×

Radzieccy żołnierze bezlitośnie atakowali Polki. Robiły wszystko, by uchronić się od gwałtu

Pod koniec II wojny światowej, Armia Czerwona maszerowała przez Polskę wyzwalając kolejne wioski i miasta. Niestety dla wielu osób „wyzwolenie” nie oznaczało końca cierpienia. Za cichym przyzwoleniem dowódców żołnierze dopuszczali się rabunków i gwałtów. Jak kobiety broniły się przed radzieckimi wojskowymi?

Każda kobieta mogła stać się ofiarą przemocy seksualnej

Żołnierze Armii Czerwonej uważali, że mogą pozwolić sobie na wszystko. Nikt nie mógł czuć się bezpiecznie, zwłaszcza kobiety. Na ogromną skalę napadali Polki, niezależnie od wieku. Bezpieczne nie były nawet kobiety w ciąży, zakonnice czy więźniarki wyzwalane z obozów nazistów.

Do napaści nie dochodziło tylko w ciemnych uliczkach. Bezpieczeństwa nie gwarantowało poruszanie się tylko po miejscach, w których przebywało wiele osób. Niejednokrotnie kobiety były gwałcone w domach, nawet na oczach rodziny. Nie mogły czuć się bezpiecznie we własnej kuchni czy sypialni.

Uważali, że mają prawo żądać wszystkiego

Żołnierze uważali, że są zwycięzcami, więc należy im się wszystko czego sobie zażyczą. Uważali, że skoro „walczą trzeci rok o Polskę, mają więc prawo do wszystkich Polek”. Wielu z nich od dawna nie miało kobiety, a wychodzili z założenia, że „oswobodzone” Polki powinny załatwiać ich potrzebny. Dowódcy kompletnie nie zauważali problemu. Według badaczy, żołnierze Armii Radzieckiej byli zachęcani do przemocy seksualnej wobec Niemek. To miała być metoda na „łamanie dumy rasowej niemieckiej kobiety”. Niestety, po drodze do III Rzeszy była Polska.

Kobiety musiały zachowywać niekonwencjonalne środki ostrożności, żeby uchronić się przed gwałtem. Każde wyjście z domu mogło skończyć się tragedią zwłaszcza, że żołnierzy nie czekała żadna kara za takie zbrodnie. Nie trudno było natknąć się na grupę pijanych wojskowych, którym puszczały wszystkie hamulce.

Nawet dom nie gwarantował bezpieczeństwa

W najgorszej sytuacji były kobiety, które musiały gościć żołnierzy we własnym domu. Czerwonoarmiści często byli kwaterowani w prywatnych domach z polskimi rodzinami. Tym sposobem napastnik trafiał prosto do domu ofiary. Żeby odwieść „gości” od napaści, kobiety często szły spać ubrane od stóp po szyję.

Zdarzały się też przypadki żołnierzy, którzy zdecydowanie mieli ochotę „zabawić” się z domowniczkami, ale przyjmowali odmowę. Portal Onet.pl przed laty przywołał historię rodziny Marii Rutkowskiej. Żołnierz został zakwaterowany w pokoju dwóch młodych dziewczyn. Jedna z nich uciekła do pokoju rodziców, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Rodzina usłyszała, jak wojskowy proponuje dziewczynie, że chce się popieścić i pogłaskać. Gdy młoda kobieta odmówiła, nie użył przemocy i przestał ją nagabywać.

Niestety mało kiedy zdarzało się, że czerwonoarmiści przyjmowali odmowę ze spokojem. Zwykle nawet nie prosili o zgodę. Kobietom pozostawało wówczas jedynie krzyczeć o pomoc. W takiej sytuacji znalazła się miedzy innymi Bierula Białynicka.

W jej domu zakwaterowano jednego z kapitanów. Groził jej rewolwerem, próbując zmusić ją do współżycia. Zarzekał się, że jeśli kobieta nie będzie uprawiać z nim seksu, przyprowadzi kilkunastu innych żołnierzy, którzy zrobią jej jeszcze gorszą krzywdę. Białynicka zaczęła wzywać pomocy ze wszystkich sił, czym obudziła matkę i sąsiadów. To powstrzymało kapitana przed napaścią.

Próba pomocy mogła skończyć się śmiercią

W beznadziejnej sytuacji znajdowały się również Polki, które pracowały w radzieckich garnizonach, chociażby jako sanitariuszki. Według badaczy, kobiety pracujące z radzieckimi żołnierzami w Gdańsku, były gwałcone po wielokrotnie.

Jak podaje portal Onet.pl, kobiety próbowały wszystkiego, żeby obronić się przed gwałtem. Zwykle nie mogły liczyć na pomoc, bo jeśli ktoś próbowałby przeszkodzić w napaści, mógł zostać zastrzelony. Nawet milicja bała się przeszkodzić żołnierzom w próbach gwałtu.

Polki stosowały niekonwencjonalne środki ostrożności

Polki starały się wyglądać nieatrakcyjnie i nie rzucać się w oczy. Wiele z nich próbowało się postarzać. Często stosowaną metodą było również udawanie choroby, na przykład tyfusu. Kobiety wcierały sobie w skórę popiół i smarowały się sadzą. Do tego nakładały na siebie kilka warstw ubrań i owijały się chustami. Matki ścinały swoim nastoletnim córkom włosy, żeby nie zwracały uwagi żołnierzy. Czasem ofiarami gwałtu były nawet kilkuletnie dziewczynki.

Niestety te metody nie zawsze były skuteczne. Spora część radzieckich żołnierzy nie była wybredna i rzucali się na pierwszą napotkaną kobietę. Warto przy tym zaznaczyć, że nie tylko kobiety były ofiarami czerwonoarmistów. Dariusz Kaliński, w swojej książce „Czerwona zaraza. Jak naprawdę wyglądało wyzwolenie Polski”, opisał historię pewnego żołnierza. Wojskowy spółkował z kozą rolnika ze wsi Wysoki Małe.

Jak Polki broniły się przed radzieckimi wojskowymi? Znalezienie kryjówki albo ucieczka

Zachowanie radzieckich żołnierzy nie było tajemnicą i szybko dowiedziała się o nim cała Polska. Kobiety wiedziały już czego mogą się spodziewać. Dlatego chowały się w domach i barykadowały drzwi. Portal Onet.pl przytoczył relację mieszkańca Bytowa, który był świadkiem tamtych wydarzeń:

Zamknęły się w małym pokoiku u góry, do którego wiodły małe drzwiczki. Drzwiczki zastawiono dużą szafą, a moja mama przynosiła panienkom jedzenie i picie

Okazało się, że kobiety słusznie skryły się na strychu. Radzieccy wojskowi weszli do domu i szukali ofiar. Zaglądnęli nawet do szafy, która zasłaniała wejście do pokoju, w którym schowały się kobiety.

Czasem było już za późno na znalezienie kryjówki. Wtedy jedynym wyjściem była ucieczka. Części kobiet udawało się uciec, korzystając z zamieszania towarzyszącego napaściom żołnierzy. Gwałtu udało się uniknąć nastoletniej córce Marii z Torunia:

Córka moja, lat 17 w czasie strzelaniny ukryła się, wykorzystując moment, kiedy żołnierze zajęci byli mną, zbiegła przez okno. Po dokonaniu gwałtu na mnie zabrano mi wszystkie rzeczy i bieliznę

Polacy porzucali swój dobytek

To jak wyglądało „wyzwolenie”, świetnie widać w raportach powiatowych starostów. W zapiskach Waltera Późnego, starosty w Szczytnie czytamy:

Ze strony polskiej napływają stale skargi o kradzieżach, rabunkach i gwałtach dokonywanych przez znajdujące się w powiecie oddziały wojskowe. Zdarzały się ostatnio wypadki, że osadnicy broniąc swego mienia zostali zastrzeleni, oraz że w obecności rodziców wojskowi gwałcili ich córki

Na wieść o zbliżającej się Armii Czerwonej, pustoszały całe wioski. Starosta reszelski Stanisław Watras w 1945 r. informował o masowej ucieczce mieszkańców:

Wobec braku należytej ochrony i gwałtownego pogorszenia się stosunków bezpieczeństwa, a więc masowych wypadków grabieży, rabunków i gwałcenia kobiet przez żołnierzy radzieckich, ludność osadnicza masowo opuszcza gospodarstwa wiejskie i powraca do centrum kraju. W niektórych okręgach ucieczka ta objęła do 60% osadników

Nie da się ocenić rozmiarów zbrodni czerwonoarmistów

Nie da się do końca ocenić skali przemocy seksualnej wobec Polek. Ofiary często nie mówiły o tym co je spotkało, a świadkowie bali się cokolwiek powiedzieć. Główne źródła wiedzy o takich sytuacjach to milicyjne raporty, urzędowa korespondencja i prywatne listy. Po wojnie, władzom komunistycznym nie zależało, żeby przeprowadzić na ten temat wiarygodnych badań.

Źródła: wiadomosci.onet.pl
Fotografie: YouTube (miniatura wpisu), Imgur

Może Cię zainteresować