×

Krzysztof Cugowski zdradził, jaką dostaje emeryturę. Obawia się o przyszłość

Cugowski narzeka na emeryturę, która jak twierdzi jest tak niska, że musi korzystać z oszczędności. A z powodu pandemii nie koncertuje, więc i nie zarabia.

Głodowe emerytury artystów

Artyści często i chętnie żalą się tabloidom na swoje głodowe emerytury. Katarzyna Skrzynecka kilka lat temu wyznała dramatycznie, że ZUS wyliczył jej przyszłą emeryturę w wysokości…34 złotych. W znacznie lepszej sytuacji znaleźli się Beata Tyszkiewicz ze świadczeniem wynoszącym 1350 złotych miesięcznie i Ryszard Rynkowski, który przed waloryzacją otrzymywał 1160 złotych. Legendarny aktor, niestety już nieżyjący, Jan Kobuszewski po 56 latach pracy otrzymywał 2 tysiące złotych i to tylko dzięki temu, że ZUS wspaniałomyślnie naliczył mu emeryturę na nowych warunkach, biorąc pod uwagę ostatnie 10 lat pracy. Ale i tak nie wystarczało mu na leki.

Z drugiej strony aktorka Krystyna Sienkiewicz, którą u schyłku życia spotkało naprawdę dużo nieszczęść, jak udar, utrata mowy i nowotwór siatkówki, wyśmiała żale artystów, przypominając im, że gdyby odkładali pieniądze, zamiast żyć ponad stan, to by na starość mieli porządne emerytury. Ona sama otrzymywała 2 tysiące złotych z ZUS-u i jeszcze zostawiła spadek o wartości 3 milionów złotych

Milioner Krzysztof Cugowski wielokrotnie narzekał, że będzie musiał pracować do śmierci, bo ZUS wyliczył mu świadczenia emerytalne w wysokości 570 złotych. Chyba odrobinę przesadza, bo akurat on z samego ZAiKS-u otrzymał w życiu kilkanaście (a może i kilkadziesiąt) milionów złotych z tytułu tantiem.  Po waloryzacji emerytura muzyka wzrosła do poziomu minimalnej. Jak wyznał we wrześniu 2018 roku w rozmowie z magazynem Na żywo:

Moja sytuacja emerytalna bardzo się poprawiła ostatnio dzięki pani minister, bo podniosła najniższe świadczenia. Dostaję tysiąc złotych z kawałkiem. Mam oszczędności, nie jestem kompletnym szaleńcem.

Cugowski narzeka na emeryturę

Niestety, z powodu pandemii Cugowski jest zmuszony czerpać z odłożonych pieniędzy, a oszczędności mają to do siebie, że topnieją szybko. Nie koncertuje, a więc nie zarabia, oczywiście pomijając tantiemy. Jak ujawnił z rozgoryczeniem, zaczyna naprawdę poważnie obawiać się o swoją przyszłość:

Owszem rok, dwa bez grania przeżyję, ale co będzie dalej?

Artyści, podpisując umowę o dzieło, która jest najczęstsza w ich branży, z reguły nie zaprzątają sobie głowy odprowadzaniem dobrowolnych składek emerytalnych. ZUS uwzględnia taką możliwość, wystarczy tylko wypełnić odpowiedni wniosek, ale większość artystów tego nie robi.

W rezultacie  Alicja Majewska  i Laura Łącz otrzymują po tysiąc złotych emerytury,  a Maryla Rodowicz może liczyć na 1670 zł. Prezeska ZUS, Gertruda Uścińska w programie Money. To się liczy wyjaśnia, w czym rzecz:

To kwestia opłacania składek. W wielu wypadkach wolne zawody, artyści zawierają umowy o dzieło, które nie rodzą żadnego obowiązku ubezpieczenia społecznego. Jest tu zasada wzajemności, proporcjonalności, adekwatności. Jeśli płacimy mało do ZUS, to i świadczenie jest niskie. Generalnie można powiedzieć tak: trzeba płacić składki, by budować kapitał emerytalny. Zdarzają się przypadki, że takie osoby nie mają w ogóle składek emerytalnych na naszym koncie, a w debatach publicznych ostro podnoszą, że są bez uposażenia.

Źródła: www.plotek.pl, superbiz.se.pl
Fotografie: twitter.com

Może Cię zainteresować