Udostępnij na FB
W ubiegłym miesiącu, pewien ojciec z Alabamy przeżył prawdziwy szok. Co też takiego się stało? Otóż mężczyźnie nie podoba się sposób funkcjonowania szkoły, do której uczęszcza jego syn.
Pewnego dnia, tuż przed zakończeniem roku szkolnego, mężczyzna zauważył na ręce swojego dziecka dziwną pieczęć.
Pod uśmiechniętą buźką znalazł się napis, który zaniepokoił ojca. Mężczyzna swoimi spostrzeżeniami postanowił podzielić się z lokalną gazetą The Huntsville Times .
Kiedy Jon Bivens zobaczył znak na ręce swojego synka, w pierwszej chwili pomyślał, że musiała być to nagroda za dobre zachowanie w szkole.
Dopiero kiedy zauważył napis "Potrzebuję pieniędzy na lunch", zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak.
Jak się okazuje, w szkole podstawowej, do której uczęszcza chłopiec, działa stołówka z obsługą kart płatniczych pre-paid.
Uczniowie, którzy kupują obiad w szkole muszą przesunąć kartą, aby zapłacić za obiad.
Rodzice doładowują karty swoich dzieci i są powiadamiani, gdy środki się wyczerpują.
Pan Bivens rozumie sposób funkcjonowania systemu kart, ale był wstrząśnięty sposobem ich dostawy.
Jego synek codziennie bierze do szkoły własny prowiant i rzadko potrzebuje dodatkowych środków na lunch, chyba, że chce kupić coś specjalnego w szkolnej stołówce. Biorąc pod uwagę fakt, że koniec roku szkolnego zbliżał się wielkimi krokami, rodzice chłopca postanowili nie doładowywać jego karty.
Jon Bivens zdradził "The Times Huntsville", że był zaskoczony tym, w jaki sposób został poinformowany o zaległościach.
Twierdzi, że w przeszłości, szkoła powinna zadzwonić, wysłać e-mail lub list, aby przypomnieć rodzicom o uregulowaniu rachunku. Pieczęć w takim wydaniu powinna być ostatecznością, gdyby wcześniej wspomniane rozwiązania nie przyniosły zamierzonego efektu.
Mężczyzna twierdzi, że nikt ze szkoły nie kontaktował się z nim w tej sprawie.
Dodaje również: "Umieszczenie wiadomości na ciele dziecka zamiast telefonu... to nie jest w porządku." Jego zdaniem tego typu działania to forma zastraszania, które nie powinny mieć miejsca w szkole.
Zdaniem mężczyzny czas kiedy doszło do incydentu był szczególnie trudny.
Do końca szkoły pozostało zaledwie kilka dni, dlatego też nie miał żadnego powodu, aby podejrzewać, że dziecko będzie potrzebować dodatkowych środków na swojej karcie. Ojciec uważa, że szkoła musi pomyśleć nad lepszą formą komunikacji z dziećmi i ich rodzicami.
A Ty co uważasz o całej tej sytuacji?
Udostępnij na FB