×

To nie pierwsze wrażenie ma znaczenie. Powód, dla którego się zakochujemy jest zupełnie inny

Przypadkowe spotkanie mężczyzny z kobietą. Nagle czujesz to magiczne przyciąganie, tą niewidzialną nić, która przyciąga was do siebie. Rzucasz się w wir niekontrolowanej energii i pragniesz iść w kierunku tej jeszcze nieznanej ci osoby. Gdy dochodzi do poznania bratniej duszy, można to poczuć w całym organizmie – wydaje ci się, że w brzuchu latają motyle, twój umysł nie może opędzić się od myśli związanych z obiektem westchnień, a mały Amorek wycelował w ciebie strzałą nasączoną w pierwiastku szczęścia czyli fenyloetyloaminie. Uczucie „miłości” zdaje się być tak realne i tak czyste, że nic innego nie pasuje do opisania tego „błogiego” stanu. W rzeczywistości, historia ludzkiego przyciągania jest jednak o wiele bardziej skomplikowana.

Według badań i teorii m.in. Carla Junga czy Zygmunta Freuda, ludzie wybierają swoich partnerów według obrazu postaci, które opiekowały się nimi, gdy byli dziećmi.

family photo

Przeważnie są to sylwetki opiekunów, na których zawsze mogliśmy polegać i liczyć na ich wsparcie. Jednak w dzieciństwie niektórzy mieli opiekunów, którzy popełniali ogromną ilość błędów w wychowaniu. Jedni ludzie są kochającymi rodzicami, pełnymi cierpliwości i miłości, z kolei inni bez przerwy kontrolują swoje dzieci, zawstydzają je lub stosują wobec nich przemoc. Kombinacji tych uczuć można doznać od momentu bycia w łonie matki do czasu osiągnięcia 3 – 5 lat. Właśnie wtedy formuje się nasza koncepcja świata i miłości.

Natychmiastowe zainteresowanie osobą, do której zaczynamy żywić romantyczne uczucie, jest z kolei wywołane chęcią podświadomego uleczenia ran zadanych przez pierwotnych opiekunów. To właśnie przez te wspomnienia, człowiek świadomie pragnie doznać eksplozji uczuć oraz wszystkiego co związane z wyidealizowanym stanem miłości. To właśnie przez to, w początkowym stadium związku dorosłym ludziom jest łatwo się zakochać.

Oprócz emocji istnieje jednak zdecydowanie więcej rzeczy, które wymagają uwagi i igrają z naszymi myślami. Zalicza się do tego „imago match” czyli podświadomy umysł.

Podświadomy umysł, który odpowiada także za uczucie miłości, bazuje na pożądaniu i emocjach. Sprawia, że człowiek ignoruje wiele sygnałów, takich jak normy społeczne, uprzejmość, współczucie i inne zachowania, które zakorzenione są w psychice. Ludzka podświadomość zachowuje się jak biologiczny komputer, przechowujący wszystkie wspomnienia. Pomimo tego, że pewne przekonania, które tworzymy na temat samego siebie czasami mogą nie mieć sensu, to są one przeważnie formowane w podświadomości, właśnie na podstawie tych bardzo wczesnych wspomnień, a nie racjonalnych przesłanek. Niektórzy teoretycy uważają, że zostały nawet przeniesione z poprzednich okresów życia.

Pierwszy stan miłości: „Chemiczny eksperyment”

couple photo

W pierwszym etapie romantycznego związku, czujesz się jak „złote dziecko” – nawet jeśli nie byłeś tak traktowany w młodości. Norepinefryna, dopamina, fenyloetyloamina oraz inne związki, dosłownie zamieniają nasze ciała w jeden wielki, chemiczny eksperyment. Zostajemy zalani substancjami, które sprawiają, że nasze serce zaczyna bić mocniej, krew krążyć szybciej, a w brzuchu pojawiają się motyle. Pozytywny stan uniesienia, który jest odczuwalny podczas pierwszego etapu związku, jest konieczny, aby cieszyć się z bycia z osobą, która według naszej podświadomości, pomoże w uleczeniu najgłębszych ran, towarzyszącym nam od najmłodszych lat. Bez obaw – nasza podświadomość dobrze wie, kto jest  tą odpowiednią osobą.

Kiedy uczucie miłości zaczyna stawać się przyziemne i nieraz męczące, zazwyczaj rozpoczyna się drugi etap, następujący po pierwszej fazie zakochania. W tym stanie często pojawiają się przeciwności. Najważniejsze to uświadomić sobie, że chwilowy spadek formy jest normalny i nie oznacza to, że dany związek musi się zakończyć. Jednak jeśli jesteś z kimś, kto cię ignoruje i sprawia, że czujesz się gorzej niż przed poznaniem tej osoby, a dodatkowo nie czujesz się kochany, to jak najszybciej powinieneś zakończyć taką relację i złapać pociąg do stacji „nowa miłość”. Czas, ruszyć dalej. Fakt, że bliska osoba nie pomaga ci w stawaniu się coraz lepszą wersją siebie i zapomnieniu o wszystkich przykrych rzeczach, które przytrafiły ci się w przeszłości, to sygnał, że czas przestać ufać podświadomości wołającej „kocham”.

Jeśli jednak miłość jest prawdziwa, a druga połówka dba o nas można uznać, że pierwszy etap jest jak nowy, odmieniony stan świadomości i jest to najbliższa duchowej rozkoszy rzecz, jakiej można zaznać!

Drugi stan miłości: „Siła walki”

W drugim etapie miłości, oznaki żywionych do siebie nawzajem uczuć są niemal identyczne, jak w przypadku początkowego stanu, jednak tutaj zamiast uczucia euforii, można poczuć, że jest się niekochanym lub niechcianym, a druga połówka nie do końca spełnia nasze emocjonalne potrzeby. Ostatecznie każdy z nas nauczy się, jak zaspokajać te potrzeby w sposób bardziej empatyczny. Zanim się tego nauczymy, etap drugi będzie pełen sytuacji w których:

– partner zaczyna się od nas odsuwać i staje się bardziej odosobniony,

– partner czuje się porzucony,

– jedna osoba często płacze; druga co chwilę krzyczy,

– wymówki i zrzucanie winy na drugą osobę staje się normą,

– coraz częściej widzimy negatywne cechy naszego partnera, zapominając o tych pozytywnych,

– frustracja i rozpacz zastępują miejsce miłości i szczęścia,

– nić porozumienia zaczyna zanikać,

– pojawiają się wybuchowe kłótnie i szybkie pojednania,

– możliwe, że u obojga partnerów pojawi się stały poziom lęku i bólu, ponieważ powtarzają się emocjonalne wzorce z dzieciństwa,

Najważniejsze to zrozumienie, że ten stan kiedyś się zakończy. Niestety, zdarza się, że wiele związków nie przechodzi tego trudnego etapu, ponieważ nie rozumieją jego znaczenia i nieuchronności. To właśnie tutaj podświadomość stawia nas przed możliwością wyboru pomiędzy dwiema drogami: krótką, prowadzącą do zerwania relacji lub długą, na końcu której pojawia się szczęśliwy związek.

Trzeci stan miłości: „Prawdziwa miłość”

Kiedy jesteśmy już wyczerpani wewnętrzną walką i ciągłym zadawaniem sobie ran, możemy zdecydować się na zerwanie albo podjąć się wyzwania, jakim jest pozostanie w związku. Świadoma miłość nie opiera się tylko na szaleństwie i „chemii”, ani też na nieustających walkach. W dojrzałym i świadomym związku nie ma emocjonalnego opuszczenia, ani stałego przekonywania kogoś do miłości.

W zamian za to dojrzewamy, a uczucie wraz z nami. W związku podążamy w lepszą stronę, gdy wyrażamy swoje uczucia i potrzeby. Wtedy nie czujemy się porzuceni, przestraszeni czy niedoceniani.

Obie strony zaczynają dostrzegać jak się zachowują i wyciągają z tego wnioski. Ludzie stają się bardziej otwarci i zamiast stosować przemoc, czy manipulację, starają się dawać miłość drugiej osobie. W końcu każdy zaczyna wspierać się nawzajem i nie stara się zaspokajać tylko swoich potrzeb. Na tym etapie następuje wielka zmiana.

W końcu możemy czuć się spełnieni i szczęśliwi. Jednak te same neurochemiczne związki, które towarzyszyły nam podczas pierwszego etapu miłości, zostają zastąpione „chemiczną miksturą” podobną do tej, którą znają doświadczeni jogini – niemalże jak buddyjscy mnisi, zaczynamy reagować odmiennie na codzienne wyzwania i ciosy. Podświadomość porzuca swoją dzikość.

Nasz mózg zwiększa swoją plastyczność, co przyczynia się do wzmocnienia systemu odpornościowego i relaksuje układ nerwowy. Na tym etapie związku nieustająca walka, którą podpowiada nam podświadomość i jej „chemiczne mikstury” wydaje się być zakończona. Mimo to będziemy musieli dalej stawić czoło wyzwaniom. Przejmujemy pełną odpowiedzialność za wszystko co wydarza się w naszym życiu, a to wyzwala nas do pełnej i wzniosłej miłości.

Może Cię zainteresować