×

Chorzy na COVID za późno zgłaszają się do szpitala. Czekają, aż im „przejdzie”

Lekarze biją na alarm – chorzy na COVID za późno zgłaszają się do szpitala. Gdy trafiają na oddział, wielu z nich ma już bardzo zaawansowane zmiany w płucach. Niestety nie wszystkim udaje się pomóc, co pokazują przerażające raporty, płynące z resortu zdrowia.

Chorzy na COVID za późno zgłaszają się do szpitala

Część osób przechodzi zakażenie nawet o tym nie wiedząc, część przechodzi je jak przeziębienie lub lekką grypę. Niestety zdarzają się również bardziej drastyczne przypadki. Wielu chorych cierpi w domu, zgłaszając się do szpitala dopiero w ostateczności. Na ten problem lekarze zwracają uwagę już od dawna, ale wciąż niewiele się zmienia. Chorzy boją się, że do domu już nie wrócą. Uważają, że sami poradzą sobie ze zwalczeniem COVID i ze zgłoszeniem się do szpitala zwlekają tak długo, jak się da.

W budynku M szpitala klinicznego nr 2 na szczecińskich Pomorzanach przez rok hospitalizowano blisko 1,3 tys. pacjentów z całego województwa. Lekarze zaznaczają, że pacjenci zgłaszali się do szpitala, gdy choroba była już w zaawansowanym stadium.

Tlenoterapia idzie u tych pacjentów pełną parą praktycznie od samego początku. Zbyt długo czekają w domach na to, że im „przejdzie”, kiedy wezmą antybiotyk i po 10-14 dniach trafiają do nas z bardzo zaawansowanymi zmianami w przebiegu covidowego zapalenia płuc

– mówi dr Magda Wiśniewska, cytowana przez TVN24.

Lekarka podkreśla, że niemal połowa pacjentów, którzy trafiają na oddział, ma także choroby współistniejące.

Druga połowa to pacjenci, którzy mają dekompensację zupełnie innych chorób, ale towarzyszy temu covid i z tej racji nie mogą leżeć na oddziałach docelowych: kardiologii, gastroenterologii czy chirurgii

– zaznacza.

Wirusowe zapalenie płuc

Na temat objawów COVID-19 powiedziano już sporo. To właśnie one bywają mylące – wielu pacjentów sądzi, że przechodzi ciężkie przeziębienie czy grypę. Pojawia się katar, ból gardła, ból mięśni, osłabienie. Potem albo objawy ustępują, albo stan chorego znacznie się pogarsza.

Te objawy zwykle trwają około siedmiu dni. Po tym czasie większość chorych zaczyna zdrowieć. Niestety u niektórych osób zaczyna się rozwijać wirusowe zapalenie płuc.

– mówi dr n. med. Jacek Nasiłowski z Kliniki Chorób Wewnętrznych Pneumonologii i Alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Lekarz tłumaczy, że do zapalenia płuc dochodzi o wiele częściej u chorych, którzy przez pierwsze siedem dni gorączkują, a gorączka nie spada. Dotyczy to od 10 do 20 proc. pacjentów.

COVID bywa bardzo nieprzewidywalny, a stan pacjenta może się drastycznie pogorszyć w ekspresowym tempie. Niestety wielu pacjentów, trafiających do szpitala, wymaga natychmiastowej terapii respiratorowej. Sęk w tym, że niektórzy boją się jej jak ognia…

W większości przypadków staramy się leczyć tak, żeby pacjent na oddziale tlenowym, zachowawczym mógł dostać wszystko, co możemy zaoferować. Na bieżąco oceniamy stan pacjenta

– wyjaśnia dr Wiśniewska. Zaznacza też, że respirator „jest jedną z metod leczenia niewydolności oddechowej w przebiegu covidowego zapalenia płuc”.

Mamy sporo pacjentów, którzy po terapii respiratorowej wracali na oddział tlenowy i wychodzili do domu

– podkreśla.

Im szybciej chory znajdzie się pod fachową opieką, tym większe szanse, że wróci do domu cały i zdrów.

Źródła: www.msn.com, tvn24.pl
Fotografie:

Może Cię zainteresować