×

Dramat na rynku najmu. „Odświeżam strony z ogłoszeniami co 15 minut”

Tuż przed rozpoczęciem roku akademickiego pogłębia się kryzys na rynku najmu. Ceny idą w górę, brakuje mieszkań na wynajem. Tymczasem sytuacja za naszą wschodnią granicą sprawiła, że sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana. W minionych miesiącach obserwowaliśmy, jak rozgrywa się prawdziwy dramat na rynku najmu. Mieszkania na wynajem rozchodziły się niczym świeże bułeczki, a ceny rosły w zawrotnym tempie.

Dramat na rynku najmu

A miało być tak pięknie… były wielkie obietnice i nadzieje. Wraz z wybuchem wojny w Ukrainie znów dopadła nas szara rzeczywistość. Gdy polską granicę przekroczyły miliony uchodźców, natychmiast wpłynęło to na rynek mieszkaniowy. Ceny nieruchomości na wynajem poszybowały w górę.

Tuż przed rozpoczęciem roku akademickiego ciężko było znaleźć jakąś sensowną ofertę na portalu ogłoszeniowym. Według Business Insider Polska, w sierpniu 2022 r. za kawalerkę w stolicy trzeba było zapłacić o 50 proc. więcej niż rok temu o tej samej porze. W Krakowie lokale podrożały o 40 proc., a we Wrocławiu o 35 proc. W dodatku sytuacja zmieniała się bardzo dynamicznie.

Niedawno oglądałam kawalerkę przy ulicy Ślicznej. Właściciel w ciągu jednego dnia podniósł cenę najmu z 2700 do prawie 3000 zł. Zaznaczył też, że czekają mnie kolejne podwyżki w razie wzrostu stóp procentowych

– mówiła w rozmowie z Wirtualną Polską Ania.

Alicja mieszka w Krakowie od ośmiu lat. Bez ogródek stwierdza, że tak źle na rynku najmu jeszcze nie było.

Odświeżam strony z ogłoszeniami co 15 minut. Tylko w tym tygodniu obejrzałam siedem mieszkań dwupokojowych. Pięć z nich miało bardzo niski standard – stara łazienka, brudne ściany i meble jak po babci. Wynajem najtańszego wynosił 3500 zł. Doliczyć trzeba też kaucję, która jest teraz często trzykrotnością czynszu

– zaznacza kobieta w rozmowie z WP.

Ceny w górę, standard w dół

W ubiegłym roku właściwie tylko deweloperzy nie mieli powodów do narzekań. Co więcej, tzw. patodeweloperzy doskonale odnaleźli się w nowej rzeczywistości. W mieszkaniach przeznaczonych na wynajem dla studentów, na maleńkiej powierzchni upychano wszystko, co niezbędne do przeżycia. Chociaż standard niejednokrotnie uwłaczał ludzkiej godności, ceny za wynajem ustalano bez jakichkolwiek kompleksów.

Ala z Krakowa podkreśla, że cztery lata wcześniej wynajmowała mieszkanie za 1600 zł. Potem cena drastycznie wzrosła, choć warunki do życia pozostały bez zmian.

Widziałam niedawno ofertę wynajmu tego lokalu. Właściciel wycenił je w tym roku na 2900 zł, nie wliczając w to opłat. Na załączonych zdjęciach widać, że na suficie są wciąż te same plamy po winie. Najwidoczniej właściciel nie pomyślał nawet o odświeżeniu ścian, ale nie widział problemu w tym, aby podnieść cenę o ponad tysiąc złotych

– opowiada Ala.

Właściciele mieszkań mogli sobie pozwolić na śmiałe ruchy, ponieważ doskonale wiedzieli, że tak czy siak znajdzie się ktoś, kto zechce wynająć mieszkanie lub pokój.

Umówiłam się z właścicielem mieszkania, które pojawiło się wśród ogłoszeń dosłownie chwilę przed moim telefonem. Miałam obejrzeć je za godzinę. Gdy byłam już w drodze, agentka napisała, że już ktoś wynajął je w ciemno

– relacjonuje Ala i przyznaje, że szukanie lokum w 2022 roku było wyjątkowo stresujące.

Masa ludzi szuka teraz czegoś na wynajem. Mam wrażenie, że właściciele mieszkań to wykorzystują. Oferują fatalne warunki za chore ceny i podnoszą czynsze o kilkaset złotych niemal z dnia na dzień. Trudno coś na to zaradzić. Zawsze znajdzie się jakiś chętny, więc wynajmujący nie przejmują się sprzeciwami

– opowiada w rozmowie z WP Magda, która mieszka we Wrocławiu.

Próbowałam umówić się na obejrzenie mieszkania. Zadzwoniłam do właściciela i ustaliliśmy godzinę. Po kwadransie oddzwonił. Stwierdził, że przez ogromne zainteresowanie chce podnieść cenę o 300 zł.

– skarży się kobieta.

Eksperci zgodnie oceniali 2022 rok jako „najgorszy rok dla najemców”. Czy 2023 rok przyniesie zmiany na lepsze?

Może Cię zainteresować