×

Lekarka wyjaśnia, jak tak naprawdę działa szczepionka na koronawirusa

Działanie szczepionki na koronawirusa od początku budzi liczne kontrowersje. W związku z tym, medycy postanowili zdementować wszelkie plotki, które narosły wokół specyfiku. Twierdzą, że nawet 5-latek jest w stanie zrozumieć, o co naprawdę chodzi w stosowaniu preparatu przeciwko COVID-19.

Fakty i mity

Wokół szczepionki przeciwko COVID-19 narosło wiele legend. Choć specjaliści uspokajają, że stosowanie specyfiku jest w pełni bezpieczne, to nie sposób zaprzeczyć, że w każdej legendzie znajduje się ziarno prawdy. Preparat przeciwko koronawirusowi został stworzony dopiero kilka miesięcy temu i dlatego nie da się przewidzieć jak będzie działał na człowieka w dłuższej perspektywie czasu. Ludzie na całym świecie otwarcie deklarują, że boją się szczepień i nie zamierzają się im poddać. Sprzeciw społeczeństw budzi obawy wśród producentów specyfiku, którzy martwią się, że nie uda im się sprzedać planowanej ilości produktu. Coraz częściej w mediach pojawiają się zachęty do szczepień, w które włączają się sami medycy.

Jedną z najbardziej aktywnych zwolenniczek szczepień jest amerykańska lekarka, Teagan Wall. Kobieta postanowiła, że będzie przekonywać ludzi, aby zgodzili się zaszczepić. Na swoim profilu na Twitterze opublikowała post, w którym opisała, jak wygląda działanie szczepionki przeciwko COVID-19.

Działanie szczepionki na koronawirusa

Lekarka powiedziała, że rzeczywiście zaszczepienie przeciwko koronawirusowi powoduje, że pacjent niejako „choruje” na COVID-19. Wykonanie testu również potwierdza obecność patogenu w organizmie.

Szczepionki są badane w jednym kierunku: jak dobrze chronią ludzi przed zachorowaniem i zgonem na COVID-19. Wyniki pokazują, czy zaszczepiony pacjent kontrolny otrzymał później pozytywny test i odnotował symptomy choroby. To jak noszenie rękawiczek. Szczepionka chroni nas przed zabrudzeniem rąk. Po całym dniu noszenia są czyste, ale na zewnątrz wciąż mogą znajdować się zanieczyszczenia.

Teagan Wall twierdzi, że szczepionka powoduje wytworzenie przeciwciał i właśnie na tym polega jej ochrona przed zakażeniem.

Koronawirus przenosi się głównie przez błonę śluzową (nosa, ust, płuc, oczu), ale szczepionka odpowiada za powstanie przeciwciał. To oznacza, że mając kontakt z wirusem – nie zachorujemy, ale nadal możemy mieć go na sobie.

Należy jednak pamiętać, że ilość przeciwciał maleje w czasie. Podobnie ma to miejsce w przypadku osób, które zaraziły się COVID-19 w naturalny sposób. Po pewnych czasie „ochrona” zanika i znów stają się podatne na zakażenie. Właśnie dlatego nie zawsze surowica ozdrowieńców wykazuje skuteczność w walce z koronawirusem.

Powikłania poszczepienne

Specjalistka przekonuje, że większość osób zaszczepionych przeciwko koronawirusowi nie wykazuje żadnych objawów zakażenia COVID-19.

Prawdopodobnie nie będziesz kaszleć (bo nie zachorujesz), ale jeśli odchrząkniesz albo kichniesz w czyjejś obecności – możesz roznieść wirusa. To samo dzieje się, kiedy zakładasz rękawiczki. Chronisz siebie, ale nadal roznosisz bród. Właśnie tak działa szczepionka. Jeśli odpowiednia liczba ludzi ją przyjmie, wtedy ryzyko zakażenia pozostałych zmniejszy się.

Lekarka twierdzi, że nawet zastosowanie szczepionki nie spowoduje, że epidemia się skończy. Specyfik nie ma bowiem całkowitej skuteczności.

Szczepionka nie oznacza automatycznego zakończenia pandemii. Nadal musimy nosić maseczki, zachowywać dystans, myć ręce i unikać dotykania twarzy. Przy 90-procentowej skuteczności zachoruje i umrze znacznie mniej ludzi. To jednak nie oznacza, że po zaszczepieniu możesz iść na imprezę, a później nakaszleć na babcię. Wciąż musimy zachować rozsądek i ostrożność.

Wbrew reklamom ze strony lekarzy, w sieci nie brakuje świadectw osób, które przeszły szczepienie przeciwko COVID-19 i obecnie zmagają się z jego poważnymi skutkami. Dailymail poinformował, że kilkoro wolontariuszy szczepionych produktem Pfizera doznało tymczasowego paraliżu twarzy. 

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować