Byli w rosyjskiej niewoli przez 3 tygodnie. Przeszli przez piekło
Wołodymyr Khropun i Julia Iwannikowa-Katsemon byli w rosyjskiej niewoli przez 3 tygodnie. Teraz opowiadają, przez co przeszli. Rosjanie przetrzymywali ich w nieludzkich warunkach. Ale nie to było najgorsze.
Rosjanie wywieźli ponad 800 tys. osób
W niedzielę agencja Ukrinform, powołują się na ukraińską rzeczniczkę praw człowieka Ludmyłę Denisową przekazała, że Rosjanie wywieźli już z terytorium Ukrainy 808 tys. osób, w tym 153 tys. dzieci.
Niemal codziennie media kraju-okupanta, powołując się na informacje rosyjskich urzędników wysokiej rangi, donoszą o wywiezieniu z Ukrainy naszych obywateli. Według ich danych na 16 kwietnia przemieszczono już 808 tys. osób, z czego 153 tys. dzieci.
– napisała na Telegramie Denisowa.
Z rzeczniczką skontaktowali się wolontariusze z Rosji, którzy widzieli trzy obozy dla osób deportowanych z Ukrainy w obwodzie penzeńskim.
Odwiedzili jeden z takich obozów, gdzie przebywało wówczas ponad 400 osób – głownie kobiety i 147 dzieci w różnym wieku, w tym niemowlęta. Nasi obywatele byli w bardzo trudnej sytuacji i przygnębieni, nie mieli ubrań, jedzenia, środków higieny, bo zabrali ich z Mariupola prosto ze schronu
– opowiedziała Denisowa.
Z kolei 16 kwietnia ukraińska wicepremier i minister ds. reintegracji terytoriów czasowo okupowanych Iryna Wereszczuk przekazała, że w niewoli jest ok. 700 ukraińskich żołnierzy i ponad tysiąc cywilów (ponad połowa to kobiety).
Ukrainki uratowane z niewoli. Podręcznik wojskowy AFU nie przewiduje golenia głów przez kobiety. Dokonano tego w niewoli rosyjskiej. Ewidentnie chodziło o upokorzenie tych kobiet. pic.twitter.com/d7sG3FLT7e
— Maggs🇵🇱🇬🇧🇪🇺🦔 (@madzialemma) April 2, 2022
Byli w rosyjskiej niewoli przez 3 tygodnie
Wśród nieszczęśników, którzy dostali się do rosyjskiej niewoli, znaleźli się też wolontariusze: Wołodymyr Khropun (inżynier-elektryk) i Julia Iwannikowa-Katsemon (dyspozytorka służb ratunkowych). Ich historię opowiedziano w artykule, który opublikowała agencja Reuter.
Na początku wojny Julia i Wołodymyr pracowali dla Czerwonego Krzyża i pomagali w ucieczce mieszkańcom wiosek, znajdujących się na linii frontu. Do czasu. Rosjanie pojmali wolontariuszy. Najpierw przewieźli ich do wioski Dymer (na północ od Kijowa). Tam przesłuchali Julię i Wołodymyra, a następnie oskarżyli o przekazywanie drugiej stronie informacji o działalności sił rosyjskich.
Aresztowali mnie, naciągnęli mi na oczy kapelusz, zawiązali taśmą klejącą, a potem owinęli mi ręce taśmą, jak terroryście
– mówi Wołodymyr.
Julia dodaje, że nie mogła powiedzieć rodzinie o tym, że żyje i jest w niewoli.
W miejscowości Dymer wolontariuszy przetrzymywano (razem z innymi pojmanymi) w zimnym pomieszczeniu w małej fabryce. Pojmani spali na skrawkach tektury i cienkich materacach, wśród śmieci pozostawionych przez rosyjskich żołnierzy. Jedzenie (głównie krakersy wojskowe) dostawali raz lub dwa razy dziennie.
Po pewnym czasie Julię i Wołodymyra przewieziono na Białoruś. Tam zaczęło się prawdziwe piekło. Wolontariuszy przesłuchiwało rosyjskie wojsko.
Pierwszym etapem było rozebranie się do naga, sfotografowanie, odnotowanie blizn. Potem polewanie wodą i bicie
– opowiada Julia.
Pojmani mieli dużo szczęścia. 9 kwietnia uwolniono ich wraz z 24 innymi osobami w ramach wymiany więźniów.
Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić:
@redakcja@popularne.pl