×

Kobieta chciała zaadoptować dziewczynkę z rzadką chorobą, ale kiedy ją zobaczyła rozmyśliła się…

Dziecko urodziło się z rzadką chorobą genetyczną. Postanowiła zaopiekować się nim rodzona matka.

Pani Fiszer zaszła w ciąże, ale postanowiła oddać dziecko do adopcji. Twierdziła, że nie potrafiła zapewnić odpowiedniej opieki dziecku. Przez agencję wybrała więc przybranych rodziców dla własnego dziecka.

Dziewczynka urodziła się dnia 11 stycznia 2016 roku. Niestety, przyszła na świat z rzadką dolegliwością, zespołem Treachera Collinsa. Paskudna choroba związana jest z naruszeniem kości i tkanek twarzy co znacznie zniekształca buzię. Jej nazwa pochodzi od Edwarda Treachera Collinsa, który jako pierwszy opisał chorobę w literaturze medycznej w 1900 roku. Objawy mogą być bardzo zróżnicowane, od niemal niezauważalnych do bardzo ciężkich. Choroba atakuje kości twarzy, zwłaszcza kości policzkowe, szczękę i podbródek – w ciężkich przypadkach występują powikłania oddechowe, które mogą zagrażać życiu.

W przypadku małej dziewczynki znacznie zniekształciła jej twarz w skutek czego przerażona, przybrana matka widząc jak wygląda… uciekła ze szpitala!

Pani Fiszer, biologiczna matka dziecka zaopiekowała się niemowlakiem i w tej chwili nie wyobraża sobie życia bez niego! Pięcio miesięczna dziewczynka powinna mieszkać z przybranymi rodzicami, ale jej historia potoczyła się tak, że zostało ze swoją „prawdziwą mamą”.

„W poprzednim roku zaszłam w ciąże i planowałam oddać dziecko do adopcji” – wyjaśnia Pani Fiszer.

Kobieta nie miała łatwego życia. Musiała mieszkać w przyczepie, a jakby tego było mało… nikt nie miał zielonego pojęcia gdzie jest ojciec dziecka.

urodzilo-sie-z-rzadka-choroba-4

Pani Fiszer i jej dziecko wzięli udział w pięknej sesji zdjęciowej ukazującej intymność między matką a jej malutką córeczką.

urodzilo-sie-z-rzadka-choroba-3

Agencja, która poleciła przybraną matkę, powiedziała, że jest zbulwersowana jej zachowaniem. Nie wierzą jak mogła uciec ze szpitala widząc twarz dziecka!

Biologiczna matka wydaje się być jednak szczęśliwa z takiego obrotu sprawy…

„Nie byłam na nią gotowa, ale teraz nie mogę sobie wyobrazić mojego życia bez niej” – mówi Pani Fiszer.

„Chciałbym podziękować wszystkim za wszystko, co się stało, i wszelką pomoc.” – dodaje

Może Cię zainteresować