×

Zaskakujące doniesienia ze Szpitala Narodowego. Co tam się dzieje naprawdę?

Zaskakujące doniesienia ze Szpitala Narodowego, do którego pierwszy pacjent trafił w nocy z czwartku na piątek. Co naprawdę dzieje się w placówce, którą chwali się rząd? O szczegółach opowiedział jeden z kilkunastu osób „hospitalizowanych” w tym miejscu.

1200 łóżek, drony i miejskie autobusy

W czwartek o godz. 14 premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że do Szpitala Narodowego jeszcze tego samego dnia trafi pierwszy pacjent.

Na zdjęciach i ekranach telewizorów widzieliśmy taki kadr: premier otoczony lekarzami, w tle gotowa sala szpitalna, która wygląda na profesjonalną i dobrze wyposażoną.

Kilkadziesiąt respiratorów, kardiomonitorów i wiele innego sprzętu, postawionego tutaj w ciągu dwóch, trzech tygodni. Z tego miejsca trzeba powiedzieć bardzo głośno: dziękujemy

– mówił premier.

W teorii wszystko brzmi imponująco. Transportowanie próbek do badań między tymczasowym szpitalem na Stadionie Narodowym a szpitalem MSWiA przy Wołoskiej ma zająć zaledwie osiem minut. A to dzięki wykorzystaniu dronów i utworzeniu medycznego mostu powietrznego.

Aby odciążyć karetki, pacjentów do szpitala mają przywozić miejskie autobusy.

Zostaną one wyposażone w specjalne stanowiska z tlenem czy przegrody ochronne dla kierowców. Transport autobusem będzie dostępny dla pacjentów, którzy mogą taką podróż odbyć na siedząco, nawet z zapewnioną ciągłą tlenoterapią

– poinformował magistrat stołeczny.

Doniesienia ze Szpitala Narodowego

Od czwartku łóżka zapełniają się bardzo powoli. Już to może nieco dziwić, ponieważ tylko w ostatnim tygodniu w Warszawie odnotowano 10 tys. zakażeń koronawirusem. A udostępniane w mediach nagrania rozmów dyspozytorów i ratowników medycznych każą przypuszczać, że w szpitalach brakuje miejsc dla chorych na COVID-19. Brak też respiratorów.

Tymczasem do szpitala trafiło póki co kilkunastu pacjentów. Jednym z nich jest Andrzej Żak z Polsat News. Z jego relacji wynika, że wszystko działa jak trzeba i nie ma powodów do niepokoju.

Naprawdę się postarali i to działa. A ludzie są kapitalni

– twierdzi Żak, który szczególnie chwali pracujących na PGE medyków.

Nieco inny obraz funkcjonowania szpitala wyziera z relacji pacjenta, cytowanego przez portal warszawa.naszemiasto.pl. Jego zdaniem atmosfera panująca na miejscu daleka od jest poczucia wielkiej mobilizacji.

Kilkanaście zajętych łóżek wydaje się być kroplą w morzu potrzeb, jeśli chodzi o odciążenie placówek w stolicy. Dlaczego pacjentów jest tak niewielu?

Być może wynika to z faktu, że na razie do szpitala tymczasowego trafiają jedynie osoby, które łagodnie przechodzą chorobę.

Wczoraj wypisano jedną osobę, a przywieziono dwie kolejne. Od lekarza słyszałem, że w tak naprawdę wszyscy moglibyśmy leczyć się w domu, ale wielki szpital na Narodowym musi działać, chociaż do końca jeszcze nie jest na to gotowy. Presja medialna

– cytuje jednego z pacjentów portal warszawa.naszemiasto.pl.

Szpital Narodowy zaczynał pracę z zaledwie dwoma aparatami do USG. Póki co, na PGE znajduje się 300 z 1 200 obiecywanych łózek. Sale do Intensywnej Opieki Medycznej dopiero się tworzą…

Na jednej zmianie pracuje ok. 20 medyków, którzy pełnią 12-godzinne dyżury przy chorych. Pomagają im żołnierze zawodowi oraz Wojska Obrony Terytorialnej.

Na razie do transportu chorych przeznaczone są dwa autobusy o długości 12 m. Kiedy będzie możliwy transport większej liczby osób? Trwają prace w zajezdni Miejskich Zakładów Autobusowych przy ul. Stalowej. Autobusy będą wyposażone w specjalne stanowiska z tlenem czy przegrody ochronne dla kierowców. Przystosowany pojazd będzie mógł przewieźć do 30 pacjentów.

Fotografie: Twitter (miniatura wpisu), Twitter

Może Cię zainteresować