Amputowano jej obie nogi. Tragedia Grażyny Żarko z „Katolickiego głosu”
Amputowano jej obie nogi z powodu zaawansowanej cukrzycy. Grażyna Żarko znana z „Katolickiego głosu w internecie” błaga o pieniądze na rehabilitację i protezy. Jest sytuacja jest dramatyczna!
„Katolicki głos w internecie”
Grażyna Żarko była fikcyjną postacią, wymyśloną przez dwóch vlogerów: Bartka Szkopę i Grzegorza Cholewę. W jej rolę wcieliła się emerytowana nauczycielka Anna Lisak.
Grażyna Żarko była bohaterką stworzonego przez nich vloga Katolicki głos w internecie, który z kolei miał pełnić rolę projektu społecznego, zwracającego uwagę na problem hejtu. Jak tłumaczyła intencje twórców Anna Lisak w ostatnim odcinku vloga:
„Grażyna Żarko” to projekt niekomercyjny, którego celem było podjęcie problemu przemocy słownej w internecie, źle pojmowanej „wolności słowa” oraz agresji, które są youtubową codziennością.
Blogerzy wyjaśniali w wywiadach, że ich celem było pokazanie stereotypowych poglądów związanych z różnymi dziedzinami życia z perspektywy tak zwanego „mohera”, czyli mocno konserwatywnej osoby, przesiąkniętej przekazem płynącym z Radia Maryja. Annę Lisak wybrali, ponieważ jej poglądy były zupełnie różne od tych, które przewidział dla niej scenariusz.
Twórcy Katolickiego głosu w internecie od początku tłumaczyli odbiorcom, że zostali wkręceni. To miało im uświadomić, że tak samo mogą być nabierani przez polityków i hierarchów kościelnych.
Amputowano jej obie nogi
Część odbiorców mimo to wzięła przekaz dosłownie. Pod adresem nauczycielki, wcielającej się w Grażynę Żarko zaczęły napływać groźby karalne i życzenia śmierci. W tej sytuacji twórcy po 14 odcinkach podjęli decyzję o zakończeniu projektu, jednak sama „pani Żarko” przetrwała znacznie dłużej jako bohaterka memów.
Emerytowana nauczycielka po zakończeniu prac nad vlogiem żyła spokojnie do czasu aż usłyszała mrożącą diagnozę. Z powodu zaawansowanej cukrzycy okazała się konieczna amputacja obu nóg. Jak wspomina pani Ania:
Jeszcze niedawno moje życie wyglądało inaczej. Miałam w nim cel, plany, marzenia… Teraz jestem więźniem – więźniem własnego ciała. Oglądam stare zdjęcia i płaczę. Tak bardzo chciałabym wrócić do tamtych dni. Chciałabym odzyskać to, co zabrała choroba.
Jest to w dużej mierze możliwe, dzięki rehabilitacji i odpowiednio dobranym protezom. Na to jednak Annie Lisak brakuje pieniędzy:
Tak bardzo chciałabym znów wyjść do ludzi, móc sama wykonać codziennie czynności. By mogło tak być, potrzebuję jednak specjalistycznej rehabilitacji i protez. Niestety – koszt tego wszystkiego znacznie przerasta moje możliwości…
Zbiórka pieniędzy na protezy dla Anny Lisak jest prowadzona na stronie Siepomaga.pl. Darczyńcy wpłacili już ponad 50 tysięcy złotych.