×

Miliony ludzi jedzą je każdego dnia. Ale mało kto wie, że właśnie tak wyglądają przed przetworzeniem

Łuskanie orzechów jest czynnością przez niektórych bardzo lubianą, a przez innych znienawidzoną. Naukowcy od pewnego czas mówią o jej pozytywnym wpływie na psychikę człowieka.

W Waszej głowie pojawiło się na pewno pytanie: Niby jaki pozytywny wpływ może mieć łuskanie orzecha?!

Otóż ma to związek z tym, że podejmujemy czynność, która zawsze przyniesie korzyść, nagrodę w postaci smacznego orzecha. Może trochę naciągane to wytłumaczenie, ale w sumie coś w tym jest…

Podobno najbardziej lubianymi orzechami do łuskania są pistacje. Zresztą, nie ma w tym niczego dziwnego. Chyba w tym przypadku najłatwiej się to robi, biorąc pod uwagę wszystkie popularne gatunki orzechów.

Jednak jeśli chodzi o orzechy, na korzyściach wynikających wyłącznie z ich łuskania się nie kończy. Są też bardzo zdrowe – z ich bogactwem witamin, białek oraz dobrych tłuszczy.

A Wy lubicie łuskać orzechy? I jeszcze jedno… Czy kupiliście kiedyś orzechy nerkowca do łuskania? Z całą pewnością odpowiedź brzmi: NIE!

Czytajcie dalej, a dowiecie się dlaczego!

Nerkowce pochodzą z drzew tropikalnych z rodziny Anacardiacae, do której należą także pistacje i owoce mango oraz takie mniej sympatyczne roślinki, które mogą Was bardzo zdziwić – trujący bluszcz czy trujący dąb.

Chęci na pysznego nerkowca, jakby zmalały, prawda?

Surowy nerkowiec schowany jest w twardej i skórzastej skorupce.

Jednak nie polecamy łuskania go, ponieważ właśnie ta skorupka zawiera żrące i toksyczne substancje, bardzo podobne do tych występujących w trującym bluszczu.

Mimo, że związki te są tak niebezpieczne, bardzo szeroko stosuje się je w przemyśle. Dlatego też przetwarzanie nerkowców nie ma na celu wyłącznego uzyskania jadalnych orzechów, ale także ekstrakcję substancji zawartych w tej feralnej skorupce.

To dlatego orzechy nerkowca mają tak skomplikowane metody przetwórcze.

Dzięki nim, bez obaw o poparzenia i podrażnienia skóry, możemy delektować się smakiem nerkowców.

Oto relacja pana, który połasił się na spróbowanie nerkowca bez wcześniejszego przetworzenia:

Znajomy dał mi nerkowce importowane z Salwadoru, gdy wróciłem do domu, spróbowałem jednego – bez wcześniejszego przemyślenia ugryzłem łupinę. Sok, który był w niej, rozprysnął się i dotkliwie poparzył mi wargę. Rany goiły się aż 3 tygodnie! Na szczęście nie prysnęło mi do oczu… Nie wiem, co by się wtedy stało…

Wiedzieliście o tym? My szczerze powiedziawszy byliśmy zaskoczeni…