×

Zadzwoniła pod 112, kiedy jej 22-tygodniowe dziecko przyszło na świat zaledwie 1 dzień po aborcji

W kwietniu 2015 roku kobieta nazwana 'Angele’ zdecydowała się na aborcję, wiedząc, że jest w 22 tygodniu ciąży. Miała trzydzieści lat, była rozwiedziona i miała już dwójkę dzieci. Nie chciała trzeciego, ponieważ nie była na to kompletnie przygotowana. Wybrała Orlando Women’s Center, klinikę prowadzoną przez dr Jamesa Pendergrafta. Na stronie internetowej można była przeczytać o tym, że wszystko przebiega profesjonalnie i bezboleśnie.

Angele postanowiła, że nazwie swoje dziecko Rowan. Wybrała metodę aborcji, która miała dać dziecku minimum cierpienia – zastrzyk digoksyny w serce, a nie powszechne rozczłonkowanie.

Trzydziestolatka przypomina sobie moment tuż przed podaniem środków uspokajających:

Dyskomfort był naprawdę rozpraszający. Czułam cały czas ruchy wewnątrz mnie. Dr Perper kazał mi się zrelaksować, ponieważ zauważył, że szyjka macicy była nieco miękka. Zapytałam go, co to znaczy, ale on powiedział, że wszystko jest w porządku.

2

Angele była w szoku, ponieważ nie spodziewała się, że tak szybko wszystko się odbędzie.

Jednak w pewnym momencie zaczęła podejrzewać, że wcale nie doszło do aborcji, ponieważ w pokoju hotelowym, w którym się zatrzymała, cały czas czuła kopanie dziecka. W pewnym momencie, w środku nocy, chciała zadzwonić do lekarza, który się nią wcześniej zajmował, ale coś ją powstrzymało. Następnego ranka, Angele wzięła tabletki, które miały być dopełnieniem całego procesu aborcyjnego.

Przybyła do kliniki na 9 rano, ale okazało się, że będzie musiała poczekać jeszcze kilka godzin.

W pewnym momencie poczułam skurcze. Poprosiłam o coś przeciwbólowego, ale usłyszałam, że nie jestem na to gotowa. Pomyślałam więc, że się położę. W pobliżu była tylko dziwnie pachnąca sofa. Usiadłam na niej z podkulonymi nogami, starając się wbić moje ciało w jakiś rytm, aby ból odszedł. Kątem oka na podłodze zauważyłam zaschniętą krew i wtedy zdałam sobie sprawę, że znajdowałam się w okropnym miejscu, w którym personel nie jest kompletnie zainteresowany kobietą. Nie słyszałam nikogo w pokoju obok ani na korytarzu.

W całej tej dramatycznej sytuacji nagle poczułam, że 'coś’ ze mnie wychodzi. Zaczęłam automatycznie przeć, ale byłam tak słaba, że nie wiedziałam, czy sobie sama poradzę. Wstałam i użyłam całej swojej siły… Mój syn. Leżał właśnie na podłodze. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nagle jego prawa noga się poruszyła i zwinął się tak, jakby było mu zimno. Krzyknęłam po pomoc, ale nikt się nie pojawił. Byłam zdruzgotana. Szybko podbiegłam do drzwi, przeskakując kolejne kałuże krwi. Pojawiła się 'pielęgniarka’. Powiedziałam jej, że Rowan żyje i koniecznie trzeba zadzwonić po karetkę! Spojrzała tylko na niego i powiedziała, że wcale się nie rusza i wyszła z pokoju. Wołałam ją, ale kobieta nie miała zamiaru widocznie wracać. Krzyczałam do utraty tchu. W końcu wróciła, w momencie, w którym Rowan się poruszył. Błagałam ją, aby zadzwoniła natychmiast po karetkę.

'Pielęgniarka’ patrzyła się na nią tępo i wtedy Angele zdała sobie sprawę, że ona wcale nie zamierza wezwać pomocy. Wtedy matka dwójki dzieci wyrwała jej telefon i szybko zadzwoniła po przyjaciela, prosząc go o wezwanie tym samym karetki. Angele w jednej sekundzie zrozumiała, że zrobiła coś naprawdę złego. Starała się z całym sił, aby synkowi było ciepło…

Byłam obok Rowana, mówiłam do niego. Prosiłam, aby nie odchodził i że jestem z niego bardzo dumna. Powiedziałam także, że wstydzę się za to, co zrobiłam i błagam go o szansę, aby mu pokazać, jak bardzo go kocham. Mówiłam także, że jest silny i musi poznać swoje rodzeństwo.

Nagle Rowan przestał się ruszać. Trzymała martwe dziecko w dłoniach i modliła się z całych sił.

Żałowała za grzechy i za to, że poddała się aborcji. Wówczas pojawił się pracownik 'kliniki’, który zażądał, aby oddać mu dziecko. Angele odmówiła i nadal trzymała synka w ramionach. Dokładnie w tym samym czasie pojawiła się policja.

Angele wykrzyczała w ich obecności 'pielęgniarce’, że ta widziała, jak Rowan się rusza i nie pomogła mu. Była zrozpaczona obojętnością i brakiem empatii.

Angele chciała autopsji dziecka, aby udowodnić, że Rowan urodził się żywy.

Miejscowy koroner nie chciał tego zrobić. Ostatecznie, sekcja zwłok została przeprowadzona przez dr Jan C. Garavaglia. Lekarz sądowy nie był w stanie określić, czy Rowan urodził się żywy, ponieważ w jego płucach nie znaleziono powietrza. Jednak stwierdzono, że dziecku nie wstrzyknięto Dixoginu. Dr. Garavaglia stwierdził, że prawdopodobnie serce biło, w związku z czym można mówić o tym, że chłopiec urodził się żywy. Oczywiście koliduje to z założeniem o braku powietrza w płucach, ale jest możliwość, że dziecko żyło.

autopsy_2_2

Nie podjęto żadnych działań przeciwko klinice. Angele napisała list do Operation Rescue’s Troy Newman, w którym dziękuje za życzliwość i wsparcie po śmierci Rowana.

Żałuję, że nie miałam takiego wsparcie przed zajściem w ciążę. Mam tylko nadzieję, że kobiety zobaczą moje upokorzenie i to, jak bardzo żałuję tego, co się wydarzyło. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wesprzeć matki, które rozważają aborcję. Zaufajcie mi, że ten widok nie opuszcza mnie ani na chwilę. Dlatego niezależnie od statusu i tego, czy jesteś samotną matką czy masz męża, nie decyduj się na aborcję. Nie odbieraj życia.

Może Cię zainteresować