×

Mąż Joanny chce nazwać ich córkę imieniem sprzed wieków. Ona jest nim przerażona

Przyszli rodzice często spierają się o to, jak nazwać swoją pociechę. To nic dziwnego i nadzwyczajnego. Wiadomo gusta bywają różne. Jednak ten list, który pewna mama wysłała do redakcji portalu MamaDu.pl, zwraca szczególną uwagę.

Mąż pani Joanny, chce, aby jego córka nosiła bardzo dawne i niespotykane już imię…

Ja i mój mąż spodziewamy się córeczki. Jestem w siódmym miesiącu ciąży i od siedmiu miesięcy spieramy się o imię. Smuci mnie to, bo wszystko, co mówi mój mąż, świadczy o tym, że traktuje on nasze dziecko jak swoją własność. Jego postawa bardzo mnie zawodzi.

W naszym sporze chodzi o to, że mąż chce dać córce na imię Agrypina, po swojej praprababci. Żywo interesuje się genealogią, od kilku lat buduje swoje drzewo przodków, jest już naprawdę ogromne. Bardzo fascynuje się kolejnymi postaciami ze swojej rodziny, o których odkrywa kolejne szczegóły. Stąd Agrypina

Jego praprababka miała imponujący życiorys. Była jakąś działaczką społeczną, łamała konwenanse. Jak na czasy, w których żyła była bardzo wyzwoloną kobietą. Mąż chce dać tak na imię naszej córce na cześć przodkini. Mówi też, że to symbol tego, co ona w życiu osiągnęła.

Naprawdę to szanuję i rozumiem, że to jest dla niego ważne. Ale to imię… Agrypina. Nie ma od niego zdrobnienia, jak miałaby się do niej zwracać? Agrypciu? Agrypinko?

Poza tym dzieci w przedszkolu i szkole wyklęłyby ją od razu. Byłaby naznaczona na całe życie. Mój kłopot polega m.in. na tym, że nie mam pomysłu konkurencyjnego. Ja bym bardzo chciała, żebyśmy wybrali córeczce imię dopiero, jak się urodzi. Kiedy ją zobaczymy, kiedy usłyszymy jej głos, będziemy wiedzieli jakie imię do niej pasuje. Uważam, że to bardzo ważne, by imię pasowało do człowieka.

Poza tym nie wiemy, jaka będzie nasza dziewczynka i bardzo bym chciała, by mój mąż w ten sposób o tym myślał. Że nasza córka to nie tylko kolejny potomek rodziny i nasza własność, tylko nowa osoba, która będzie dorastała w zupełnie innym świecie niż jego praprababka, a my musimy jej to dorastanie ułatwić

Nie chcę rezygnować z pomysłu, by czekać do narodzin z wyborem imienia, aczkolwiek miesiąc temu zaproponowałam kompromis – by poszukać na drzewie genealogicznym innego pięknego imienia. No ale żadna z ciotek i babć, które nosiły imiona typu Zofia czy Maria, nie miała tak imponującego życiorysu… Tyle z kompromisu.

Nie wiem jak go przekonać, ale najgorsze, co mogłoby się wydarzyć to kłótnia tuż po porodzie o to, jakie imię wpisać do aktu urodzenia. Narodziny to nie jest czas na kłótnie. Zatem mam dwa miesiące, by wybić mojemu mężowi z głowy imię Agrypina…

Co Waszym zdaniem powinna zrobić Joanna?

Może Cię zainteresować