Ksiądz w czasie mszy podał kwoty zebrane podczas kolędy. Nie zapomniał odczytać też nazwisk
Temat wizyty duszpasterskiej, a zwłaszcza to ile należy podarować księdzu za takowe odwiedziny, zawsze wzbudza wiele kontrowersji. Okazuje się, że to jaką kwotę powinno schować się do koperty zależy od zamieszkiwanego regionu. Ostatnio jednak to, co zrobił pewien ksiądz, wstrząsnęło zgromadzonymi w kościele parafianami.
Miedźno to niewielka miejscowość znajdująca się w województwie śląskim. Jej proboszcz, ks. Andrzej Banaszek, w trakcie mszy odczytuje kto i jaką sumę przekazał podczas wizyty duszpasterskiej
Takie informacje zostały potwierdzone przez Sebastiana Zielonkę, autora artykułu znajdującego się na stronie miejska.info.pl Podczas czytania ogłoszeń parafialnych proboszcz informuje zebranych w kościele, który mieszkaniec Miedźna przyjął księdza „po kolędzie”. Jakby tego było mało, duchowny wyczytuje, który z parafian przekazał jakie datki. Jeśli ktoś nie przyjął wizyty duszpasterskiej, stawiana jest w jego kierunku groźba. „Niewierni”, nie otrzymają ważnych zaświadczeń wystawianych przez parafię. Dokumenty te są wymagane do ślubu lub chrztu dziecka. Mieszkańcy Miedźna potwierdzili również, że proboszcz odczytuje ofiary od lat.
Sposób na anonimowych
Jeden z wiernych podczas wizyty duszpasterskiej poprosił, aby nie był wyczytywany podczas mszy. Być może nie chciał, żeby inni wierni dowiedzieli się o skromnej darowiźnie, spowodowanej niewielkimi zarobkami. Ksiądz Banaszek wysłuchał prośby i nazwiska nie podał. Wyczytał za to kwotę, używając przy niej określenia „ofiary bezimiennej” oraz podał miejscowość i dokładny adres zamieszkania darczyńcy.
24 tysiące złotych od wiernych
Podobno właśnie tyle zebrał do tej pory proboszcz. Oczywiście nie jest to kwota ostateczna – wizyty duszpasterskie wciąż trwają. Na koniec mszy, duchowny podsumował:
Bóg zapłać za złożone ofiary, pozostała część ofiar także z tego tygodnia będzie czytana za tydzień