Mama zabrała na zakupy 2-letniego synka. W markecie doszło do nieszczęśliwego wypadku
Czy ktokolwiek z nas choć przez chwilę pomyślałby, że zwykłe zakupy w markecie z naszą pociechą mogą spowodować, że do domu wrócimy już bez ukochanego dziecka? Paraliżująca myśl, prawda? Taka historia przydarzyła się niestety Emmie Carver.
Kobieta robiła zakupy ze swoim 2-letnim synkiem Ayyan’em. Gdy była na dziale z owocami i warzywami, do wózka wrzuciła między innymi winogrono. Stamtąd poszła kupić jeszcze odrobinę żółtego sera. Dosłownie na kilka chwil odwróciła wzrok, aby wybrać odpowiedni produkt. Nagle usłyszała dziwny dźwięk.
Szybko zorientowała się, że jej synek dławi się
Najgorszy koszmar każdego rodzica stał się dla niej rzeczywistością
Emma zareagowała natychmiast. Próbowała ratować swojego synka. Klepała go mocno po plecach, ale nic nie pomagało. Nie miała pojęcia, co robić… Dziecku próbowali pomóc także inni ludzie – starano się udzielić chłopcu pierwszej pomocy. Niestety, świadkowie zdarzenia nie do końca wiedzieli, jak się zachować w takiej sytuacji. Ktoś wezwał pogotowie. Chłopiec cały zsiniał, a jego wargi stały się prawie niebieskie.
Pomoc przybyła po 7 minutach
Ratownicy medyczni usunęli grono, ale było już za późno. Ayyan odszedł. Zabrano go do szpitala. Na miejscu usunięto jeszcze jedną cząstkę owocu, która znajdowała się w drogach oddechowych chłopca.
Zadławienie jest jedną z głównych przyczyn zgonów wśród dzieci poniżej 4 roku życia.
Maluchy mogą zadławić się dosłownie wszystkim – od jedzenia, poprzez zabawki, po całkiem przypadkowe przedmioty. Dlatego każdy z nas powinien znać zasady udzielania pierwszej pomocy.
Okazuje się, że najbardziej niebezpieczne z pokarmów są właśnie winogrona oraz parówki
Rodzina Carver’ów chce zachęcić teraz wszystkich do tego, aby uczuli się zasad udzielania pierwszej pomocy. W przypadku rodziców małych dzieci jest to wręcz niezbędne. Niestety, oni uświadomili sobie to dopiero po tragedii, jaka ich spotkała.