×

Gdy mama zobaczyła dziewczynkę tuż po porodzie, nie była pewna, czy to w ogóle jej dziecko

Gdy 45-letnia dziś Sophia Blake zaszła w ciążę ze swoim partnerem, nie myślała, że kiedykolwiek wywoła taką sensację. Oczywiście dla niej to najważniejsze wydarzenie w życiu, ale jak się okazuje, wzbudziło zainteresowanie także obcych ludzi. Dlaczego?

Sophia i 70-letni Christopher Perkins, przypuszczali, że dziecko będzie mulatem, ponieważ Sophia jest ciemnoskóra, a Chris ma jasną karnację. Nic bardziej mylnego! Wszyscy byli zszokowani, gdy w czasie porodu okazało się, że malutka Tiara ma jasny kolor skóry i niebieskie oczy!

Rodzice myśleli, że z biegiem tygodni karnacja ściemnieje. Jednak dziewczynka cały czas jest śliczną blondynką

Lekarze także byli poruszeni tymi wyjątkowymi narodzinami, które zdarzają się raz na milion porodów!

Niestety to, co z pozoru wydaje się niesamowite i wyjątkowe, w życiu powoduje wiele trudności, ponieważ ludzie nie wierzą, że matka z córką są spokrewnione. Do tego Sophie ma również 17-letnią córkę z poprzedniego związku, która jest jej kopią.

Nie ma dnia, żebym nie usłyszała jakiegoś przykrego komentarza od ludzi. Nikt nie wierzy, że Tiara jest moją córeczką, ponieważ ma inny kolor skóry. Dla matki to nie jest nic miłego.

Nigdy nie miałam problemu z karnacją, ale widzę, że dla Tiary to zaczyna być kłopotliwe. Oprócz jej taty, cała nasza rodzina ma ciemną skórę i ona chciałaby się z nami utożsamiać. Oczywiście staram się jej to wszystko wyjaśniać, ale to nie jest takie proste.

Kocham moje dziecko najbardziej na świecie, ale na początku też dziwnie zareagowałam. Byłam tak zszokowana, kiedy się urodziła. Zapytałam położnej: „Czy to aby na pewno moje dziecko?”. Po prostu nie mogłam przezwyciężyć jej bladości i niebieskich oczu. Lekarze wyjaśnili, że istnieje szansa jedna na milion, że Tiara urodzi się o takiej karnacji i prawdopodobnie w mojej rodzinie był taki gen, który do tej pory pozostał uśpiony. Mam dość tłumaczenia, że jest moją córką. Ale nawet lekarze i nauczyciele wydają się zdezorientowani. Na przykład, gdy ostatnio odwiedziłam poradnię, lekarz rodzinny chciał sprawdzić, czy jestem pracownikiem społecznym lub opiekunem Tiary. Kiedy powiedziałam mu stanowczo, że jestem matką, był niesamowicie zawstydzony i przepraszał.

Są jeszcze inne głosy w tym wszystkim. Wiele osób mi wręcz gratulowało, że odważyłam się na adopcję. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, ale przecież wiem, że Tiarę urodziłam własnymi siłami i czasem czuję się bezsilna na te wszystkie argumenty i mam wrażenie, że ludzie wiedzą lepiej.

Szczerze współczuję takiej sytuacji, ponieważ żadna matka nie chce tego, aby ludzie poddawali w wątpliwość jej więzy krwi.

Może Cię zainteresować