Nie mógł dodzwonić się do żony po porodzie. Odebrał lekarz, mówiąc, by natychmiast przyjechał
Najszczęśliwszy dzień w ich życiu zamienił się w koszmar. Zaledwie dwa dni po porodzie Dorota Kantarska zmarła w szpitalu, a jej zrozpaczony mąż wciąż nie może pogodzić się z tragedią, jaka ich spotkała.
Wojtuś przyszedł na świat
18 sierpnia ubiegłego roku, w szpitalu w Sochaczewie, 37-latka urodziła chłopca. Razem z mężem, Adamem Kantarskim wyczekiwała go od 9 miesięcy. Nie był pierwszym dzieckiem małżeństwa, a szóstym.
Następnego dnia po porodzie przyjechałem zobaczyć się z Dorotką i naszym synkiem. Już chciała wracać do domu, do dzieci. Musiałem ją przekonywać, by została w szpitalu i odpoczęła
To była ich ostatnia wspólna rozmowa…
Kolejnego dnia 38-latek usiłował dodzwonić się do swojej żony, ale nie odbierała. Za którymś razem w końcu udało mu się nawiązać połączenie. Telefonu nie odebrała jednak Dorota, a lekarz:
Stała się tragedia. Musi pan szybko przyjechać do szpitala
Doszło do najgorszego ?
W placówce okazało się, że stan zdrowia kobiety niespodziewanie się pogorszył. Lekarze nie zdołali uratować jej życia. Oficjalnie poinformowano Adama, że jego żona zmarła w skutek krwotoku poporodowego.
Nie mogę się z tym pogodzić. Ona była zawsze uśmiechnięta, pełna energii, marząca o wielkiej rodzinie – relacjonuje mężczyzna
Sprawa jest nadal wyjaśniana
Aktualnie sprawą śmierci Doroty zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Płocku. Szczegółowo bada wszystkie okoliczności. Jednak od sierpnia do dnia dzisiejszego, nie przedstawiono żadnych konkretnych wyników śledztwa…