×

Trafiła do szpitala psychiatrycznego. Wydawało jej się, że każdy chce ją zabić

Pani Katarzyna Kisielińska od zawsze była bardzo wrażliwą osobą, która zawsze chciała wszystkim dogodzić. Niesamowicie przeżywała nawet najmniejsze przykrości czy niepowodzenia, a jej grono znajomych było bardzo ograniczone. W pewnym momencie zaczęła się już do tego stopnia wszystkim przejmować, że pojawiły się u niej potworne bóle głowy, które z czasem nie pozwalały jej na normalne funkcjonowanie. Szukała pomocy wśród neurologów, aż w końcu jedna z osób wysłała ją do psychiatry, podejrzewając, że bóle mogą pojawiać się na tle psychicznym. Miała rację…

Pani Katarzyna postanowiła opowiedzieć o wszystkim, co ją spotkało, na antenie TOK FM. Zaczęło się od psychoterapii grupowej…

Pani Katarzyna zaczęła uczęszczać na psychoterapię grupową z nadzieją, że wkrótce znów zacznie normalnie funkcjonować. Niestety efekt okazał się być zupełnie odwrotny.

Okazała się dla mnie za silna. Tam zaczął się odlot, odklejanie się od rzeczywistości – wspomina

Nie było wyjścia. Kiedy partner pani Katarzyna zdał sobie sprawę, że nie może zostawić jej w domu samej, zawiózł ją na izbę przyjęć do szpitala psychiatrycznego w Warszawie:

Miałam atak manii, byłam taka rozkręcona, z mnóstwem energii, od paru dni już zresztą nie spałam. … Biegałam po tej izbie. Trudno było mnie skłonić do podpisania czegokolwiek. Pamiętam, że miałam świadomość, że trafiam do szpitala psychiatrycznego i ta myśl mnie przerażała, bo on kojarzył mi się ze wszystkim co najgorsze – opowiada

Wydawało mi się, że każdy tutaj coś kombinuje, żeby mnie zabić, wykończyć, odizolować, po prostu zniszczyć – dodaje

Zaniki pamięci

Problemy zdrowotne przyczyniły się do tego, że przez pierwsze miesiące pobytu w szpitalu pani Katarzyna zapomniała o podstawowych aspektach związanych z jej przeszłością. Nie pamiętała, jaki ma zawód, gdzie pracuje, a nawet jak ma na imię i że ma dziecko.

Moja mama przychodziła do mnie ze zdjęciami, na których byłam ja i moja córka. Opowiadała mi: „Zobacz, to jesteś ty, masz na imię Kasia. A to jest Ola, twoja córka”… I nie wiem, czy to właśnie to pomogło, ale w pewnym momencie zaczęłam sobie przypominać przeszłość

Gdyby nie córka…

Dzisiaj pani Katarzyna jest przekonana, że udało jej się wygrać z chorobą dzięki córce. Pamięta, że w momencie, kiedy matka przyszła do szpitala z wizytą po raz pierwszy, dziewczynka uczęszczała do pierwszej klasy gimnazjum. Miała więc zaledwie kilkanaście lat, a co za tym idzie, nie mogła odwiedzać mamy w szpitalu psychiatrycznym – trzeba mieć ukończone minimum 16 lat. Myśl o tym, że już niedługo będzie miała taką możliwość, uzmysłowiła panią Katarzynę, że nie ma czasu do stracenia i musi jak najszybciej wrócić do normalnego funkcjonowania. Dziś wie, że powrót do zdrowia w przypadku choroby psychicznej zależy od samego chorego, jego współpracy z lekarzem, terapeutą, a przede wszystkim więzi rodzinnych.

To pacjent musi podjąć decyzję, czy chce zdrowieć i wykorzystać wszelką pomoc, którą dają inni… Za każdym zdrowieniem stoi zawsze drugi człowiek. To, co najbardziej uzdrawia, to właśnie miłość, przyjaźń i oddanie – przekonuje pani Katarzyna

Szpitale psychiatryczne w Polsce

Niestety w powrocie do zdrowia osobom takim jak Pani Kasia nie pomaga stan szpitali psychiatrycznych w Polsce. Są do tego stopnia złe, że często zdarza się, że pacjenci niekiedy rezygnują z hospitalizacji, mimo że ta jest dla nich wskazana.

One często są w starych, powojennych albo nawet przedwojennych budynkach, nieremontowanych od kilkudziesięciu lat. Okna albo się nie domykają, albo trudno latem je otworzyć. Na ścianie są grzyby. Jest jedna łazienka na ponad 30 pacjentów – opisuje kobieta

Jak przedstawiały się warunki w szpitalu, do którego trafiła pani Kasia?

Zdarzało się, że trzeba było trzy godziny czekać na prysznic albo wstać przed szóstą, żeby zdążyć go wziąć – wspomina

Byłoby wspaniale, gdyby w polskich szpitalach było ładnie i żeby one – dzięki przestrzeni – też jakoś terapeutycznie działały na ludzi… Dlatego cieszę się, że teraz w szpitalu, w którym byłam – czyli w Instytucie Psychiatrii i Neurologii – trwa remont. Trochę łatwiej będzie pacjentom wracać do zdrowia – dodaje

Rada dla innych osób

Na koniec wywiadów pani Kasia podzieliła się radą dla osób, które żyją w pędzie i nie mają czasu na to, aby się na chwilę zatrzymać.

Teraz coraz więcej mówi się o zdrowiu psychicznym, ale na ogół cały czas żyjemy w ogromnym pędzie. Każdy musi być na 120 procent swoich możliwości. I często nawet nie zauważamy, że żyjemy w sposób, który jest dla nas szkodliwy

Pani Kasia apeluje, aby nie bać się pomocy, jeśli tylko uważamy lub ktoś inny zauważy, że jej potrzebujemy. Coraz więcej ludzi nie radzi sobie z presją, pracą i innymi wyzwaniami i wstydzi się przyjść po pomoc, która dla każdego z nas jest tak naprawdę na wyciągnięcie ręki. Wystarczy się tylko odważyć.

Jak dzisiaj wygląda życie pani Katarzyny?

Pani Katarzyna wielokrotnie opowiadała już o swojej chorobie otwarcie nie tylko w mediach społecznościowych czy w radiu, ale również w telewizji. Po jednym z takich wywiadów jej mama powiedziała, że przez dzielenie się swoją historią nigdy nie znajdzie pracy ani męża. Na szczęście nie miała w tym przypadku racji, bowiem pani Katarzyna jest dzisiaj w pełni spełnioną i szczęśliwą kobietą – ma męża, podjęła się pracy w Instytucie Psychiatrii i Neurologii i jest również rzecznikiem Biura Pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego.

_______________________
*Zdjęcia mają charakter poglądowy

Może Cię zainteresować