×

Piotr był z żoną przy porodzie. „Mina lekarza, gdy wyciągnął synka, była niepokojąca”

Czy mężczyzna powinien być na sali porodowej, podczas gdy jego druga połówka rodzi? Z pewnością wielu przyszłych ojców zadaje sobie to pytanie. Oczywiście, ostateczna decyzja należy tylko i wyłącznie do nich. Zanim jednak ją podejmą, warto przyjrzeć się doświadczeniom osób, które już przez to przeszły. Komentarze mężczyzn na porodówkach możemy znaleźć m.in. na Facebooku WP dzieci. Jedna z nich w szczególny sposób zwróciła naszą uwagę.

Piotr Małek był na porodówce, gdy jego żona rodziła. Całą historią podzielił się w sieci

Piotr jest dzisiaj szczęśliwym i kochającym tatą 11-letniego Oskara. Teraz wraca pamięcią do dnia, kiedy jego syn przyszedł na świat, czym postanowił podzielić się na wspomnianym wcześniej profilu na Facebooku.

Kiedy na trzy tygodnie przed planowanym terminem porodu zaczęły się bóle porodowe, Piotr odwiózł Monikę na porodówkę

Na miejscu położna przygotowała kobietę do porodu naturalnego. Mężczyzna pamięta, że już wtedy dość często widywało się ojców na salach porodowych i korytarzach, gdzie szykowali się do towarzyszenia w tej wyjątkowej chwili swoim żonom i partnerkom. Piotr był teraz jednym z nich. Dobrowolnie zdecydował się na wspieranie ukochanej Moniki, a jego obecność w szpitalu nie była dla nikogo dziwna.

Nikt nie dziwił się, że chcę towarzyszyć żonie podczas porodu. Wspieranie jej to nie była kwestia jakiejś tam mody czy presji ze strony otoczenia. Dla mnie i dla żony to była rzecz naturalna, że będę z nią w tym czasie – mówi Piotrek w rozmowie z WP Parenting

Mimo że Piotr słyszał, że po takim doświadczeniu można „nabrać obrzydzenia do żony”, uczucie to nie miało z nim zupełnie nic wspólnego. Jego zdaniem każdy, kto tak uważa, jest objawem niedojrzałości emocjonalnej i dziecinady.

Pomaganie sobie w ciężkich chwilach powinno być naturalne, a poród, nawet ten, który kończy się prawidłowo, jest dla kobiety ciężkim przeżyciem obciążającym psychicznie i fizycznie – dodaje mężczyzna

Kiedy tylko zobaczył minę lekarza, już wtedy wiedział, że coś jest nie tak

Monika jest dzisiaj bardzo wdzięczna Piotrowi za to, że towarzyszył jej w tej wyjątkowej chwili. Poród kobiety trwał bowiem od godziny 18:00 do godziny 11:00 dnia następnego. Był więc dla niej bardzo wycieńczający i wsparcie ukochanego bardzo jej w tym przypadku pomogło. Na tym jednak nie koniec. Piotr pamięta minę lekarza, który przyjmował na świat Oskara. Już wtedy wiedział, że coś jest nie tak.

Zostałem poproszony do pokoju obok, gdzie lekarka, która obmywała go i podawała tlen, oznajmiła mi, że syn posiada cechy fenotypowe charakterystyczne dla dziecka z zespołem Downa. W pierwszym momencie oparłem się o ścianę. Zrobiłem dwa głębokie wdechy i wtedy po raz pierwszy w życiu mnie naszła taka myśl, żeby to był tylko zły sen. Ale potem, w kilka sekund, trzeba się było pozbierać – wspomina

Piotr Małek

Piotr Małek

Postanowił sam powiedzieć o tym żonie

Monika jeszcze nie wiedziała. W związku z tym Piotr postanowił wziąć na siebie trud i powiedzieć jej, że chłopiec nie jest zdrowy, tak jak z pewnością wcześniej zakładała. Zaczął od słów, że póki co nie będzie mogła zobaczyć synka tłumacząc, że urodził się mocno niedotleniony i dostał tylko 3 punkty na 10 w skali Apgara.

My cały czas żyliśmy w przeświadczeniu, że wszystko będzie ok. I nagle jakby uderzył w nas TIR. To był szok. Nie pamiętam, co dokładnie powiedziałem żonie. Mówiłem, że trzeba jeszcze potwierdzić diagnozę. To były ogromne emocje

Szanse na ratunek dla Oskara

Mały Oskar trafił na oddział intensywnej opieki noworodków, gdzie został poddany dodatkowym badaniom. W związku z tym Monika zobaczyła maleństwo dopiero wieczorem. Do domu zabrać go jednak nie mogła, bowiem chłopiec został przewieziony do innego szpitala na badania serca – spędził tam trzy kolejne dni. Kiedy wrócił, okazało się, że ma zapalenie płuc i będzie chorował.

Lekarz powiedział, że nie widzi szans na ratunek dla syna… Na szczęście się mylił – wspomina Piotr

Gdyby tylko wiedzieli…

Piotr i Monika do momentu narodzin byli przekonani, że ich synek urodzi się zdrowy, a już na pewno nie z zespołem Downa. W końcu badania, którym poddawała się ciężarna, w żaden sposób nie wskazywały na to, że chłopiec może być obciążony wadami genetycznymi, a jakby nie patrzeć to właśnie one powinny sugerować różnego rodzaju zmiany w organizmie maleństwa. Bez względu jednak na to, poród dla dzieci z zespołem Downa rządzi się swoimi prawami. Takie maleństwa są zdecydowanie bardziej wiotkie, przez co ciężko jest im przedostać się przez kanał rodny – to m.in. dlatego narodziny Oskara trwały tak długo.

Żona przez kilkanaście godzin bardzo się męczyła. Nie widzieliśmy wtedy, że dziecko urodzi się chore. Gdybyśmy mieli taką wiedzę, wtedy Monika miałaby zaplanowane cesarskie cięcie ze względu na dobro jej i naszego dziecka – tłumaczy Piotr

Skomplikowane operacje

Ze względu na stan zdrowia Oskara, nie obyło się bez kilku skomplikowanych operacji. Pierwsza z nich miała miejsce w trzecim miesiącu życia dziecka. To był wyjątkowy trudny okres dla Piotra i Moniki, którzy przez cały ten czas wzajemnie się wspierali.

To nie były takie czasy jak dzisiaj. Pamiętam, że Monika przez trzy miesiące spała na rozmaitych karimatach przy łóżku syna. Podobnie jak inne matki, które tam przebywały – dodaje Piotr

Mimo to rodzice chłopca wciąż wierzyli, że może mieć przed sobą fajne i fascynujące życie, choć nie tak to sobie wyobrażali. Wiedzą, że w tym przypadku jeszcze więcej zależy od rodziny, środowiska i otoczenia w jakim przyjdzie żyć chłopcu. Oni z pewnością chcieli dla niego jak najlepiej.

Dzisiaj Oskar ma już 11 lat

Choć lekarze nie dawali mu szans na przeżycie, na szczęście bardzo się mylili. Oskar ma już 11 lat i jest cudownym, pełnym energii nastolatkiem, który został obdarzony przez swoich rodziców bezgraniczną miłością.

Nie cofnąłbym czasu, nawet gdybym mógł – kończy Piotr

Piotr Małek

Piotr Małek

Kolejne dziecko pary

Piotr i Monika doczekali się jeszcze córki, Kingi – dziewczynka ma dzisiaj już 8 lat. Mimo nieoczekiwanego zwrotu akcji podczas narodzin pierwszego dziecka, kochający mąż po raz kolejny postanowił być przy porodzie, choć zdążył na niego w ostatniej chwili – był w pracy i musiał dojechać kilkadziesiąt kilometrów.

W porównaniu do pierwszego porodu, tym razem poszło błyskawicznie. Te wszystkie negatywne wspomnienia poprzedniego razu troszeczkę się zatarły – zaznacza Piotr

Piotr Małek

Piotr Małek

Patrząc na doświadczenia Piotra związane z salą porodową, można śmiało powiedzieć, że towarzyszyły mu przez ten czas wyjątkowo skrajne emocje. Podziwiasz go czy może jednak wolałbyś nie być obecny podczas rozwiązania ciąży swojej ukochanej?

_______________________
*Zdjęcie ma charakter poglądowy

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować