×

Maja wyszła za mąż dla pieniędzy. „Czuję się jak prostytutka, która robi to z obowiązku…”

Małżeństwo powinno być zawsze decyzją, która wynika z potrzeby serca, a nie z potrzeby portfela. Wydaje się, że dla każdego jest to zrozumiałe, ale niestety są ludzie, którzy mają zupełnie inne zdanie W tym temacie. W świecie zdominowanym przez internet, piękne instagramowe życie, młode dziewczyny, które chwalą się drogimi torebkami i zagranicznymi podróżami, małżeństwo jawi się jako inwestycja, a nie związek dwojga kochających się ludzi.

W tej sprawie napisała do nas Maja, która niestety dała się ponieść temu, co w tej chwili jest modne, zapominając o tym, co naprawdę jest ważne

Zdecydowała się o tym napisać, ponieważ chce ostrzec inne kobiety przed popełnieniem jej błędu. Sama uważa, że dla niej już za późno, aby cokolwiek zmienić, ale gdyby tylko mogła cofnąć czas, zdecydowałaby się na związek z miłości, a nie taki, który ma być inwestycją.

„Mam 29 lat, ale czasem jak spojrzę na siebie z boku, odnoszę wrażenie, że zachowuję się jak dziesięciolatka”

Niestety dałam się ponieść temu, co ma do przekazania nam (a raczej czego nie ma) internet. Kusi nas idealnym życiem, piękną sylwetką, bogatym mężem, zagranicznymi wycieczkami, drogimi ubraniami i dodatkami oraz całym tym blichtrem, którego tak naprawdę na co dzień w naszym kraju nie widać.

Pragnęłam być taka jak te wszystkie dziewczyny na Instagramie, które mając po 20 lat, są kobietami sukcesu. Zaczęłam chodzić na randki w trakcie ukończenia studiów, bo bardzo chciałam spotkać księcia z bajki. Dbam o siebie, miałam powiększone piersi, usta, długie włosy i wydawało mi się, że zasługuję na kogoś, kto będzie tak samo reprezentatywny jak ja. Nie chciałam byle kogo tylko mężczyznę, którego będą zazdrościły mi koleżanki w sieci i takiego, który będzie mógł spełniać moje zachcianki.

Aby poznać kogoś takiego trzeba było się nieźle natrudzić, ponieważ rynek nie jest taki duży, a kobiet z podobnymi potrzebami jest naprawdę wiele. Zaczęłam traktować to poniekąd jako pracę. Chodziłam do stołecznych restauracji, które są popularne wśród bogatych ludzi, starałam się przyjaźnić z dziewczynami, które są cenione w towarzystwie. Udawałam kogoś, kim nie jestem po to tylko, aby zakochał się we mnie bogaty facet

Dress Fashion Hat Woman People Urban Classy City

Dress Fashion Hat Woman People Urban Classy City

„Rok trwały moje poszukiwania i w końcu udało mi się złowić pochodzącego z Rosji Aleksieja”

Niezbyt mi się podobał, ale widziałam, że on oszalał na moim punkcie. Miałam jeden cel – chciałam szybko zajść w ciążę, aby udowodnić, że moje zamiary są szczere i po to aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Już po czterech miesiącach spotykania się byliśmy zaręczeni, a po pół roku wzięliśmy ślub cywilny. Nie obyło się oczywiście bez hucznego wesela, bo nie wyobrażam sobie, żebym mogła zmienić swój stan bez świętowania. Mimo że mój mąż jest dobrze wychowany, ułożony zna kilka języków, to jest naprawdę wielkim nudziarzem i nie wiem, co mam z nim robić w wolnym czasie… Najchętniej uciekam z domu. Jednak on wpatrzony jest we mnie jak w obrazek i cały czas zapewnia mnie o tym, że jestem jego jedyną kobietą, z którą chce być do końca życia, mimo że miał już dwie żony i dzieli nas 21 lat. Miesiąc po bajecznym weselu byłam już w ciąży i złożyło się tak, że pierwszym dzieckiem był syn.

Wtedy radość mojego małżonka okazała się jeszcze większa, co podkreśla prezentami na każdym kroku. Jeżdżę na zagraniczne wakacje, mam diamenty, mieszkam w dużym domu, co tydzień przychodzi pani, która sprząta, a ja wyjeżdżam do spa, kiedy tylko mam ochotę.

Najgorsze jednak jest to, że nigdy nie kochałam mojego męża i wydaje mi się, że nigdy go nie pokocham, ponieważ zwyczajnie mi się nie podoba. Mimo że jest bogaty, to jest fajtłapą życiową i wszystko, co osiągnął, ma dzięki ojcu.

Generalnie moje życie jest usłane różami, ale przychodzi taki moment, kiedy żałuję, że tak skończyłam. Chodzi tutaj o spotkania z moim mężem w sypialni, które są moim najgorszym horrorem. Wtedy czuję się jak prostytutka, która robi coś z obowiązku, aby tylko zarobić na życie. Wypowiadam czułe słowa w jego kierunku, ale są do kłamliwe teksty nauczone przeze mnie na pamięć. Dokładnie wiem, co mam powiedzieć, aby było mu miło. Brzydzę się sobą wtedy i szkoda mi jego, ale wystarczy tylko, żebym spojrzała na to wszystko, co mam i smutek odchodzi w zapomnienie…

Czy naprawdę można tak żyć? ?

Może Cię zainteresować