×

Anna Skura o powiększeniu biustu. Zabieg okazał się jej największym koszmarem

Anna Skura o powiększeniu biustu. Miało być bezpiecznie, mało inwazyjnie i przede wszystkim bez skutków ubocznych. Niestety rzeczywistość okazała się inna. Ostatecznie doszło do tego, że blogerka miesiąc temu przeszła operację ratującą zdrowie. Żel, którym wypełniono biust, siał spustoszenie w jej organizmie.

Anna Skura o powiększeniu biustu

Celebrytka udzieliła mocnego wywiadu dla Wiktorii Jakubowskiej z WP Kobieta. Jak się okazuje, 5 lat temu poddała się alternatywnej metodzie modelowania piersi, czyli aquafillingowi. Zabiegł miał być całkowicie bezpieczny. Został wykonany w profesjonalnej klinice pod opieką znanego chirurga. Nie spodziewała się, że cokolwiek może pójść nie tak.

Już po pewnym czasie okazało się, że produkt, który został użyty w zabiegu Anny, wycofano z rynku. Na jaw wyszło, że żel migruje po ciele i uszkadza tkanki, powoduje stany zapalne. Co więcej, mógł nawet doprowadzić do śmieci.

Na wizycie kontrolnej u profesora Noszczyka (który leczy pacjentki po zabiegach z użyciem Aquafillingu) dowiedziałam się, że operacja jest nieunikniona, bo grożą mi poważne powikłania zdrowotne. Odwlekałam ją tak długo, jak tylko mogłam, bo lekarze – profesor Noszczyk i dr Ewa Woźniak-Roszkowska – uprzedzili mnie, że to będzie ciężka operacja.

– powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Anna Skura

Blogerka opisała też operację. Jak sama przyznaje było to bardzo trudne przeżycie.

Dziesięć razy łatwiejsze było dla mnie wyskoczenie z samolotu z wysokości 4 tysięcy metrów ze spadochronem niż położenie się na stół operacyjny. Wczoraj minął miesiąc od operacji. Usunięto z mojego ciała większość preparatu wraz z częścią moich mięśni. Powiem ci, że strach przed operacją to jedno. Ale świadomość, że będę okaleczona, a moje piersi – zdeformowane okazała się dla mnie bardzo trudna

Anna Skura o powiększeniu biustu i jego przykrych skutkach

Celebrytka zaznacza, że jej problemy zdrowotne po zabiegu były widoczne jedynie na rentgenie. Jednak zaznacza, że zaczęła źle się czuć. Po pierwszej operacji ratującej zdrowie niestety bardzo szybko wróciła do szpitala.

Byłam w domu może ze 2-3 godziny kiedy zrobiło mi się słabo, jedna pierś bardzo spuchła, spadło mi ciśnienie. Myślałam przez moment, że nie dam rady. W szpitalu okazało się, że będę miała kolejną operację, bo zrobił mi się krwiak

Anna Skura zaznacza, że powrót do normalnego życia nie był łatwy. Z kolei sama operacja to zaledwie wierzchołek góry lodowej w procesie rekonwalescencji. Najtrudniejszy w tym wszystkim jest bowiem powrót do równowagi psychicznej.

Początkowo, przy pierwszych zmianach opatrunku, nie miałam odwagi na siebie patrzeć. Odważyłam się zobaczyć swoje piersi tylko raz. Poprosiłam o pomoc lekarzy, którzy się mną opiekowali – dr. Jakuba Miszczyka i dr. Nicola Orzechowskiego. Złapali mnie za ręce, stanęli ze mną przed lustrem i powoli otwierałam oczy. Widok był dla mnie przerażający, ale też przez te wszystkie dreny trochę niezrozumiały, bo nie wiedziałam co będzie efektem końcowym.

Pamiętam, jak lekarze mówili, że „wszystko dobrze się goi, wszystko pięknie wygląda”. Słuchanie tego wtedy było nawet dla mnie trochę zabawne, zastanawiałam, czy na pewno patrzymy w to samo lustro. To były dwie różne perspektywy: moi lekarze cieszyli się, że operacja się udała i wszystko dobrze się goiło, a mi pozostała pamięć po starym wyglądzie. Wiedziałam, że będzie źle, ale nie sądziłam, że aż tak

Dlaczego odważyła się powiedzieć o tym głośno?

Blogerka w wywiadzie podkreśliła, że swoją historią podzieliła się ku przestrodze. Chce, aby kobiety, które pragną poddać się zabiegom plastycznym, uważały. Jej zdaniem niezbędny jest dobry research

Nie chcę niczego żałować. Nie zaczęłam myśleć, że operacje plastyczne są złe. Widziałam radość moich koleżanek z sali, które spełniały swoje marzenia. Na świecie są przecież miliony kobiet, które poddały się operacjom plastycznym i są zdrowe. Tylko trzeba to robić z głową, poprzedzić dobrym researchem. Oczywiście, mam nadzieję że nikt z Polski już nigdy nie podda się temu zabiegowi dla własnego bezpieczeństwa. Nie chcę, by tak jak mnie, komuś groziło kalectwo. Czasami ponosi się konsekwencje swoich wyborów, tak jak ja teraz. Skoro to mnie spotkało, to widocznie miało czegoś nauczyć

Źródła: kobieta.wp.pl
Fotografie: Instagram (miniatura wpisu),

Może Cię zainteresować