×

Mąż ubliżał jej i biła ją. Siłą rozchylał nogi i wykorzystywał na oczach dzieci

Joanna i Bartosz pobierali się z miłości. Kobieta wierzyła, że to miłość na całe życie. Prawda okazała się jednak zupełnie inna, o czym przekonała się bardzo szybko. O tym, jak wyglądało jej życie i przez jakie piekło przeszła, napisano artykuł na portalu weekend.gazeta.pl. To właśnie z tego serwisu dowiadujemy się mrocznych sekretów związanych z małżeństwem.

Pierwszy raz, gdy Joanna doświadczyła przemocy ze strony męża, miało miejsca w czasie jednej z imprez w 2012 roku

Kobieta udała się na spotkanie integracyjne ze znajomymi z pracy, mimo że mąż kategorycznie jej tego zabraniał. Wyzwał ją, jak podaje weekend.gazeta.pl, od k***w, dziwek i p***d.

To wszystko było początkiem serii ataków w stronę Joanny. Później było jeszcze gorzej. Była bita, poniewierana, wyśmiewana i permanentnie podejrzewana o zdradę ze wszystkimi mężczyznami, jacy tylko stają na jej drodze

W końcu Joanna miała dość. Gdy po ataku Bartosza, po raz pierwszy i ostatni wezwała policję, usłyszała wtedy: „Niech pani się uspokoi i będzie miła dla męża”. Nie wierzyła, że osoby, które powinny ją chronić, mówią jej coś takiego. Mąż ją pobił, ubliżał i kazał wynieść się z domu.

Bliscy z ich otocznie uważają, że do tych dramatów dochodziło, ponieważ Bartosz był sfrustrowany tym, że to on zajmuje się domem, a jego żona pracuje

W czasie zeznań, których udzielili w sądzie, przyznali, że to mogło być przyczyną tragedii. Jednak powstaje pytanie, czy ktokolwiek na świecie ma prawo do przemocy fizycznej i psychicznej związanej z frustracją i przemęczeniem?

w marcu 2014 r., kiedy Joanna zadzwoniła do mnie strasznie krzyczała – zostaw mnie, słyszałam trzaskanie drzwiami. Widziałam u Joanny zasinienie na ramieniu w kształcie dłoni. W październiku 2014 r. poszłam z Joanną do kina (…) w trakcie filmu Bartosz pisał do niej sms-y, że nie wpuści jej do domu

była taka sytuacja, że Joanna musiała zostać dłużej w pracy. Następnego dnia rano przyszła do pracy rozpłakana, blada, roztrzęsiona. Ponadto pani Joanna pokazała mi sms-a od męża, w którym było napisane, że jej mąż przyjdzie do firmy i nas wszystkich pozabija

był taki czas, kiedy Bartosz myślał, że Joanna go zdradzała i ja uczestniczę w spisku przeciwko niemu i kryję Joannę. (…) po jednej z imprez firmowych w której brała udział Joanna bała się wracać do domu i nocowała u mnie. Raz też przyszła z zabandażowaną ręką (…) ponieważ Bartosz zamknął ją wtedy w pokoju i ona wybiła szybę w drzwiach, żeby się wydostać

Problem, jak u większości kobiet, które są zastraszane i bite przez mężów, polega na tym, że ciągle kochają partnerów i wierzą w ich przemianę

Tak samo było w tej historii. Sama wyznała, że przymykała oko na niektóre sprawy i uważała, że zazdrość może być nawet urocza i romantyczna. Później zaczęło się piekło, którego świadkami niejednokrotnie była trójka dzieci pary. Ojciec Joanny wielokrotnie chciał pomóc, ale z doświadczenia już wiedział, że później odbija się to jego córce. Zaczął więc nagrywać zięcia, ale ten szybko zorientował się, co teść robi. Z artykułu w weekend.gazeta.pl dowiadujemy się przerażających rzeczy na temat policjantów, do których Joanna zwróciła się po pomoc.

Ci policjanci właściwie przyznali mu rację i stwierdzili, że jakby mieli się zajmować dziećmi, zamiast chodzić do pracy, to też byliby poirytowani. Zapytali go grzecznie, czy teraz będzie już spokojny, a on powiedział, że zawsze jest spokojny. Mnie też kazali się uspokoić. I pojechali

Przeraża także to, że zmuszał ją do zbliżeń. Siłą rozchylał nogi, a bardzo często także gwałcił, gdy widziały to dzieci

Zmuszał ją do tego, mówiąc, że jest jej to psi obowiązek, a gdy próbowała się ratować i chciała spać na podłodze lub w pokoju dzieci, ciągnął ją za nogi do ich łóżka.

Byłam zerem. Kiedy coś do mnie mówił, nie mogłam się ruszać, bo to w jego ocenie było dowodem na to, że go nie słucham i nie szanuję. Codziennie bałam się wracać do domu. Codziennie starałam się nie robić niczego, co mogłoby go przypadkiem zdenerwować

Przez lata była maltretowana i poniżana. W końcu nie wytrzymała i rzuciła się pod samochód. Kierowca na szczęście ją wyminął, a Joanna trafiła do szpitala psychiatrycznego. To wtedy uznała, że więcej do niego nie wróci. Pobrali się w 2005 roku, znając się wcześniej 5 lat. Blisko 10 lat później była wyczerpana psychicznie i fizycznie.

Po pobycie w szpitalu jej bliscy namówili ją do tego, aby złożyła w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i oskarżyła męża o psychiczne i fizyczne znęcanie się. Kobieta miała sporo dowodów w postaci nagrań męża i SMS-ów, w których niejednokrotnie życzył jej śmierci. Niestety sprawa została umorzona.

Nie przekonywały ani zeznania Joanny, ani dzieci, które widziały gwałty na mamie, ani ojca kobiety, ani jej bliskich ani opinie psychologów i obdukcje. Bartosz za to starał się wybielić i przekonywał, że jest dobrym ojcem i pragnął tylko miłości.

Weekend.gazeta.pl udostępniła fragment decyzji o umorzeniu śledztwa przez Prokuraturę Rejonową w Wołominie:

Brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego. Analizując i dokonując oceny zebranego materiału dowodowego wskazać należy, iż w sprawie tej rysują się dwie wersje zdarzeń. Materiał zebrany nie dostarcza okoliczności, by przy całkowitym pominięciu zeznań pokrzywdzonych, potwierdzić w sposób całkowicie nie budzący wątpliwości, faktu popełnienia przestępstw. Wskazać należy, iż nie ulega wątpliwości, że podejrzany wysyłał do pokrzywdzonej smsy oraz maile z obraźliwymi treściami, jednak biorąc pod uwagę ilość i częstotliwość ich wysyłania nie można uznać iż stanowią one przestępstwo znęcania się a jedynie mogą stanowić przestępstwo znieważenia lub zniesławienia, które jest ścigane z oskarżenia prywatnego

Pod wielkim znakiem zapytania stoi także rozwód, który trwa od kilku lat, a na który Bartosz nie chce się zgodzić, tłumacząc, że kocha swoją żonę…

Przez wpływ, jaki wywiera na moją żonę środowisko, w którym pracuje, jak również przez emocjonalny wpływ brata i jej ojca, od których jest uzależniona, postanowiła o rozwodzie i wykorzystuje do tego organy ścigania. W niczym nam to nie pomoże ani nie naprawi, tylko zaszkodzi w dalszym życiu a najbardziej zupełnie niewinnym małoletnim dzieciom. Znam moją żonę i wiem, jakim jest dobrym człowiekiem. Mam nadzieję, że się opamięta

Na razie także nie podjęto ostatecznej decyzji, co do opieki nad dziećmi. Obecnie mieszkają z ojcem, ale Joanna może się z nimi widywać trzy weekendy w miesiącu…

*zdjęcia mają charakter poglądowy
**Artykuł powstał w oparciu o autorską treść dziennikarki weekend.gazeta.pl, pani Małgorzaty Gołoty

Napisz do nas, jeśli spotkała Cię historia, którą chcesz się podzielić: redakcja@popularne.pl

Może Cię zainteresować