym, co przeżył w ostatnim czasie. Sportowiec udzielił wywiadu dziennikarzowi portalu Sport.pl. To nie była łatwa rozmowa. Dotyczyła trudnych relacji pomiędzy piłkarzem a jego byłą partnerką, choroby Oliwierka, a wreszcie śmierci chłopca i tego, jak traumatyczne doświadczenia wpłynęły na pracę Rzeźniczaka.

„Życie musi toczyć się dalej”

Jakub Rzeźniczak wyznał, że w czasie choroby synka i po jego śmierci, szukał w piłce nożnej ukojenia. Na szczęście mógł liczyć na wsparcie ze strony trenera i kolegów z drużyny.

Powiem tak: cały klub – chłopaki z drużyny, prezes, trenerzy – dawał mi olbrzymie wsparcie przez cały ten czas. Zawsze mogłem na nich polegać. Po śmierci syna chciałem jak najszybciej wrócić. Tutaj się wyłączam, przechodzę do innego świata. Nie wracamy w klubie do tego tematu, więc mogę się oderwać od rzeczywistości, co bardzo mi pomaga. To, co się wydarzyło, nie wpływa już na mnie na boisku i na treningach. Wchodzę do szatni i czuję, jakbym się przełączał i był w zupełnie innym świecie.

– przyznał Rzeźniczak, odpowiadając na pytanie, czy udało mu się już oczyścić głowę.

W obszernym wywiadzie piłkarz wyjaśnił, że jego zdaniem leczenie chorych dzieci w Polsce jest na wysokim poziomie. Dlatego nie chciał się zgodzić na wyjazd Oliwiera do Izraela i skonfliktował się z byłą partnerką.

Konflikt między mną a mamą Oliwiera tego właśnie dotyczył – leczenia w Polsce i za granicą. Chcemy uświadamiać ludzi, że mamy u nas bardzo dobrych lekarzy. Mam nadzieję, że w dłuższej perspektywie pomoże to innym rodzicom, dzieciom i mi też. Muszę coś robić. Siedzenie w domu i myślenie o tej sytuacji mi nie pomogą.

– podkreślił Rzeźniczak.

Sportowiec przyznał, że otrzymał ogromne wsparcie ze strony narzeczonej i rodziny. To pozwoliło mu jakoś sobie radzić z problemami, również z falą hejtu i oskarżeniami, że nie dba o zdrowie własnego dziecka.

Mam żałobę. Noszę ją w sobie, ale jak wygrywamy mecz, też staram się cieszyć ze wszystkimi. Życie musi toczyć się dalej. Ja też mam narzeczoną, nową rodzinę. Staram się wyciągać wnioski ze swoich poprzednich błędów i budować coś na nowo. Myślę, że tego chciałby też mój nieżyjący syn.

– podsumował Jakub Rzeźniczak.

„Ja czułem się jak w filmie”

W rozmowie z dziennikarzem Sport.pl, piłkarz powrócił do czasu, w którym wiedział już, że Oliwierek odchodzi. Co wtedy czuł, jako ojciec, który musi pożegnać się z synem?

Gdy choroba jest tak blisko, spada na twoje dziecko, gdy nadchodzą ostatnie chwile… Ja czułem się jak w filmie. Pojechałem ostatni raz do Izraela, a później musieliśmy przetransportować ciało Oliwiera do Polski. Nic nie jest w stanie przygotować cię na coś takiego. Do końca wierzysz. Do ostatnich chwil nie dopuszczasz, że to się może skończyć tragicznie. Zawsze wierzysz, że dziecko wyzdrowieje. Znasz rokowanie, ale jest szok. Ogromny.

– wyznał Jakub Rzeźniczak.

Teraz piłkarz zamierza skupić się na pracy, chce także pomagać chorym dzieciom i ich rodzicom. Jak mówi, stara się już niczego nie planować, bo życie brutalnie weryfikuje wszelkie plany.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować