Wymieniali się w sieci gorącymi wiadomościami. Gdy się spotkali, 17-latka została zamordowana
Profil Patrycji Stachery śledzi na Instagramie 227 tysięcy osób. Jej konto jest pełne zdjęć, na których wysportowana patioszka (pod takim nickiem można znaleźć jej konto) pozuje przed aparatem, pokazując swoje piękne ciało. Na szczególną uwagę zasługuje jednak ostatni wpis i to wcale nie ze względu na wygląd Patrycji, lecz to, co napisała pod zdjęciem.
Wstrząsająca historia, która wydarzyła się naprawdę
Patioszka opisała w swoim poście śmierć 17-latki. Jak sama zaznacza, dziewczyna została brutalnie zgwałcona i zamordowana w stanie Oklahoma kilka lat temu. Kiedy podejrzany został zatrzymany, potwierdził, że brał udział w całym zdarzeniu. Zaznaczył również, że ofiara przez dłuższy czas utrzymywała z nim kontakt w sieci. Wiadomościom przejrzeli śledczy.
Treść wiadomości
Ku ich zdziwieniu, treści, które sobie przesyłali, miały podtekst erotyczny i seksualny. Korespondencja nijak miała się jednak do zdjęć, które przesyłała do mężczyzny dziewczyna. Fotografie przedstawiały dziewczynkę ze szkolnej ławki, urodzin koleżanki czy wesołego miasteczka.
W końcu doszło do spotkania
Pewnego dnia spotkali się na jednej z ulic rodzinnego miasta. Mężczyzna był zafascynowany całą sytuacją. Czuł, że lada moment rozpocznie się najszczęśliwsza noc jego życia, która będzie spełnieniem jego erotycznych marzeń. Tak przynajmniej wynikało z wiadomości, które między sobą wymieniali. Nie było jednak tak kolorowo. Nastolatka już od samego początku zaczęła stawiać opór. Mężczyzna nie dawał jednak za wygraną twierdząc, że to część ich zabawy. Niestety, dziewczyna nigdy nie wróciła do domu.
Śledztwo w całej sprawie ukazało wstrząsającą prawdę
Jak wynikało ze śledztwa, tragicznie zamordowana dziewczyna, za pośrednictwem różnego rodzaju portali prowadziła odważne korespondencje z wieloma, głównie starszymi mężczyznami. Taka kolej rzeczy kompletnie nie pasowała do jej portretu charakterologicznego. Jak więc to możliwe? Okazuje się, że to nie ona była tą, która wysyłała swoim adoratorom zdjęcia ze szkolnej ławki i wypisywała erotyczne historie. Nie ona, lecz jej matka. Matka, która nie miała co robić, a jej jedyną rozrywką było wypisywanie takich właśnie rzeczy do kompletnie obcych mężczyzn.
Konsekwencje mogą być tragiczne
Ta historia jest najlepszym dowodem tego, że kradzież zdjęć i próba podszywania się pod drugą osobę może doprowadzić do tragedii. Do sprowadzenie na kogoś niewyobrażalnego niebezpieczeństwa.
Nigdy tego nie róbcie
Patrycja w swoim wpisie zaznacza, że jest to historia prawdziwa. Całą sytuację opisała na podstawie reportażu, który niegdyś obejrzała. Teraz ostrzega wszystkich, by nie posługiwać się tożsamością innych osób – szczególnie, gdy w grę wchodzą namiętne korespondencje z innymi osobami. W przeciwnym razie może się to skończyć dla kogoś naprawdę tragicznie. Może się to skończyć tak, jak w przypadku niewinnej 17-latki.
Zdjęcie Patrycji i treść jej wpisu znajdziecie poniżej ??
Zdjęcie nastolatki użyte w artykule ma wyłącznie charakter poglądowy