×

Córka sprzedała wszystko co miała, aby ratować chorą na raka mamę. To i tak nie wystarczyło

Ile byłbyś w stanie zrobić dla najbliższej osoby? Z ilu rzeczy byłbyś w stanie zrezygnować, aby na twarzy drugiego człowieka pojawił się uśmiech i byłbyś pewny, że dzięki temu, może cieszyć się życiem?

27-letnia Lori zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby ratować swoją mamę. Lisa Harris zachorowała na raka jajników. Niestety, lekarze postawili diagnozę, która odbierała jakąkolwiek nadzieję. Jedyną szansą na to, aby 46-latka mogła cieszyć się jeszcze życiem, była innowacyjna terapia w Niemczech. Jak często bywa w takich sytuacjach, wiązało się to z niewyobrażalnymi kosztami.

Podjęły walkę!

Kochająca córka powiedziała, że zrobi wszystko, co w jej mocy, aby uratować mamę.

Pieniądze nie znaczą nic w momencie, gdy chodzi o życie kogoś ukochanego. Razem pojedziemy do Stuttgartu, gdzie odbywa się innowacyjna terapia, która nie jest dostępna w Wielkiej Brytanii.

Od lutego co trzy tygodnie Lisa poddawana była terapii, która kosztowała ją do tej pory 25 000 funtów, ale lekarze mieli dla niej dobre wieści: nowotwór zmniejszył się o połowę!

Obie kobiety sprzedały wszystkie swoje dobra, aby mieć pieniądze na terapię. Pozbyły się samochodów, biżuterii i rodzinnego domu. Rak Lisy został zdiagnozowany w 2015 roku jako złośliwy i dający jej jedynie dwa lata życia, a miesiąc przed rozpoczęciem terapii, lekarze powiedzieli, że zostało jej parę tygodni. Zaczęła się walka i zbieranie pieniędzy.

Lori gorączkowo szukała pomocy, aby spróbować przedłużyć życie ukochanej mamy. Założyła profil na stronie 'Go Fund Me’, gdzie opisała całą historię i podzieliła się tym, jak bardzo jej mama chce żyć.

Aby osiągnąć upragniony cel i uratować moją mamę jeszcze brakuje nam pieniędzy. Mama wszystko sprzedała. Ja także pozbyłam się wartościowych rzeczy, bo nic nie jest cenniejsze od jej zdrowia. Mam kredyt na 50 000 funtów, ale ciągle nam brakuje funduszy. Dlatego nie wstydzę się prosić o pomoc i wsparcie. Moja mama to najcenniejszy skarb, jaki tylko mogę mieć.

Wierzę, że nam się uda. Jest moją najlepszą przyjaciółką i ostoją. Urodziła mnie w wieku 18 lat i sama wychowała. Jest moją idolką. Nie wyobrażam sobie, że nagle mogłoby jej zabraknąć, tym bardziej, że jest ogromna szansa na to, aby wyzdrowiała.

Choroba ukochanej osoba jest jak strzał w samo serce… I to poczucie bezradności, gdy się ma wrażenie, że zrobiło się wszystko. Trzymamy kciuki za Lisę i wierzymy, że wyzdrowieje.

Może Cię zainteresować