×

Działaczka Strajku Kobiet kompromituje się w wywiadzie. Musiała pracować w pracy

Działaczka Strajku Kobiet kompromituje się w wywiadzie, żaląc się, że kiedy podjęła pracę, rzeczywiście kazano jej pracować. „Myślałam, że mają jakieś wartości”.

Wyznania 20-letniej studentki

20-letnia Nadia Oleszczuk z Rady Konsultacyjnej Strajku Kobiet udzieliła ostatnio wywiadu dziennikarce Radia Zet. Jak przyznała, w Radzie konsultacyjnej znalazła się przez przypadek. Powołano bowiem nie ją, lecz jej partnera. Jak wyjaśnia Oleszczuk:

Można powiedzieć, że zostało mi odstąpione to miejsce ze względu na to, że jestem młodą kobietą i że powinnam walczyć o swoje prawa.

Wśród wielu opinii, z którymi z pewnością zgodzą się zwolennicy liberalizacji prawa do aborcji, np. że aborcja powinna być dostępna, bezpieczna i jak najrzadsza, wypowiedziała również zdania, które dobitnie świadczą o tym, że powinna była skorzystać z okazji, by siedzieć cicho. Skompromitowała bowiem nie tylko siebie.

Niestety, takie słowa rzeczywiście padły i nie da nie ich odusłyszeć. Jak się okazało, ogromnym problemem feministycznej działaczki było znalezienie pracy. Jak zasugerowała, liczyła na taką, w której w zamian za nieprzemęczanie się, można zarobić bardzo dużo pieniędzy. Nic dziwnego, że się rozczarowała…

Działaczka Strajku Kobiet kompromituje się w wywiadzie

Jak wyznała Nadia Oleszczuk, przez przypadek członkini Rady Konsultacyjnej Strajku Kobiet:

Próbowałam znaleźć pracę w okresie wakacyjnym. Zatrudniłam się w wegańskiej restauracji w Warszawie, jednak to, co tam zastałam, przekroczyło wszelkie moje oczekiwania. Nie dość, że musiałam wykonywać trzy zadania na raz, czyli być odpowiedzialna za zamówienia… Więcej nawet bym powiedziała – za sprzątanie stolików, za toaletę, za zmywak!

To rzeczywiście musi być przykre, gdy okazuje się, że zgłaszając się do pracy, rzeczywiście trzeba ją wykonywać. Trudno się dziwić rozgoryczeniu Nadii, zwłaszcza, że liczyła, że właściciele lokalu będą zachęcali pracowników do lenistwa i płacili im najwyższe stawki za obijanie się. Jak wyznaje Oleszczuk:

Zaproponowana mi stawka była poniżej stawki minimalnej i nie chciano mi zapłacić za dzień próbny, na którym byłam. Musiałam dosłownie walczyć o to, żeby zostały mi zapłacone pieniądze za cały dzień próbny. Była to wegańska restauracja w Warszawie. Było to dla mnie tym bardziej szokujące, że jednak wydawało mi się, że właściciele mają swoje wartości, którymi kierują się w życiu, a okazało się zupełnie inaczej.

 

Warto przypomnieć, że w podobnych warunkach pracuje wiele osób w Polsce, zwłaszcza młodych. Jednak w przeciwieństwie do Oleszczuk nie mają możliwości poskarżenia się w mediach. 

Jak podsumowała prowadząca wywiad Beata Lewicka:

Czyli na własnej skórze doświadczyłaś, czym są umowy śmieciowe i czym jest praca.

Cóż, może się jeszcze ogarnie… Na razie Nadię Oleszczuk wyśmiały wszystkie prawicowe media, a lewicujące nie podejmują się obrony.

 

Źródła: niezalezna.pl, wiadomosci.radiozet.pl
Fotografie: twitter.com (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować