Kobieta w ciąży walczyła z białaczką. Na ratunek przyszła jej córka, która znajdowała się w łonie

Patricia i Lou Durante pochodzą z Kanady i prowadzą spokojne życie. Para marzyła o dziecku i nie wyobrażała sobie, że ich życie mogłoby być pozbawione potomstwa.

Dlatego też, gdy w 2001 roku dowiedzieli się, że Patricia jest w ciąży, nie mogli uwierzyć w swoje szczęście. Byli zachwyceni tym faktem i już snuli plany o tym, jak będzie wyglądać ich życie za kilka miesięcy. Niestety nie mieli pojęcia, co ich spotka…

Podczas jednego z rutynowych badań lekarze odkryli okropną prawdę: Patricia cierpi na rzadką odmianą białaczki.

Durante był wstrząśnięty i załamany. Lekarze doradzali, aby kobieta przerwała ciążę i natychmiast rozpoczęła chemioterapię.

Patricia była rozdarta. Pragnęła urodzić dziecko, ale jaką będzie matką? Czy będzie mieć siłę i czy w ogóle przeżyje?

W końcu podjęli decyzję: kobieta nie ma zamiaru się poddawać i chce urodzić dziecko, a po porodzie od razu rozpocząć leczenie.

Lekarze dają jej tylko 15% szans na przeżycie i powiedzieli, że Patricia może nie żyć wystarczająco długo, aby zrealizować swoje plany. Ona wierzy jednak w to, że się uda, a do tego trafia na książkę, która wiele zmienia w jej życiu.

Napisane w niej jest, że pępowina bogata jest w komórki macierzyste, które są wykorzystywane do leczenia wielu chorób – w tym białaczki.

Patricia wiedziała od razu, co ma robić. Zaraz po porodzie należy pobrać z pępowiny komórki i przechować je do momentu, gdy będą potrzebne podczas leczenia. Wówczas była to zupełna nowość w medycynie.

Chociaż choroba postępowała szybko, Patricia dzielnie walczyła. Była zdeterminowana, bo miała dla kogo żyć. Lekarze czekali do 31. tygodnia, po czym zdecydowali się na poród. Nie było czasu do stracenia.

Kobieta tylko chwilę cieszyła się swoją córeczką, ponieważ praktycznie od razu zaczęła walkę z chorobą i zdecydowała się wraz z lekarzami na bardzo agresywną chemioterapię.

Po 20 dniach intensywnego i bardzo wyczerpującego leczenia Patricia wyglądała i czuła się źle, dlatego lekarze zdecydowali się na dość odważny pomysł: zniszczenie szpiku kostnego w celu powstrzymania białaczki.

Każda infekcja w tamtej chwili mogła skończyć się dla matki śmiercią. Właśnie to był odpowiedni moment na wstrzyknięcie komórek macierzystych.

Ryzyko było bardzo duże, ale w tym przypadku można było mówić o ogromnym szczęściu. Patricia całkowicie wyzdrowiała. Historia miała dla tej rodziny dobre zakończenie i dziś mogą się sobą cieszyć.

Mimo, że córka Victoria nie do końca rozumie, jak to się stało, że uratowała życie mamy, cieszy się, że może mieć ją przy sobie.